Upadki i wzloty 2012. roku

Po świąteczno-noworocznej sielance przyszedł czas podsumowanie roku w męskiej koszykówce. Pod lupę weźmiemy tym razem nie tylko kluby oraz zawodników, ale również sterników naszej Tauron Basket Ligi. To właśnie od nich zaczniemy roczny bilans.

UPADKI:

1/ Samobóje Zarządu PLK.

Zacznijmy od hołdowania formule gry w szóstkach, która wg większości obserwatorów nie promuje drużyn niżej rozstawionych i demotywuje w dalszej rywalizacji – nie oszukujmy się – w rozgrywkach o „pietruszkę” drużyny spoza czołowej szóstki. Żadne ze spotkań w dolnej szóstce nie było transmitowane przez TVP Sport! Dalej, przypomnijmy sobie niską frekwencję na meczach w Starogardzie Gdańskim, Wrocławiu, Kołobrzegu lub Tarnobrzegu. Ponadto dwie drużyny – Śląsk i AZS Koszalin – wyraźnie odstawały od ligowego dnia i przy lepszej organizacji ligi wniosłyby więcej do rywalizacji (zwłaszcza przy świetnej pracy Miodraga Rajkovića i Andreja Urlepa) z drużynami z Zielonej Góry, Słupska, Włocławka lub Trójmiasta.

Druga bardzo dziwna sprawa to rezygnacja ze stałych przekazów w PLK.tv. Dziś poza jednym meczem w tygodniu w TVP Sport (nie zawsze szlagierowym, a szkoda!) możemy śledzić relacje w internecie, ale po zapłaceniu za przekaz (przelew lub sms). Ta sytuacja została w jakiś sposób rozwiązana po interwencji użytkowników forum basketa 2, którzy zaapelowali ku przywróceniu regularnych transmisji z meczów ich ulubionych drużyn. Niestety po pierwszych wpadkach transmisyjnych w okolicach 9 kolejki, m.in. straconych na ślepym lub niewidocznym przekazie, popularność tych relacji częściowo straciła na zainteresowaniu fanów. Powód, za nieudane relacje nikt nie zwraca zainwestowanych pieniędzy..

Trzecie, dopuszczenie do rozgrywek drużyn z narastającymi problemami finansowymi (z poprzednich rozgrywek). Najlepszym przykładem tego wykroczenia jest Trefl Sopot, czyli zespół z którego „uciekł” ostatnio Przemysław Zamojski, z którego odszedł Zan Tabak i który był bliski straty swojej ikony, Filipa Dylewicza. Sternicy klubu dopuścili zespół z Trójmiasta warunkowo, po fakcie podpisania ugód z zawodnikami (jak John Turek czy Łukasz Koszarek) odnośnie spłaty należności w przyszłym terminie. Na dziś wiemy tyle od zawodników i ich agentów, że zespół ciągle zalega z wypłatami, tym razem z początku sezonu 2012-13. Czy takie praktyki dobrze wpływają na wizerunek klubu oraz ligi? Szczerze w to wątpię.

2/ Przemysław Koelner i jego niewiarygodna spółka.

Miał być triumfalny powrót koszykarskiego (z kupioną nazwą oraz logo klubu) Śląska na ligowe salony, a skończyło się upadkiem z niemałym hukiem, słyszalnym w całym polskim ligowym światku. Coś na wzór upadku Walderama Siemińskiego sprzed paru lat, pod nazwą Asco-Basco-Fiasko! Wrocławski biznesmen namówił do gry na starych śmieciach Roberta Skibniewskiego, Adama Wójcika czy Bartosza Diduszkę oraz był blisko pozyskania Marcina Stefańskiego na rozgrywki 2012-13 tylko, że w całym zamieszaniu zapomniał zapłacić swoim graczom za poprzednie miesiące. Całą sprawę nagłośniła poprzez swojego agenta, Aleksandra Avlijasa agencja BeoBasket, związana z Miodragiem Rajkovicem czy Slavisą Bogavacem. Pan Koelner już się szykował do ponownego podbicia PLK, z nawet większym budżetem, kiedy do akcji wkroczył Zarząd PLK i zamknął drogę do powtórki z rozrywki klubowi. Niestety fani basketu na Dolnym Śląsku znów czuli się jakby dostali obuchem w głowę.

3/ Asseco Prokom czyli nihil novi.

Co sezon ostrzymy sobie zęby na występy Mistrzów Polski w koszykarskiej elicie pod nazwą Euroliga. Od dwóch lat wyczekujemy pierwszej czy drugiej wygranej w grupie, po seriach porażek. Niestety z coraz mniejszym nakładem budżetowym starali się o awans do II fazy rozgrywek koszykarze Asseco Prokomu. W takim razie w jakim celu – jeśli brać pod uwagę dobierany przez Waltera Jeklina skład – rozpalano apetyty m.in. po udanym losowaniu drużyn, zatrudnieniem litewskiego szkoleniowca, Kestutisa Kemzury(?) Były opiekun litewskiej kadry dostał najgorszy z ostatnich lat materiał do budowy potencjalnego Mistrza Polski. Niektóre nazwiska, przy zdrowych managerskich zmysłach, nie powinny w ogóle pojawić się Gdyni, a nie obrażając nikogo z graczy ale realnie patrząc na ich poziom wyszkolenia, poszukać pracy na europejskich nizinach (Khazzouh, Robinson oraz Richards). Z końcówką starego roku doczekaliśmy się powrotu do przeszłości i nominacji – kosztem zwolnienia – na stanowisko trenera Andrzeja Adamka. Moje pytanie jest następujące: czy nie lepiej było wybrać prostą a nie okrężną drogę – poprzez wysokie honorarium dla Kemzury – i zostawić świeżo koronowanego Króla Adamka na jeden rok samodzielnej pracy? Wg mnie lepiej dopasowałby sobie graczy do koncepcji i być może wyłowiłby kilka sprawdzonych nazwisk z PLK, grążąc najlepszym teamom z euroligowej grupy (moje typy jeśli idziemy dalej w rozważaniach to Daniel Kickert, John Turek a może nawet Walter Hodge, bo to ten ostatni bardziej pasuje na pozycję numer 2 niż Łukasz Koszarek). Na dziś APG jest w tej samej sytuacji co przed rokiem, a może i gorszej, bo bez asa w osobie Donatasa Motiejunasa. Obronić tytuł będzie niezwykle ciężko, ale Adamek już sprzątał poprzedni bałagan z dużym powodzeniem, więc wypada mu życzyć ponownego sukcesu w pracy.

4/ Łódź i Poznań znikają z koszykarskiej mapy.

ŁKS Łódź od grudnia 2011 roku borykał się z problemami finansowymi i by dokończyć rozgrywki zdecydował się na zwolnienia lub oddanie swoich czołowych graczy jak Kirk Archibeque i Jermaine Mallett. Zespół promowany przez Marcina Gortata szybko zamienił się w ligowych chłopców do bicia, choć zaczęło się bardzo obiecująco od próby bicia rekordu frekwencji lub wygranej nad Anwilem.
W drugim dużym ośrodku, Poznaniu, resztki trenerskiej pracy, pozbawionej zastrzyku finansowego, próbował chronić Milija Bogicević. Zespół oparty na solidnych Polakach (Kulig i Lichodzijewski) oraz Serbie Miciću do końca swojego ekstraklasowego bytu walczył o honor. Dziś AZS Poznań to ostatnia ekipa 1-ligi. Wydawało się, że w obu wielkich miastach promocja koszykówki jest łatwiejsza, a jednak nie udało się znaleźć chętnych na inwestowanie w koszykówkę spod znaku Tauronu.

WZLOTY:

1/ Awans kadry Polski na 4 z rzędu Eurobasket.

Już nie tylnymi drzwiami, jako gospodarz czy przy zielonym stoliku ale po wygraniu grupy E i początkowych trudnościach w pierwszej rundzie eliminacji, nasi koszykarze awansowali na ME w Słowenii. Krytykowana za słabe przygotowania i nierówną formę w sparingach drużyna wybrańców Alesa Pipana swoje ‘prime’ osiągnęła podczas trzech kolejnych spotkań, w Belgii i w Finlandii oraz na własnym parkiecie przeciwko Szwajcarii. Seria pięciu z rzędu wygranych kadry, kierowanej przez Marcina Gortata kadry, przy wielkich ubytkach (bez grających Thomasa Kelatiego, Macieja Lampego, Adama Hrycaniuka i Szymona Szewczyka) dała nam awans na tegoroczną imprezę. W trakcie eliminacji coraz lepiej sprawowali się zmiennicy i w perspektywie solidnych ligowych występów Krzysztofa Szubargi, Michała Chylińskiego czy Olka Czyża (we Włoszech, a jest jeszcze David Logan w Izraelu) należy sądzić, że po raz pierwszy od 1997 roku (kadra Eugeniusza Kijewskiego) będzie szansa na wyjście z grupy. Naszymi rywalami będą Chorwaci, Słoweńcy, Hiszpanie, Czesi i Gruzini i nikomu nie trzeba mówić, iż w z tymi dwoma ostatnimi przeciwnikami trzeba będzie po prostu wygrać! Będzie to drugi występ trenera Pipana z kadrą na Eurobaskecie.

2/ Boom na koszykówkę w Winnym Grodzie.

Kierowany na boisku przez Waltera Hodge’a i na ławce trenerskiej przez Mihailo Uvalina – Zastal – zdobył historyczny, brązowy medal MP. Ponadto ten medal otworzył im szansę na pozyskanie, nowego tytularnego sponsora – Stelmet – a następnie na solidne transfery (czytaj Quinton Hosley i Oliver Stević). Budowana na rozgrywki EuroCup ekipa stworzyła swoim fanom niewiarygodne wrażenia ogrywając czołowe drużyny ligi belgijskiej czy rosyjskiej, awansując do II fazy. W nowym roku wzmocniony Dejanem Borovnjakiem czyli brakującym, solidnym podkoszowym zespół stanie przed szansą pobicia kolejnych rywali z lig rosyjskiej oraz hiszpańskiej. Nie trzeba dodawać, że to kolejne historyczne wydarzenie w Zielonej Górze, szykującej się na awans do finału play offs PLK 2013.

3/ Wyjście z dołków w Zgorzelcu i Włocławku.

Obie drużyny przyzwyczaiły nas w ostatnich latach do regularnego bytu w finałach Tauron Basket Ligi (wcześniej Dominet Bank Ekstraligi), jednak obie ekipy w sezonie 2011-12 zabłądziły nam i zmuszone były uznać wyższość teamów z Trójmiasta w maju minionego roku. Ten sezon trwający mimo upływu 2012 roku, po początkowych perypetiach (zwłaszcza we Włocławku), zaczęły zespoły w kratkę (Turów przegrywał regularnie w VTB, a Anwil notował serie przegranych w PLK). Dziś po małych korektach w składach i zmianie trenera we Włocławku, obaj Serbowie udanie prowadzą teamu z dwóch miast włączające się do walki o medale Mistrzostw Polski. Na koniec by mieć porównanie jakościowe, przypomnijcie sobie Państwo jaką sytuację w Zgorzelcu zostawił Jacek Winnicki (głośno mówiono o odejściu, a zawodnicy czuli się oszukani) i jak swoją przygodę kończyli z Włocławkiem trenerzy Adomaitis i Szablowski. Oba kluby wchodzą w nowy rok z pozytywną energią, w czołowej szóstce i włączając się do walki o medale MP. Nie wykluczone, iż doczekamy się jeszcze wzmocnień w składach obu ekip

4/ Przemysław Karnowski kolejnym Polakiem w NCAA.

Kiedyś okazję grania w najlepszej akademickiej lidze świata mieli Maciej Zieliński, Piotr Szybilski i Rafał Bigus. W tym roku w ich ślady poszedł ostatni nabytek Gonzagi (uczelni z której do NBA trafiali John Stockton i Adam Morrison), Przemysław Karnowski. Do dziś jego zespół wygrał 13 z 14 spotkań i nasz reprezentacyjny podkoszowy uczy się nowego grania oraz doskonali swoje podkoszowe manewry. Już dziś i w dalszej perspektywie stawiany jest jako jeden z najbardziej utalentowanych centrów młodego pokolenia, z przyszłością w NBA. Samemu zawodnikowi życzymy zdrowia i powodzenia, a być może znów zagości w naszej kadrze przy okazji Eurobasketu 2013.

5/ Jasny cel we Wrocławiu.

Warto na koniec wspomnieć o prowadzonym z powodzeniem przez Tomasza Jankowskiego pierwszoligowym Śląsku Wrocław. Team prowadzony od drugiej ligi, po upadku drużyny Waldemara Siemińskiego – nie związany kompletnie z Przemysławem Koelnerem – idzie niczym burza w swoich rozgrywkach, zajmując zdecydowanie pierwsze miejsce w tabeli. Zespół ma w składzie solidnych graczy z dużą przeszłością w PLK jak Paweł Kikowski, Radosław Hyży, Michał Gabiński oraz Marcin Flieger i to oni mają przynieść Dolnemu Śląskowi ponownie miejsce w TBL. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że sponsorem strategicznym jest Tauron ciężko będzie uwierzyć, że ta sztuka może się nie powieść teamowi sterowanemu przez ikonę wrocławskiej koszykówki, Macieja Zielińskiego.

Puentując, kogo Wy byście wyróżnili za cały poprzedni rok?

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.