Game winner Roberta Witki daje Rosie zwycięstwo nad AZS-em 57:55

Rosa Radom wygrała pierwszy mecz serii 57:55 po trójce Roberta Witki na 2 sekundy przed końcem meczu, AZS przegrał jednak te zawody znacznie wcześniej. Akademicy w całym meczu trafiali na fatalnej skuteczności (25%, w tym 15% za trzy) i przegrywali przez niemal cały czas, choć gdyby rozegrali nieco lepiej ostatnie 30 sekund meczu, mogli pokonać rywala.
Najlepszym graczem meczy był Mike Taylor (24 pkt., 4 zb., 3 przech.). W ekipie gospodarzy double-double (21 pkt., 11 zb.) zanotował Qyntel Woods, ale rzucał na kiepskiej skuteczności (4/15) i przestrzelił rzut rozpaczy równo z syreną.
Kolejne spotkanie już w niedzielę o godzinie 20:00.

IMG_0105

„Radom jest tam…”

Spotkanie zaczęło się od serii pudeł z obu stron, szybciej jednak ogarnęli się goście – szybka seria 7:0 (w tym 5 pkt. nieuchwytnego dla obrońców gospodarzy Mike’a Taylora – 11 pkt. w pierwszej odsłonie!) zupełnie zaskoczyła Akademików, którzy przez prawie 4 minuty nie byli w stanie zdobyć punktów. Niemoc przerwał wreszcie akcją 2+1 Woods, ale Rosa odpowiedziała równie piorunującą serią 7:0 i po sześciu minutach goście sensacyjnie prowadzili 14:3. Akademików poderwał wreszcie do gry wchodzący z ławki Szymon Szewczyk, którego 8 pkt. z rzędu pozwoliło zmniejszyć stratę do pięciu oczek (11:16). Końcówka kwarty należała jednak do gości, którzy po 10 minutach prowadzili 20:12, AZS wyglądał zaś na zespół zupełnie zagubiony, w dodatku całkowicie rozbity w walce na deskach.
Druga kwarta wcale nie zaczęła się dla gospodarzy lepiej – pierwsze punkty z gry zdobyli dopiero po ponad 6 minutach (!), w międzyczasie jednak John Turek dwoma efektownymi trafieniami spod kosza zdążył powiększyć przewagę gości do 10 punktów i niewiele wskazywało na to, że AZS ma jakiś pomysł na wygranie tego meczu (skuteczność na poziomie 20% – w tym 1/7 Woodsa – była tego najlepszym dowodem). Pod koniec kwarty Akademicy zaczęli grać wreszcie nieco lepiej – po serii 5:0 przegrywali nawet już tylko dwoma punktami – ale Rosa szybko odzyskała kontrolę nad meczem i po trójce Majewskiego prowadziła po 20 minutach 33:27.
Niewidoczny w drugiej kwarcie Mike Taylor dwiema efektownymi akcjami na początku drugiej połowy zwiększył przewagę gości do ośmiu oczek, gospodarze zaś znowu mieli ogromne problemy ze skutecznością. AZS wrócił do gry w połowie kwarty – świetna obrona zaowocowała serię 6:0 (4 pkt. Woodsa), po której przewaga Rosy zmalała do dwóch punktów. Fantastycznie dysponowany tego dnia Mike Taylor zastopował jednak pogoń gospodarzy dwoma świetnymi trafieniami z półdystansu, a na linii rzutów wolnych seryjnie pudłował Woods i przewaga Rosy ponownie urosła do pięciu punktów. W kolejnych minutach toczyła się bardzo wyrównana, twarda gra, obie strony miały jednak problemy ze zdobywaniem punktów i po 30 minutach Rosa prowadziła 44:39.
Ostatnia kwarta zaczęła się podobnie jak poprzednie – AZS bardzo się starał, ale punkty zdobywali goście, którzy utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie. Przełom nastąpił na 3 minuty przed końcem, kiedy po trafieniu Swansona AZS tracił już tylko dwa punkty (48:50) i czas zmuszony był wziąć trener Kamiński. Chwilę później po akcji 2+1 Woodsa AZS wyszedł na pierwsze w meczu prowadzenie (51:50), ale po akcji 2+1 Turka na 22 sekundy przed końcem prowadzenie odzyskała Rosa (54:53). Na 8 sekund przed końcem prowadzenie AZS-owi dał Swanson, ale na 2 sekundy przed końcem trójkę trafił Robert Witka i Rosa wygrała 57:55.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.