Anzulovič ograł Miliciča

Autor: Michał Kajzerek

pamulaMKS Dąbrowa Górnicza w pierwszym tak poważnym teście nie zawiódł. Gracze Drażena Anzulovicia pokonali na własnym parkiecie Anwil Włocławek, dla którego jest to druga przegrana w rozgrywkach. Dąbrowianie odnieśli tym samym trzecie zwycięstwo z rzędu, głównie dzięki bardzo dobrej postawie po bronionej stronie parkietu. Najlepszy na parkiecie był Piotr Pamuła kończąc z 14 punktami i 5 asystami.

MKS DĄBROWA GÓRNICZA – ANWIL WŁOCŁAWEK 70:56 (19:17, 17:8, 18:11, 16:20)

Obie ekipy zaczęły od nieskutecznych prób z dystansu. Po niespełna trzech minutach gospodarze prowadzili 4:2, gdy oba rzuty wolne trafił Jeremiah Wilson. Za trzy odpowiedział Fiodor Dmitriew po podaniu Kamila Łączyńskiego. Goście wyszli na 4-punktowe prowadzenie po kontrze zakończonej oczkami Tony’ego McCraya. Drużyny grały bardzo agresywną defensywę, zmuszającą do rzutów za trzy punkty. Po kilku minutach rywalizacji, wymuszona trójka Piotra Pamuły dała dąbrowianom przewagę 15:13.

Lotem nad obręczą popisał się McCray po błędzie defensywy MKS-u, ale to gracze trenera Drażena Anzulovicia byli dwa oczka do przodu na początku kolejnej odsłony. Po akcji dwójkowej Marcina Piechowicza z Przemkiem Szymańskim zakończoną trójką tego drugiego, ekipa z Zagłębia dobiła do 9 punktów przewagi (28:19). Za chwilę Szymański popisał się znakomitym wsadem wykorzystując otwartą drogę pod kosz. Na 4 minuty przed końcem połowy swoje pierwsze minuty dla MKS-u dostał Kendall Gray. Pierwszą połowę gospodarze zakończyli z przewagą 11 oczek (36:25).

Dąbrowianie trzecią odsłonę rozpoczęli od dwóch trójek – najpierw Piotrek Pamuła, a chwilę później Witalij Kowalenko. Igor Milicić przy stanie 42:25 dla rywala poprosił o czas. Miejscowi po zaledwie 4 minutach przekroczyli limit fauli, co mogło okazać się problemem. Przewaga MKS-u zmalała do 12 punktów po skutecznym wykończeniu pick-and-rolla przez Pawła Leończyka. Tym razem to trener Anzulović poprosił o przerwę. Ta wyraźnie wybiła z rytmu gości, którzy zaczęli popełniać błędy w ataku. Na wyróżnienie za wyjątkowo szczelną obronę zasłużył Marcin Piechowicz.

Finałową odsłonę gospodarze zaczynali z prowadzeniem 54:36. Anwilowi dobre minuty z ławki dał Tyler Haws trafiając dwukrotnie z dystansu. Zespoły zaczęły wymieniać się ciosami. Po trzech trójkach z rzędu Kacpra Młynarskiego strata gości zmalała do 8 oczek (52:60). Dla MKS-u wsadem z ponowienia odpowiedział Jakub Parzeński. Po chwili akcja w kontrze i punkty z faulem Kerrona Johnsona. Sprawa zwycięstwa została przesądzona.

MKS: Wieczorek 0, Johnson 12, Piechowicz 0, Gray 0, Wilson 6, Pamuła 14, Wołoszyn 6, Kucharek 3, Kowalenko 12, Wit 0, Szymański 11, Parzeński 6

Anwil: McCray 8, Komenda 0, Haws 15, Skibniewski 0, Chyliński 2, Łączyński 3, Dmitriew 9, Sobin 6, Bojanovsky 0, Leończyk 4, Młynarski 9, Matusiak 0

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.