Zapowiedź serii Trefl (2) – Śląsk (7)

Rywalizacja pomiędzy drużynami z Sopotu i Wrocławia wydaje się mieć zdecydowanego faworyta, którym jest drużyna Trefla. Wrocławianie to jednak nieobliczalny zespół, który może pomieszać szyki zespołowi najlepszego trenera ligi – Karlisa Muiznieksa.


Sezon regularny:

Trefl – Śląsk 77-82

Śląsk – Trefl 77-85

Co będzie decydować o wygranej:

Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że dwa kluczowe elementy rywalizacji będą toczyły się pomiędzy rozgrywającymi oraz środkowymi. Łukasz Koszarek (15.8 pkt, 5.2 ast) stanie naprzeciwko swojego zmiennika z reprezentacji Polski Roberta Skibniewskiego (11 pkt, 7.4 ast), a pod koszami walczyć będą John Turek (14.7 pkt, 7 zb) z Aleksandarem Mladenovicem (13.5 pkt, 6.1 zb).

Koszarek rozgrywa najlepszy sezon w karierze, prowadząc Trefl do bardzo dobrego, drugiego miejsca po sezonie zasadniczym. Lata doświadczeń na polskich i włoskich parkietach przynoszą oczekiwany efekt. Koszar stał się liderem z prawdziwego zdarzenia, nie odpuszcza, a w najważniejszych momentach potrafi oprócz dokładnego podania zaskoczyć rywala celnym rzutem. Świetnie współpracuje zarówno z wysokim graczami, ale i z obwodowymi, którym prym wiodą Łukasz Wiśniewski i Adam Waczyński, trafiający odpowiednio 38 i 34% rzutów z dystansu.

Właśnie rzuty zza łuku są bardzo groźną bronią sopocian, a podopieczni Miodraga Rajkovica muszą skupić się na twardej defensywie na dystansie. Gracze Trefla w całym sezonie trafiali za trzy ze skutecznością 37%, a lepsi w tym względzie byli tylko zawodnicy AZS-u Koszalin i Turowa Zgorzelec.

Śląsk w tym elemencie zanotował zdecydowaną poprawę na przestrzeni całego sezonu. W początkowej fazie rzuty za trzy były piętą achillesową wrocławian, trafiając m.in. 6 z 25 prób z Koszalinem i 7 na 27 z Zastalem. Później nieco obudzili się strzelcy dystansowi, czyli Qa’rraan Calhoun, Akselis Vairogs i Paul Graham. Problem w tym, że dwóch pierwszych przeciwko Treflowi nie zagra. Amerykanin został zwolniony na początku roku, a Vairogs leczy kontuzję. Ich brak spowodował wzrost formy Grahama, który miał doskonale statystyki w meczach przeciwko słabszym rywalom z dolnej części tabeli. W dwóch spotkaniach z Treflem w sezonie regularnym rzucił tylko 11 punktów, a zaledwie 4 z 16 jego rzutów znalazło drogę do kosza.

Prawdziwa uczta szykuje się nam w pomalowanym, gdzie John Turek i Aleksandar Mladenovic mogą odpuścić dopiero, kiedy jeden z nich spadnie za faule. Środkowy Trefla do spółki z Filipem Dylewiczem (15.3 pkt, 5.6 zb) dysponują sporym wachlarzem ofensywnych umiejętności, przez co nie będący najlepszym obrońcą Serb może mieć problemy z faulami. Tym bardziej, że do drużyny z Trójmiasta powróci po kontuzji kolejny wysoki – Saulius Kuzminskas.

Mladenovic niweluje swoje niedociągnięcia w defensywie, niemalże perfekcyjną egzekucją w ataku. 71% skuteczność rzutów z pomalowanego, to efekt niesamowitej mądrości Serba, który dysponuje tak naprawdę tylko jednym manewrem, opanowanym jednak do perfekcji. Pewnym sposobem na ograniczenie zdobyczy Mladenovica może być faulowanie go, ponieważ w całym sezonie trafiał bardzo słabe 54% z linii.

Mladenovic doskonale współpracuje z Robertem Skibniewskim, który jest mózgiem całego zespołu i przedłużeniem myśli szkoleniowej Rajkovica na parkiecie. Cała liga wie, jak „Skiba” gra pick&rolle z serbskim środkowym lub Adamem Wójcikiem, ale i tak nikt nie jest w stanie się im przeciwstawić. Szanse Śląska na wygranie jakiegokolwiek meczu w tej serii zależeć będą właśnie od skuteczności zagrań dwójkowych pomiędzy tymi zawodnikami. Jeśli Trefl dobrze rozpracuje Śląsk i odetnie Mladenovica i Wójcika od gry 1 na 1, rywalizacja może skończyć się po trzech spotkaniach.

Kilka drużyn w trakcie sezonu stosowało także wysoki pressing na rozgrywającym Śląska, który nie mając wtedy wsparcia u kolegów, tracił sporo piłek, a zastępujący go czasami na rozegraniu Graham, to gracz, który nie jest stworzony do kreowania.

Rezerwowi:

Wśród graczy z ławek rezerwowych, zdecydowaną przewagę wydają się mieć sopocianie, choć od razu muszę zaznaczyć, że także nie jest to czołówka ligi. Sporym wsparciem z ławki zawsze jest były gracz Śląska, Marcin Stefański. Silny skrzydłowy Trefla doskonale sprawdza się w roli zadaniowca, który ma wyłączyć z gry podkoszowych rywali. Poza nim w szerszej rotacji znajdują się właściwie tylko Vonteego Cummings i Jermaine Mallet. Jako, że playoff to czas weteranów, to zawodzący od początku sezonu Cummings ma szansę się odgryźć i udowodnić, że doświadczenie zdobyte na parkietach – również NBA – w decydujących momentach przyda się Treflowi. Jeśli kontuzję wyleczył faktycznie Kuzminskas, to przy problemach z faulami Turka, może okazać się cennym wsparciem pod koszami.

We Wrocławiu z ławki wchodzi zazwyczaj Mladenovic, ale wiadomo, że jest on podstawowym graczem, a sytuacja ta spowodowana jest koniecznością gry Polaka w pierwszej piątce, które to miejsce zajmuje Piotr Niedźwiedzki lub Adam Wójcik, który ostatnie cztery mecze spędził na ławce. Młody Polak nie ma z kolei czego szukać w starciach z doświadczonym Turkiem, a jego jedynym wkładem w wynik Śląska są popełniane w ekspresowym tempie faule.

Spore ożywienie wnosi Bartosz Diduszko, który jednak swoje największe atuty może zaprezentować głównie w defensywie. Paweł Buczak miał kilka niezłych spotkań ze słabszymi przeciwnikami, ale patrząc na niego w przekroju całego sezonu, nie chce mi się wierzyć, żeby mógł jak równy z równym walczyć z Dylewiczem,a nawet Stefańskim.

Jak skończy się seria:

Przy całej sympatii do Śląska, wydaje mi się, że rywalizacja może skończyć się po trzech spotkaniach. Jeśli wrocławianom udałoby się wyrwać choć jedną wygraną na własnym parkiecie, trzeba byłoby uznać to i tak za spory sukces ekipy Rajkovica. Serbowi należą się brawa za cały sezon, ponieważ stworzył nieźle funkcjonujący zespół właściwie z niczego. Mając do dyspozycji tylko kilku zawodników na poziomie ekstraklasowym , bez problemu awansował do playoff, a niewiele brakowało, aby Śląsk grał w górnej połówce tabeli.

Mimo wszystko, faworytem jest Trefl, który niemal w każdym matchupie wydaje się mieć minimalną przewagę. Sopocianie posiadają przewagę parkietu oraz doświadczenia, a poszczególni gracze są zwyczajnie lepi od swoich odpowiedników w drużynie z Wrocławia.

Stawiam na wynik 3-0, aczkolwiek Śląskowi należy się jedna wygrana, za cały sezon ciężkiej pracy.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.