Anwil łatwo pokonał ŁKS

Anwil Włocławek nie dał szans ŁKS Łódź w starciu 14. kolejki Tauron Basket Ligi, pokonując rywala na własnym parkiecie 87:68. Tym samym podopieczni Emira Mutapcicia wzięli rewanż na gościach za porażkę w pierwszej części sezonu zasadniczego. Najskuteczniejszym koszykarzem spotkania został Krzysztof Szubarga, autor 26 punktów.

Sobotnie spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Gra łódzkiego klubu momentami przypominała tę rodem z asfaltowych boisk, ale i włocławianie w pewnych fragmentach meczu robili wszystko… by pomóc gościom prowadzić w miarę wyrównane zawody. Tak było chociażby w pierwszej fazie pojedynku, w której Anwil trafił swój pierwszy rzut za dwa punkty dopiero w 10 próbie, a jego autorem w drugiej kwarcie okazał się rezerwowy rozgrywający Kamil Maciejewski.

Do rozgrywek nie został zgłoszony na czas Taron Downey, więc 21-letni Polak niejako z musu zastępował Krzysztofa Szubargę, ale ze swojej roli wywiązał się znakomicie. – Kamil zagrał dzisiaj bardzo dobre zawody. On nie ma wielkiego doświadczenia, ale zaprezentował bardzo ambitną postawę i uważam, że nie popełnił żadnego błędu – chwalił swojego podopiecznego trener Emir Mutapcić.

Pierwszoplanową postacią, i zarazem liderem drużyny, był jednak wyżej wspomniany Szubarga. Reprezentant Polski rozpoczął sobotnie starcie od wysokiego C w postaci dwóch trójek, zaś w drugiej kwarcie dołożył jeszcze trzecią i już do przerwy miał na swoim koncie 14 punktów, a Anwil prowadził 43:29. – Często jest tak, że razem z Łukaszem Majewskim zostajemy po treningu, albo jesteśmy na nim pierwsi, i ćwiczymy rzuty z daleka. To procentuje w meczach – tłumaczył rozgrywający „Rottweilerow”.

Podopieczni Piotra Zycha grali falami – po dziesięciu minutach przegrywali tylko 15:17, ale w drugiej kwarcie zupełnie rozluźnili szyki obronne, co wykorzystał Szubarga i debiutujący w Hali Mistrzów Lawrence Kinnard. Amerykanin do przerwy rzucił sześć oczek, a ostatecznie zakończył zawody z dorobkiem 10 punktów. – Nie czułem żadnej presji przed tym meczem. Grałem przecież w Hali Mistrzów wiele razy w barwach Trefla, a teraz tylko zmieniłem szatnię – powiedział po spotkaniu nowy skrzydłowy Anwilu.

– Nie graliśmy dzisiaj bardzo dobrego meczu, ale graliśmy naprawdę solidnie. Może nie przez całe 40 minut, ale generalnie można powiedzieć, że kontrolowaliśmy to, co się działo na parkiecie – tłumaczył szkoleniowiec Anwilu i trudno się z nim nie zgodzić. Po punktach Johna Allena włocławianie prowadzili już 47:31, a gdy trójkę na koniec trzeciej kwarty zaaplikował Bartłomiej Wołoszyn, było 64:49. Kiedy jednak z dystansu przymierzył Michał Krajewski, a Corsley Edwards popełnił faul niesportowy, pewna nerwowość wkradła się w poczynania miejscowych.

Kropkę nad i postawił jednak Szubarga, który odpowiedział siedmioma kolejnymi punktami i w końcówce walka toczyła się tylko o to, czy włocławianie odrobią 18-punktową stratę z pierwszego spotkania obu zespołów. Ostatecznie równo z syreną końcową dwa punkty zdobył Nick Lewis i tym samym ustalił wynik meczu na 87:68. Wspomniany Szubarga zakończył pojedynek z dorobkiem 26 oczek (8/12 za dwa, 6/8 za jeden), sześciu fauli wymuszonych i pięciu zbiórek, ale również pięciu strat. – Krzysiek zagrał wyjątkowy mecz, trafił wiele ważnych rzutów i poprowadził nas do zwycięstwa – spuentował Szubarga.

Anwil Włocławek – ŁKS Łódź 87:68 (17:15, 26:14, 21:20, 23:19)

Anwil: Szubarga 26, Edwards 14, Lewis 11, Majewski 11, Kinnard 10, Wołoszyn 8, Allen 4, Maciejewski 2, Sokołowski 1, Glabas 0, Rutkowski 0

ŁKS: Krajewski 14, Mallett 13, Sulima 10, Szczepaniak 8, Dłuski 6, Holmes 5, Kenig 4, Trepka 4, Kalinowski 3, Bartoszewicz 1, Salamonik 0

Michał Falkowski (sportowefakty.pl)

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.