Play offs 2013: podsumowanie półfinałów w Tauron Basket Lidze

1. MVP II fazy play offs wg Ciebie to?

K. Czyż: Quinton Hosley. Nie wątpiłem w awans do rundy finałowej Stelmetu, ale nie spodziewałem się, że sprawa wyjaśni się już po 3 spotkaniach. AZS-owi co prawda w pierwszych dwóch meczach zabrakło niewiele do szczęścia, ale w żadnym z tych spotkań nie mieli sposobu na Hosleya. Wydaje mi się, że on sam, jak i cała drużyna skorzystała na tym, że Hodge wchodzi z ławki rezerwowych. Bardzo dobrą serię zaliczył też Dejan Borovnjak, którego forma będzie kluczem do zwycięstwa w finale. Wyróżnić trzeba Marcusa Ginyarda, który dwoił się i troił, aby zastąpić kontuzjowanych kolegów i niewiele zabrakło, a dzięki niemu doszłoby do 5 meczu na Maratońskiej.

W. Konieczny: Quinton Hosley – nie tylko za świetne statystyki (17,3 pkt., 5,3 zb., 4,3 as.), ale przede wszystkim za kapitalną postawę w defensywie, gdzie nie dał pograć Sekowi Henry’emu. W meczu nr 3 Hosley wyglądał jak gracz z innej planety i na pełnym luzie zaliczył 14 pkt., 6 zb., 5 as. i 3 prz., a gdyby chciał, mógłby dwa razy tyle…

Woy: Quinton Hosley, za swoją postawę po obu stronach parkietu. Za świetne statystyki w ataku (17pkt-4as) oraz postawę w obronie, której chyba nie spodziewali się koszalinianie – a zwłaszcza Sek Henry – którego Hosley wyeliminował. Hosley udowodnił, że może robić różnicę i już się zastanawiam co wymyśli Miodrag Rajković ze swoimi zawodnikami by zatrzymać efektywnego skrzydłowego, w wielkim finale?

2. Który gracz najbardziej zawiódł Twoje oczekiwania?

K. Czyż: Darrel Harris i Damian Kulig. Po rewelacyjnej serii z Treflem, Harris miał być obok Wiśniewskiego motorem napędowym AZSu i pomóc kolegom w ewentualnym awansie do finału. Rozegrał dwa bardzo przeciętne spotkania i jedno niezłe, ale to było za mało, żeby zatrzymać Stelmet. Zawiodłem się też na Damianie Kuligu, który przy kontuzji Frasunkiewicza powinień szaleć i błyszczeć w każdym spotkaniu. Słaba praca w obronie, niepewna gra w ataku i częste zagapianie się przy zastawianiu. Jeśli Turów ma zatrzymać podkoszowych z Zielonej Góry, to Kulig musi szybko odnaleźć formę.

W. Konieczny: Słabo – zwłaszcza w kontekście całego sezonu i ćwierćfinałów – wypadł Łukasz Wiśniewski, ale temu akurat trudno się dziwić: w serii z Treflem Wiśniewski został dosłownie 'zajechany’ i w trzecim meczu ze Stelmetem grał mimo kontuzji, co – jak się okazało – było niezbyt rozsądną decyzją.

Fatalne półfinały rozegrał Tony Weeden, ale on nie błyszczał też we wcześniejszej fazie, dlatego też stawiam na Darrella Harrisa – 7 pkt., i 6,3 zb. to jedno, ale na tle podkoszowych Stelmetu Harris, który robił co chciał z Loobym i Spralją wyglądał naprawdę słabo. Zwłaszcza w meczu w Koszalinie, kiedy to został zupełnie wyłączony z gry i dawał się ogrywać pod koszem… Walterowi Hodge’owi.

Woy: Liderzy AZS-u Koszalin – Darrell Harris i Łukasz Wiśniewski – a obaj nie pokazali nawet połowy umiejętności ze swoich wcześniejszych konfrontacji z Treflem Sopot. Obaj bardzo nieskuteczni i momentami niewidoczni w ataku drużyny Zorana Sretenovića, wyglądający na zmęczonych. Zastanawiam się tylko czy obaj zregenerują się przed konfrontacją o brązowy medal z Anwilem? Zwłaszcza, że Wiśniewski zmaga się z urazem.

3. Który zmiennik najlepiej się sprawdził podczas półfinałów?

K. Czyż: Ivan Opacak. Chorwat przez całą serię grał na blisko 70 % skuteczności i tak na prawdę wygrana w pierwszym i ostatnim spotkaniu, to właśnie jego zasługa. W 4 meczu kompletnie zdemolował Anwil, trafiając 11 na 12 rzutów z gry. Opacak bardzo dobrze pasuje do systemu gry, jaki wymyślił sobie Rajkovic i często jest w stanie odciążyć Chylińskiego w zdobywaniu ważnych punktów, z niekoniecznie łatwych pozycji. Pod tą kategorie można też podpiąć Waltera Hodge’a, który na parkiet wchodził z ławki i przyniosło to dobre skutki dla drużyny. W ramach kary za słe sprawowanie, poczekam co rozgrywający Stelmetu zaprezentuje w finale. 😉

W. Konieczny: Ivan Opacak z Turowa – w całej serii z Anwilem był jednym z najlepszych graczy, zwłaszcza w meczach nr 1 i nr 4, gdy rzucał odpowiednio 19 i 24 punkty na znakomitej skuteczności (7/9 i 11/12). W całej serii zaliczał zaś świetne 14,8 pkt., i 4,3 zb.

Woy: Ivan Opacak. Skrzydłowy Turowa był niczym profesor – zwłaszcza podczas czwartego meczu z Anwilem – w którym grał na świetnej skuteczności, karcąc obrońców rywala. Opacak trafiał z dystansu z obrońcą przed sobą, mijał graczy po świetnych manewrach, operował w pobliżu obręczy i kończąc akcje skutecznymi hakami, w końcu popisał się najważniejszą asystą w sezonie, najpierw ściągając na siebie dwóch obrońców Anwilu, a po chwili obsługując podaniem wolnego z skrzydle Aarona Cela. Na pewno Opacak był graczem serii i jego 14.8pkt i 4.3zb na pewno stawiają go w świetle najleszego zmiennika ligi.

4. Piątka półfinałów to..

K. Czyż: Ivan Opacak – Bartłomiej Wołoszyn – Marcus Ginyard – Quinton Hosley – Dejan Borovnjak

II Piątka : Łukasz Koszarek – Walter Hodge – Łukasz Wisniewski – Michał Chyliński – Ivan Zigeranovic

W. Konieczny: Ivan Opacak – Marcus Ginyard – Quinton Hosley – Dejan Borovnjak – Ivan Zigeranović

Woy: Michał Chyliński – Ivan Opacak – Quinton Hosley – Marcus Ginyard – Dejan Borovnjak

II Piątka: Łukasz Koszarek – Walter Hodge – Bartłomiej Wołoszyn – Ruben Boykin – Ivan Zigenarović

5. Wydarzenie i wpadka przedostatniej rundy ?

K. Czyż: Pozytywnym wydarzeniem półfinałów, była niesamowita walka Anwilu Włocławek, mimo braku ich największego fightera – Krzysztofa Szubargi. Włocławianie napsuli sporo krwi zgorzelczanom i wydaje mi się, że gwoździem do trumny Anwilu, była kontuzja Frasunkiewicza. Na jedynce bowiem całkiem nieźle radził sobie Eitutavicius. Jako wpadkę zakwalifikuję mimo wszystko gładkie 0-3 AZSu Koszalin oraz fakt, że Turów dał sobie udowodnić, że przy wysokiej i agresywnej obronie i odrobinie szczęścia jest w zasięgu ręki każdego rywala.

W. Konieczny: Wpadką na pewno jest zaskakująco jednak słaba postawa AZS-u Koszalin w meczu nr 3 – porażka różnicą 30 punktów przed własną publicznością to jednak blamaż, niezależnie od tego, że zawodnicy byli przemęczeni, a sam awans do półfinału był już sukcesem drużyny. Wydarzeń większych nie było – chyba, że za takowe uznać wygraną tenisa ziemnego i hokeja na lodzie nad koszykówką w kontekście telewizyjnych transmisji…

Woy: Pozytywne wydarzenie to świetny mecz numer 4 między Anwilem i Turowem, a w nim bohaterska postawa Ivana Opacaka i Aarona Cela czy błędy Krzysztofa Szubargi i Michała Sokołowskiego (1-5 z wolnych w końcówce 4kw) oraz niecelny wsad Tony’ego Weedena. Tych wydawałoby się prostych punktów zabrakło Anwilowi do wyrównania serii. Na plus również forma Stelmetu Zielona Góra, który nie zlekceważył rywala z Koszalina i zwyciężył gładko 3-0. Na minusowym biegunie mierna postawa AZS-u na własnym parkiecie i sromotna porażka na koniec rywalizacji.  Oczywiście nie należy zapominać o kolejnych wpadkach PLK i TVP Sport – w poprzednich latach kosz przegrywał z żużlem a tym razem z tenisem oraz hokejem. Należy zadać pytanie czy koszykówka to sport niszowy i czy w taki sposób można mówić o promocji, kiedy pół meczu nie można obejrzeć?

6. Kto wg Ciebie wygra finał?

K. Czyż: Ciężko powiedzieć. Myśle, że kluczowe będa dwa pierwsze spotkania na Maratońskiej. Turów wywalczył sobie przewagę własnego parkietu i musi zrobić wszystko, aby nie stracić jej już po dwóch meczach. Stelmet zagrał dobrą serię w półfinale i zapowiada się rewalcyjna walka między Chylińskim a Hosleyem, Koszarkiem a Robinsonem czy Hodgem a Miciciem/Opacakiem. Stelmet mimo wszystko ma przewagę w postaci Borovnjaka i Stevicia, którzy mogą bardzo szybko wykluczyć z gry Zigeranovicia. Ciągle przed oczami mam jednak 30 punktową wygraną Turowa w Zielonej Górze i fakt, że Aaron Cel trafił właśnie swój najważniejszy rzut w karierze i teraz pójdzie za ciosem i może być X factorem Turowa. Mam nadzieje, że nie zabraknie walki, zaangażowania i zaciętych końcówek. Mimo wszystko liczę na Turów. Mój typ: Stelmet 3-4 Turów

W. Konieczny: Stelmet na tle AZS-u zaprezentował się znakomicie, zwłaszcza w meczu nr 3 i do finału awansował na pewno mniejszym nakładem kosztów, niż Turów. Zgorzelczanie z kolei pokazali, że nawet w słabszej formie są w stanie wygrywać – i to na wyjeździe, co widać było zwłaszcza w meczu nr 4 z Anwilem. Szanse obu zespołów na mistrzostwo są porównywalne, na dziś typuję jednak 4:3 dla Stelmetu, choćby dlatego, że wreszcie cała piątka liderów gra naprawdę dobrze – Hodge dobrze odnajduje się w roli rezerwowego, Stević i Borovnjak dominują pod koszami, Koszarek świetnie rozgrywa, a Hosley, gdy chce mu się grać, jest najlepszym zawodnikiem ligi. Turów ma dłuższy skład z lepszą ławką, ale to może okazać się jednak niewystarczające.
Inna sprawa, że obaj tegoroczni finaliści są moim zdaniem wyraźnie słabsi niż Trefl i Asseco z ubiegłorocznego finału i tak naprawdę w tym roku sezon powinien zakończyć się jak niektóre konkursy literackie dla dzieci i młodzieży – bez przyznania pierwszego miejsca…

Woy: 4-2 dla Stelmetu. Powodem takiego typu jest rosnąca forma zespołu Mihailo Uvalina, większe możliwości do gry w ataku i świetna postawa Quintona Hosley’a. W Turowie nie ma aż takich wybitnych graczy, zdolnych prowadzić ataki drużyny, a forma zespołu Miodraga Rajkovića jest nierówna w porównaniu do dyspozycji z ostatnich półfinałowych spotkań Stelmetu.Na pewno nie pokuszę się o stwierdzenie, że Turów lepiej broni, gdyż Stelmet właśnie w półfinale – przy poważnym graniu – udowodnił nam to, co prezentował  rozgrywkach Eurocup, że bronić potrafi. Tak naprawdę Anwilowi niewiele zabrakło by prowadzić wyrównaną rywalizację czy doprowadzić do piątego meczu z Turowem. Już spotkanie numer 2 w Zgorzelcu to wiele szcześcia po stronie Turowa, na tle osłabionego Anwilu. Kto wie czy gdyby trener Bogicević nie miał pełnego składu, z Szubargą i Frasunkiewiczem  przez całą serię, to właśnie Anwil nie zagrałby w finale? Uważam też, iż Stelmet wyrwie jedną wygraną, w dwóch pierwszych meczach, z Maratońskiej i to otworzy niżej rozstawionej drużynie wielką szansę na wygranie finałów.

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.