Śląsk przeciwko Polpharmie czyli walka o różne cele.

Autor: Bartek Berbeć

Czy Śląsk weźmie rewanż za ostatnią porażkę w Starogardzie? Robert Skibniewski znów zagra przeciwko swoim niedawnym kolegom.

Pojedynek Śląska Wrocław z Polpharmą Starogard Gdański będzie klasycznym spotkaniem drużyn o różnych celach. Gospodarze walczą o pozostanie w walce o pierwszą piątkę po sezonie zasadniczym, natomiast goście będą chcieli uniknąć sklasyfikowaniu na jednym z dwóch ostatnich miejsc. Podopieczni Miodraga Rajkovicia ostatniego meczu nie zaliczą do najbardziej udanych. Przez trzy kwarty nawiązywali walkę na trudnym terenie w Słupsku, by kompletnie polec w finałowej odsłonie, w której z trudem zdobyli 7 punktów.

Dla starogardzian z kolei ostatni okres upływa pod znakiem gry w kratkę. Zespół z Kociewia potrafił pokonać Energę Czarnych Słupsk, by przed własną publicznością nie podołać PBG Basket Poznań. Forma drużyny prowadzonej przez Wojciecha Kamińskiego to zawsze wielki znak zapytania.

Na nierówną grę Polpharmy na pewno nie wpłynie dobrze odejście Tony’ego Weedena. Jeden z liderów swojego zespołu dostał korzystną ofertę z Włoch i poprosił o rozwiązanie kontraktu, na co zgodziły się władze klubu. Tym samym gra starogardzian będzie się teraz opierała na duecie Michael Hicks i Jeremy Simmons. Pierwszy z nich ma umiejętności superstrzelca, prezentuje się jednak koszmarnie chimerycznie, czym obrazuje postawę swojego zespołu w przekroju całego sezonu. Drugi gra pod koszami i jest bardziej solidny, chociaż jego głównym zadaniem są zbiórki. Odejście Weedena na pewno nie poprawi nierównej gry Polpharmy, a pod tym względem może im raczej tylko i wyłącznie zaszkodzić.

Za ich plecami mamy całe grono polskich graczy. Kiedy grali jeszcze Tony Weeden czy Patrick Okafor (zwolniony pod koniec grudnia), Polacy rzadziej pojawiali się na boisku. Teraz utalentowany rozgrywający Marcin Nowakowski, środkowy Adam Metelski, strzelec Grzegorz Arabas czy znani od dawna z występów w TBL Daniel Wall albo Piotr Dąbrowski dostają więcej minut. Polski trzon jest w zespole Wojciecha Kamińskiego bardzo solidny.

Śląsk Wrocław nie ma jednego lidera, a o jego sile stanowi wyrównana kadra. Życiowy sezon we Wrocławiu gra reprezentacyjny rozgrywający, Robert Skibniewski, przewodzący lidze w asystach. W ofensywie prym wiedzie zazwyczaj amerykański skrzydłowy, zwycięzca katowickiego konkursu wsadów, Qa’rraan Calhoun, który jednak często zawodzi w czwartych kwartach i rzadko bierze na siebie ciężar gry w ostatnich odsłonach. Wielką siłą w ataku jest również wchodzący zazwyczaj z ławki serbski środkowy Aleksandar Mladenović. W rolę strzelców wcielić się także potrafią Paul Graham, Slavisa Bogavac, Adam Wójcik czy Akselis Vairogs. Ta elastyczność kadry daje wielki komfort Miodragowi Rajkoviciowi. Warto podkreślić rewelacyjną ostatnio dyspozycję Bartosza Diduszki. Mierzący ledwie 198 cm polski skrzydłowy zbiera ponad 6,3 piłki na mecz, czyli tyle samo Jeremy Simmons (6,3), zajmujący w tym względzie 9. miejsce w TBL! Ta statystyka może być we Wrocławiu często powtarzana i na pewno zasługuje na uwagę.

Kluczowym dla przebiegu spotkania powinien być początek meczu. Wrocławianie przed własną publicznością są nie do zatrzymania, jeżeli rywale dają im się rozpędzić od początku. Zatrzymaniem najlepszego strzelca Polpharmy Michaela Hicksa, powinien zająć się doświadczony i nieustępliwy w obronie Slavisa Bogavac. Te dwa warunki powinny dać gospodarzom łatwą wygraną. Porażka praktycznie do zera zniweluje ich szanse na awans do czołowej piątki TBL.

Początek spotkania we wrocławskiej Hali Orbita w sobotę o godzinie 18:00

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.