Reaktywacja mistrzów – złoto coraz bliżej Gdyni…

Wreszcie doczekaliśmy się emocji w finałowej rywalizacji pomiędzy Treflem a Asseco. Po zaciętym i bardzo wyrównanym meczu ostatecznie 79:71 wygrali goście, którzy objęli prowadzenie w serii 3-1 i bardzo mocno zbliżyli się do sięgnięcia po dziewiąty z rzędu tytuł mistrzowski.
Trefl nie poszedł za ciosem i nie wyrównał stanu serii, zagrał bowiem znacznie gorzej niż w meczu nr 3, goście natomiast wyciągnęli wnioski z kompromitującej porażki i zagrali dziś znacznie lepiej, odnosząc 12. już zwycięstwo z drużyną Trefla w 13.  spotkaniu obu drużyn. Było to także dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo Asseco w tegorocznych play-offs.
Czy Trefla stać jeszcze na zwycięstwo i przeniesienie rywalizacji z powrotem do Sopotu – przekonamy się już w sobotę – mecz numer 5 w Gdyni, start o 20:00.

(fot. AFP/East News)

Co prawda „wielka czwórka” Trefla (Turek, Dylewicz, Koszarek, Waczyński) zdobyła dziś tylko 4 punkty mniej niż w meczu nr 3, ale 16 punktów więcej niż w poprzednim spotkaniu rzucił najlepszy – póki co – gracz tegorocznych finałów, Jerel Blassingame, lepiej spisała się także cała drużyna z Gdyni, która tym razem nie dała sobie narzucić stylu gry przeciwnika. Mecz od samego początku był niezwykle emocjonujący – a tego brakowało w poprzednich trzech grach, których rezultat końcowy był rozstrzygnięty zanim jeszcze na dobre zaczęła się gra. Dziś więcej zimnej krwi zachowali goście, gospodarze natomiast stanowczo zbyt często nie trafiali spod samego kosza, popełnili też za dużo strat.

Początek meczu to nerwowa gra i seria strat z obu stron. Pierwsze punkty w meczu zdobył John Turek, ale błyskawicznie odpowiedział Piotr Szczotka, który kolejny już raz otworzył wynik dla Asseco. Kolejne minuty to wymiana ciosów z obu stron – na trafienia Blassingame’a, Łapety i Zamojskiego odpowiadali Mallett (świetna dobitka po zbiórce ofensywnej), Dylewicz i Koszarek. Koszykarze Trefla w pierwszych kilku minutach zbyt często jednak tracili piłkę – po trzeciej stracie trójkę zaliczył Blassingame, który ze wszystkich sił starał się zatrzeć fatalne wrażenie z poprzedniego meczu. Od tego momentu serię strat zaliczyli jednak także goście, a seryjnie pudłować zaczął… Blassingame. Trefl nie wykorzystał w pełni słabszej gry przyjezdnych i punkty zdobywał tylko z linii rzutów wolnych (Turek, Waczyński). Po trójce Zamojskiego goście wyszli na prowadzenie 14:12, ale w odpowiedzi niesamowitą akcją trzypunktową popisał się Filip Dylewicz. Po trafieniu pierwszego rzutu wolnego spudłował drugi, zebrał piłkę w ataku i zaliczył dobitkę. Chwilę później dwa punkty trafił aktywny Turek i było już 17:14 dla Trefla. Koniec pierwszej kwarty to jednak niesamowita seria gości – 10:1 – dzięki czemu kwartę zakończyli prowadzeniem 24:18. Bardzo aktywny był w tym fragmencie gry Adam Hrycaniuk, który wykorzystywał dobre podania Blassingame’a i ponawiał akcję po zbiórkach ofensywnych. Kwartę zakończyło niesamowite trafienie z dystansu Frasunkiewicza. Sześciopunktowe prowadzenie po pierwszej części gry goście zawdzięczali przede wszystkim świetnej skuteczności za trzy – cztery trafienia na osiem, przy sześciu pudłach Trefla.

Początek drugiej kwarty to słaba i chaotyczna gra obu drużyn, które przez ponad dwie minuty nie były w stanie zdobyć punktów. Niemoc przełamał wreszcie Frasunkiewicz, a dwa wolne trafił Kuzminskas. Rezerwowy center gospodarzy początkowo nie radził sobie z aktywnym Hrycaniukiem, na którym szybko złapał dwa faule, później jednak Hrycaniuk brutalnie faulował Kuzminskasa, a ten odegrał się efektownym zakończeniem akcji gospodarzy. Przez pierwsze minuty punkty zdobywał jednak tylko Litwin – Trefl grał nieporadnie w ataku, a tymczasem swoje pierwsze punkty dla gości zdobywali Motiejunas i Łapeta (świetna dobitka po pudle Frasunkiewicza). Końcówka drugiej kwarty to jednak koncert gry Łukasza Koszarka, który najpierw trafił z dystansu (była to pierwsza celna trójka Trefla po ośmiu kolejnych pudłach), trafiał z wolnych, zbierał i przede wszystkim zaliczał efektowne asysty – do Waczyńskiego, Turka i Stefańskiego. Dzięki jego świetnej grze (5 asyst do przerwy) gospodarze do przerwy prowadzili 33:32, drugą kwartę wygrywając aż 15:8.
Goście, którzy w pierwszej kwarcie świetnie trafiali za 3, w tej części gry spudłowali wszystkich 6 rzutów zza łuku.

Ta minimalna przewaga została jednak błyskawicznie roztrwoniona na początku trzeciej kwarty – świetny zryw gości i seria 9:0 (aż siedem punktów rzucił niewidoczny wcześniej Piotr Szczotka), z drugiej zaś strony seria strat i pudeł Trefla, który nie zdobył punktów przez blisko trzy minuty. Później jednak serię 9:0 zaliczyli gospodarze (pięć punktów Waczyńskiego, trójka Dylewicza po świetnym podaniu Koszarka) i znów wyszli na prowadzenie – 42:41. Świetne zawody rozgrywał Koszarek, który do tego momentu miał na koncie 7 punktów i 7 asyst. Koniec trzeciej kwarty to z kolei bardzo dobra gra Blassingame’a (siedem punktów) i lepszy fragment gry Motiejunasa (pięć punktów). W samej końcówce Asseco punktowało co prawda tylko z linii rzutów wolnych (cztery kolejne trafienia), ale gospodarze przez dwie minuty nie zdobyli żadnych punktów, dlatego goście wyszli na obiecujące prowadzenie – 58:50.

Czwartą kwartę otworzył trafieniem Zamojski i Asseco wyszło na dziesięciopunktowe prowadzenie. Błyskawiczną odpowiedź z dystansu dał jednak coraz lepiej grający Waczyński, a dziewiątą już asystę zaliczył dobrze grający Koszarek. Asseco odpowiedziało trafieniami Motiejunasa i Zamojskiego (za 3) i na 6:39 przed końcem było już 65:53 dla gości.
Gospodarze grali bardzo ambitnie i za wszelką cenę starali się zmniejszyć stratę  – nieskuteczny w rzutach Dylewicz zaliczył dwie bardzo ważne asysty przy trójkach Waczyńskiego i Koszarka, a po jego dwóch wolnych było już tylko 62:67. Chwilę później było już tylko 66:68, bo skuteczni spod kosza byli Mallett i Turek.
Końcówka meczu to zacięta i nerwowa gra z dominacją rzutów wolnych – za piąte faule boisko musieli opuścić Hrycaniuk i Turek, ale więcej wolnych wykonywali goście. Dodatkowo zawodnicy Trefla w dwóch kolejnych akcjach pudłowali spod samego kosza, a trzy kolejne punkty zdobył wyjątkowo dynamiczny Blassingame i na minutę przed końcem Asseco wyszło na siedmiopunktowe prowadzenie! Akcję 2+1 zaliczył jeszcze co prawda Koszarek, ale później dwa wolne trafił Blassingame, a Trefla w ostatnich sekundach dobił Frasunkiewicz.
79:71 dla Mistrzów Polski, którzy tym samym objęli prowadzenie w serii 3-1 i są już o krok od kolejnego tytułu.
Mecz numer 5 w sobotę 2 czerwca o godzinie 20:00 w Gdyni.

Najlepszym zawodnikiem Asseco Prokomu – jak i całego meczu – był Jerel Blassingame, który zdobył 21 punktów i miał 4 asysty. Po 12 punktów dorzucili Przemysław Zamojski i Donatas Motiejunas, który punktował jednak głównie z linii rzutów wolnych i miał aż 4 straty.
Kolejny dobry występ w barwach Trefla zaliczył Adam Waczyński, który rzucił 19 punktów (3/7 za trzy), a 16 punktów, 9 asyst i 4 zbiórki dołożył Łukasz Koszarek. 13 punktów i 10 zbiórek miał John Turek, ale zbyt często pudłował spod kosza (5/12 z gry) i za często faulował (5 przewinień). Nieskuteczny był także Filip Dylewicz, który co prawda zaliczył 11 pkt., 7 zb. 3 as. i 3 prz., ale miał aż 4 straty i trafił tylko 2 z 8 rzutów z gry.
Kolejne fatalne zawody zanotował Łukasz Wiśniewski (0 pkt., 0/4 z gry), słabiej niż w poprzednim meczu spisał się także Jermaine Mallett (4 pkt., 2/7 z gry).

Goście wygrali głównie dzięki lepszej skuteczności rzutów (46% – Trefl tylko 35%), popełniali też mniej strat (9 przy 13 Trefla). Ławka rezerwowych Asseco, mimo, że zagrała dzisiaj słabiej niż zwykle, i tak pokonała swoich odpowiedników z Sopotu – 19:8…

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.