Upadki i wzloty w pierwszej kolejce nowego sezonu

Ligowy sezon wystartował na dobre! Transferowe letnie szaleństwo zaostrzyło nasze apetyty na mecze PLK, ale było warto doczekać pierwszego weekendu października i po 4 miesiącach przerwy obejrzyć czołowych koszykarzy w Polsce w akcji. Na pierwszy ogień poszły dwie transmisje Polskiego Cukru/Twardych Pierników Toruń z Anwilem Włocławek oraz AZS-u Koszalin z Asseco Gdynia.

1. Jak oceniać rozszerzenie ligi? Upadek czy wzlot??

Tuż przed sezonem wielu z nas zadawało sobie pytanie odnośnie jakości przebudowanej PLK. Najpierw szeregi Tauron Basket Ligi opuściła Kotwica Kołobrzeg (główny powód to brak sponsorów) by następnie władze ligi dokoptowały kolejne pięć drużyn, z Kutna, Dąbrowy Górniczej, Lublina, Torunia oraz Szczecina. Jeśli weźmiemy pod lupę wszystkie składy drużyn TBL to szybko dojdziemy do wniosku, iż kilku Polaków i w świetle przepisu o 2 Polakach (ew. polskich paszportach) przebywających na parkiecie powróciło lub dostało się do PLK. Z jednej strony wydawałoby się, że zabieg ten poprawi trenerom przegląd i selekcję pod kątem reprezentacji, z drugiej natomiast wymusi kolejne kontrakty dla graczy, którzy przy formule OPEN niekoniecznie musieliby się znaleźć w najwyższej klasie rozgrywkowej (najprawdopodobniej od sezonu 2015/16 nie będziemy już oglądać przepisu o musowym graniu 2 Polaków/2 graczy z naszym paszportem). Do brzegu; większość beniaminków PLK opiera swój skład na graczach, którzy nie mieścili się w kadrach poprzedniej 12stki TBL oraz na zawodnikach zbliżających się do emerytury. Ich jakość co do podniesienia poziomu ligi jest jak dla mnie wątpliwa.
Jeśli przeanalizujecie większość składów i nie tylko nowych w TBL drużyn, to szybko dojdziecie do wniosku, iż część z nich to tzw. „wypełniacze limitów” a nie „przyszłość polskiej koszykówki”. Odwracając jeszcze całą sytuację; od dwóch-trzech sezonów wiemy też, iż jeśli ktoś realnie myśli o podboju Polskiej Ligi Koszykówki i zdobyciu medali to musi się pospieszyć i szybko przekonać do gry u siebie najlepszych polskich zawodników (PGE Turów Zgorzelec, Stelmet Zielona Góra czy też wcześniejsze przykłady Trefla Sopot i AZSu Koszalin). Oczywiście tym stwierdzeniem koszykarskiej Ameryki nie odkryłem.
W końcu co może przynieść powiększenie Tauronowej Ekstraklasy? Popularyzację koszykówki, nowe rynki-miasta zbytu, większy popyt – tak – z jednym „ale” jeśli produkt będzie miał dobrą, określoną jakość i będzie ogólnodostępny (więc nie tylko niedzielne transmisje w Polsat Sport News, ale również odpowiedni magazyn koszykarski, aktualne informacje na stronie ligi – PLK.pl czy też internetowy dostęp do wszystkich spotkań dla przeciętnego fanatyka basketu – Emocje. Tv. Osobnym rozdziałem będzie jakość transmisji i dostęp do powtórek meczów, ale przede wszystkim informacja w serwisach informacyjnych stacji telewizyjnych.

Puentując: powiększenie ligi daje nam możliwości obejrzenia i zarazem otwiera możliwości dla graczy rozegrania większej liczby spotkań (z 22 do 30; przypomnienie, że zrywamy z formułą grania w „szóstkach”). Daje również większe szanse zespołom bardziej zbilansowanym, z dłuższą ławką i (znów) z mocniejszą polską kolonią graczy.

Efekt końcowy z I-ej kolejki: MKS Dąbrowa ograna przez Trefl Sopot 16-stoma punktami, Wikana Start Lublin przegrała ze Stelmetem 13 pkt (wyróżnienie dla Bryona Allena za 27pkt i trzymanie wyniku) czy Polfarmex Kutno rozstrzelany przez Rosę Radom różnicą aż 27pkt.

2. Koszaliński wzlot – Qyntel Woods i Szymon Szewczyk wspierani przez Devona Austina

Nie ma fana koszykówki, który nie byłby pod wrażeniem wczorajszego powrotnego występu byłego MVP PLK – Qyntela Woodsa (21pkt i 6zb do trzeciej kwarty). Pierwsza rozgrzewkowa kwarta meczu przeciwko Asseco nie pokazała nam jeszcze ciągle dużych możliwości byłego asa gdynian, ale z każdą kolejną minutą drugiej kwarty ten wybitny skrzydłowy rozpędzał się i zdobywał pewność siebie. Pomogły mu w tym dwie inne, nowe twarze teamu Igora Milicića – Szymon Szewczyk (który zaprezentował się bardzo udanie, trafiając m.in. trzy trójki) i Devon Austin (który wystrzelił z 12 pkt podczas drugiej odsłony) mocno rozciągając obronę Asseco. I tutaj nawiążę do ostatniego zdania pierwszego punktu; Asseco i Dawid Dedek stracili Łukasza Seweryna oraz Fiodora Dmitrieva podczas gdy Akademicy zebrali kilka odkurzonych gwiazd jak Dante Swanson , Qyntel Woods, Szymon Szewczyk i w dodatku uzupełnili skład Garrickiem Sharmanem, Goranem Vrbancem czy Devonem Austinem. Mocny obwód i głęboka rotacja przy mocno ofensywnym stylu grania Igora Milićica już w pierwszej kolejce dał się we znaki mniej zamożnym finansowo rywalom, którzy niespecjalnie wzmocnili się podczas letniego okienka transferowego.
Niestety takich nierównych spotkań czy jednostronnych możemy oglądać w tym sezonie jeszcze więcej.
Wracając do Q. imponował mimo kilkumiesięcznego niebytu w zawodowej koszykówce, podczas którego skupił się na wyleczeniu kontuzji i odbudowie formy.

3. Toruński wzlot kontra włocławski upadek

Ktoś powie pierwsza kolejka, nie można wyciągać za wiele dalekoidących wniosków…ale jeśli weźmiemy pod lupę trenerską taktykę i mocne punkty składu lub teoretyczne braki na pewnych pozycjach to już możemy stwierdzić, gdzie leży problem niektórych zespołów. Tak było w Toruniu, gdzie Twarde Pierniki okazały się „za twarde” dla Rottweilerów.
Z jednej strony marzący o play offs beniaminek, budowany przez byłego opiekuna Anwilu – Miliję Bogicevića – z drugiej strony słabnący ze względu na niższe nakłady finansowe, były potentat całej ligi.
Zespół Serba, który w przeszłości budował mocne teamy PBG Basketu Poznań lub Polpharmy Starogard Gdański (historyczny brąz dla klubu) został oparty o graczy powracających do PLK jak Zarko Comagić, LeMarshall Corbett czy Polaków znających ligowe realia – jak Marcin Nowakowski (ex Anwil), Michał Jankowski, Mateusz Jarmakowicz lub Krzysztof Sulima. Praktycznie Polski Cukier/Twarde Pierniki jako nowicjusz w ekstraklasie najbardziej przemeblował swój skład i po pierwszej kolejce wygląda najmocniej z beniamików (czekamy jeszcze na debiut Wilków Morskich).
Jedna nie tym; w odniesieniu do Anwilu Włocławek Bogicević postawił na graczy, których dziś brakuje Anwilowi – mowa tutaj o wysokim podkoszowym – Seanie Denisonie – który zrobił ogromną różnicę z 19pkt i 13zb, wygrywając rywalizację z niższym i wolniejszym Sejdem Hajrićem (również nieco osamotnionym pod koszem). Także klasycznym rozgrywającym jak Jamar Diggs (debiutant w PLK) i Marcin Nowakowski – którzy bardziej przekonują jako kreatorzy gry aniżeli Deonta Vaughn czy Arvydas Eitutavicius.
Akcje Anwilu momentami były niekontrolowane, Vaughn miał kłopoty z akcjami dwójkowymi z wysokimi czy znalezieniem wolnych partnerów na obwodzie (i to nie efekt obrony a raczej słabego przeglądu pola gry) czy zatrzymywał kozioł na 9 metrze, w poszukiwaniu partnera (błędy niczym z wieku juniora).
Pierwszy wniosek, brak nawyków typowej jedynki to bolączka Anwilu i trenera Mariusza Niedbalskiego.
P.S. inauguracja Anwilu przypomniała mi podobną sprzed lat, kiedy w Atlas Arenie – Anwil – był ogrywany przez innego beniaminka – ŁKS.

4. Rosa nadal w gazie jako nieustający wzlot

Poprzedni sezon był przełomowy dla byłego drugoroczniaka z Radomia. Ekipa Wojciecha Kamińskiego „wyrobiła sobie” określoną markę , grając w małym finale Mistrzostw Polski, a nowym sezonie rozpoczęła grę z „wysokiego C”.
Wymiany i korekty w składzie trenera-weterana (który z niejednego pieca zjadał koszykarski chleb) już zaskoczyły! John Turek (13pkt)-Danny Gibson (15pkt)-Uros Mirković (16pkt) rozstrzelali dużo niżej notowanego rywala i udanie wprowadzili się do nowego zespołu. Oczekiwania w Radomiu są na granicy medalu to też będziemy z uwagą śledzić poczynania nowych nabytków w kolejnej drużynie PLK, którą przyszło im reprezentować. Czy mieszankę doświadczenia z młodością (Damian Jeszke, Michał Sokołowski) stać na jeszcze większy sukces? Sparingi udowodniły nam, że Rosa będzie groźna i ofensywnie będzie jeszcze mocniejsza aniżeli w poprzednich rozgrywkach.

P.S. wprawdzie ligowa kolejka kończy się jutro, spotkaniem Śląska Wrocław z Wilkami Morskimi Szczecin, ale kto w np. środę będzie wspominał piątkowo-sobotnio-niedzielne wydarzenia z TBL:-) Z pewnością będziemy żyli wydarzeniami następnej kolejki. Zatem w oczekiwaniu na środowe podsumowanie wydarzeń – do następnego koszykarskiego weekendu!

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.