Udany debiut Flevarakisa w hicie kolejki: AZS wygrywa ze Śląskiem 69:64

Udał się debiut nowemu szkoleniowcowi AZS-u Koszalin: Akademicy we własnej hali pokonali po dobrym meczu Śląsk Wrocław 69:64 i wciąż liczą się w walce o drugie miejsce na koniec rundy zasadniczej. Najlepszym strzelcem meczu był Qyntel Woods (17 pkt.), a dobre zawody rozegrali Łukasz Pacocha (11 pkt. w 12 minut), Szymon Szewczyk (9 pkt., 8 zb.), Ivan Radenović (8 pkt., 8 zb.) i Piotr Dąbrowski (6 pkt., 10 zb.), a „szatański” występ zanotował Dante Swanson (6 pkt., 6 zb., 6 as.).
W ekipie gości wyróżnili się
Roderick Trice (15 pkt., 6 zb.), Jakub Dłoniak (12 pkt., 6 zb.) i Aleksander Mladenović (11 pkt., 9 zb.), fatalne 1/10 z gry zanotował natomiast Łukasz Wiśniewski.

IMG_9847

Gospodarze zaczęli mecz bardzo dobrze – od trafień Woodsa i Stelmacha, potem jednak spudłowali siedem rzutów z rzędu i na prowadzenie 8:5 wyszli goście, dwie trójki trafił bowiem Vuk Radivojević. Akademicy szybko jednak wyszli na prowadzenie, a po serii 7:0 (w tym 5 pkt. Woodsa) było już 17:10. Goście odpowiedzieli jednak serią 7:0 (4 pkt. Trice’a) i ostatecznie pierwsza kwarta skończyła się wynikiem remisowym (po 19).
Druga kwarta zaczęła się od świetnej gry AZS-u po obu stronach parkietu, co zaowocowało serią 8:0 (5 pkt. Szewczyka i trójka Mielczarka) i zmusiło trenera goście do wzięcia czasu. Pierwsze punkty dla Ślaska dopiero po 4 minutach zdobył Mladenović, ale zacięli się także gospodarze, którzy zaliczyli kilka pudeł z rzędu. Mladenović chwilę później dołożył akcję 2+1, ale dwa efektowne wejścia podkoszowe zanotował Łukasz Pacocha i AZS utrzymywał kilkupunktowe prowadzenie. 4 pkt. z rzędu Jakuba Dłoniaka pozwoliły Śląskowi zmniejszyć nieco straty, w samej końcówce Pacocha zdobył jednak 5 pkt. z rzędu i po 20 minutach AZS prowadził 40:29.
W trzeciej odsłonie zdeterminowani goście stopniowo zaczęli odrabiać straty – najpierw zaliczyli serię 6:1, a potem akcją 3+1 popisał się Ikovlev i w połowie kwarty przewaga AZS-u stopniała do zaledwie dwóch punktów (47:45).
Gospodarze przez kilka minut nie byli w stanie trafić z gry, Śląsk zaś bezlitośnie wykorzystywał błędy rywala w obronie. W końcówce kwarty AZS zaczął grać nieco lepiej, ale ważną trójkę trafił Trice i na 10 minut przed końcem Śląsk tracił tylko dwa oczka (51:53) i kwestia zwycięstwa wciąż pozostawała sprawą otwartą.
Ostatnia kwarta zaczęła się od celnej trójki Wiśniewskiego, po której po raz pierwszy od początku spotkania na prowadzenie wyszli goście, AZS zaś zanotował kilka prostych strat. Po trójce Dłoniaka czas wziął trener Flevarakis, gospodarze wyglądali bowiem na zupełnie zagubionych – przez 3 minuty trafili tylko raz, nie radzili sobie też z obroną na dystansie, co skutkowało celnymi trójkami wrocławian: po kolejnej trójce Dłoniaka było już 60:55 dla Śląska. AZS wyrównał po akcji 2+1 Mielczarka, a chwilę później po trójce Dąbrowskiego odzyskał prowadzenie, co zmusiło do wzięcia czasu trenera gości. Śląsk walczył, ale po podkoszowych trafieniach Szewczyka i Woodsa AZS zwiększył przewagę do pięciu punktów i trener Rajković zmuszony był wziąć kolejny czas. W samej końcówce stratę do trzech punktów zmniejszył Trice, ale potem obie drużyny wymieniły się serią pudeł, a 10 sekund przed końcem dwa wolne trafił Austin i AZS wygrał ostatecznie 69:64.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.