Asseco rozbiło zagubiony Turów

Już w pierwszym spotkaniu 10 kolejki doszło do małej niespodzianki, bo faworyzowany Turów nie potrafił pokonać w Gdyni Asseco i musiał uznać wyższość rywali. Gospodarze swoją walecznością i zaangażowaniem postawili podopiecznych Rajkovicia pod ścianą i nie pozwolili im na odrobienie strat. Turów może mieć pretensje tylko do siebie, bo trafiając tylko 7 rzutów wolnych na 23 próby, nie da się wygrać spotkania. Najlepszy na boisku był A.J Walton – autor 23 oczek, 11 zbiórek i 6 asyst.

walton

Tylko początek spotkania dawał kibicom gości nadzieje na korzystny rezultat. Turów nieźle zaczął dzisiejsze spotkanie i głównie za sprawą Filipa Dylewicza i Damiana Kuliga utrzymywał kilkupunktowe prowadzenie. Gospodarze mieli sporo problemów na bronionej tablicy, gdzie pozwalali rywalom praktycznie na wszystko. Niemoc Asseco trwała jednak tylko chwilę i po kilku minutach gospodarze wrócili do gry, nie potrafiąc jednak wyjść na prowadzenie.

W drugiej kwarcie to podopieczni trenera Dedka dyktowali tempo gry. Swoje rzuty trafiał Walton, Frasunkiewicz i Szczotka, a dzięki szczelnej defensywie gospodarze nie pozwalali gościom na jakikolwiek zryw. Turów co prawda wciąż utrzymywał wynik w okolicach remisu, ale to Asseco z każdą minutą coraz bardziej przejmowało incijatywę w tym spotkaniu.

Przyznać jednak trzeba, że oba zespoły nie zapewniały nam genialnego widowiska, a gracze ze Zgorzelca wyglądali jak zaczarowani kiedy stawali na linii rzutów wolnych. Aż 16 razy mylili się goście w tym elemencie gry !! (tak SZESNAŚCIE). Wcale nie lepiej wyglądała sytuacja w rzutach zza łuku, bo podopieczni Rajkovicia „popisali” się skutecznością na poziomie 21 procent ( 5/23), a najlepsi pod tym względem byli – Łukasz Wiśniewski (0/6) i J.P Prince (1/6). Takiego prezentu nie zamierzali niewykorzystać gospodarze i koszykarze z Gdyni pod wodzą A.J Waltona z każdą minutą powiększali swoją przewagę. Po celnej trójce Fiodora Dimitriewa gospodarze prowadzili 43-38 i ewidentnie poczuli swoją szansę na zwycięstwo w tym spotkaniu.

Jak się potem okazało tej szansy nie zmarnowali, bo mimo prób zmniejszenia strat przez gości, a raczej przez Damiana Kuliga i J.P Prince’a to gospodarze zachowali zimną krew i popisali się skuteczną ofensywą. W połowie ostatniej kwarty przewaga Asseco wzrosła do 10 oczek i stalo się jasne, że Turów w dzisiejszej dyspozycji nie będzie w stanie odrobić tych strat. Nie był nawet w stanie zmniejszyć rozmiarów porazki i ostateczni musiał uznać wyższośc gospodarzy 68-52.

Turów zaliczył kolejną porażkę i widać po zawodnikach, że coś niedobrego wisi w powietrzu. Niebo nad Martońską jest już czarne, a pioruny będą waliły prosto w Miodraga Rajkovicia. I to ze zdwojoną siłą. Przed vicemistrzami Polski 3 bardzo ważne spotkania – z Lokomotivem Kuban, Stelmetem Zieloną Górą i Treflem Sopot. Patrząc na obecną formę koszykarzy ze Zgorzelca i wszystkie brudy, który wyszły na jaw w ostatnich dniach to niestety, ale kibice Turowa nie mogą spać spokojnie.

Podstaw do narzekania nie mają natomiast fanatycy Asseco, bo ich zespół kolejny raz potwierdził, że należy do jednych z najbardziej walecznych drużyn w kraju. Każda drużyna, która przyjeżdża do Gdyni nie może czuć sie pewnie i stawiać siebie w roli faworyta.

Asseco Gdynia – PGE Turów Zgorzelec 68:52

Asseco: Walton 23, Szczotka 11, Dmitriew 8, Kowalczyk 7, Szymański 6, Frasunkiewicz 6, Seweryn 3, Żołnierewicz 2, Matczak 2.

Turów: Kulig 17, Prince 16, Dylewicz 9, Wiśniewski 5, Taylor 3, Zigeranović 1, Krestinin 1.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.