Trefl wyrównuje rywalizacje!

Sobotni mecz odbywał się o nietypowej godzinie. Obie drużyny miały zagrać mecz już o 12:45. Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie, gdyż zawodnicy Trefla przegrali czwartkowe spotkanie i chcieliby wygrać przynajmniej raz w Zielonej Górze.

Pierwsza połowa to walka kosz za kosz. Żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie większej przewagi. Mecz otworzył celnym rzutem Yemi Gadri-Nicholson. Bardzo aktywny był na początku Christian Eyenga, ale po 5 minutach gdzieś zniknął. Dzięki dobrzej grze całej piatki Trefla i wykorzystywaniu czystych pozycji sopocianie wyszli na 6 punktowe prowadzenie na minutę przed końcem kwarty. Stelmet zdołał jeszcze zdobyć 3 punkty i Trefl wygrał pierwszą kwartę 22:19. Co ciekawe po 6 minutach Vladimir Dragicević złapał 3 faule.

Drugą kwartę otworzył Marcus Ginyard zdobywając punkty po stracie Buterleviciusa. To właśnie ten zawodnik grał jako rozgrywający po stronie Trefla. Ze swojego zadania spisał się dość przeciętnie gdyż popełnił szybko 2 straty i zastąpił go Lance Jeter. W drugiej kwarcie dobrze i aktywnie grał Michalak. Jeżeli nie mógł trafiać z dystansu to wymuszał faule na przeciwnikach, dzięki czemu przewaga sopocian ciągle się powiększała. Po stronie Stelmetu wynik trzymał Przemek Zamjoski trafiając w pierwszej połowie aż trzykrotnie zza łuku. Na 50 sekund przed końcem przed końcem drugiej części spotkania swój czwarty faul popełnił Dragicević a po dwóch trafionych rzutach Michalaka Trefl prowadził już 9 punktami. Stelmet jednak zdołał zdobyć punkty z linii rzutów wolnych oraz po przechwycie Marcusa Ginyarda. Po pierwszej połowie Trefl prowadził 38:35.

Trzecią kwartę rzutem z wyskoku otworzył Michał Michalak. Tak jak w poprzednich częściach obie drużyny popełniały dużo strat wynikających nie tylko z dobrej obrony ale także z własnych błędów. Dobrze grał po stronie Stelmetu Christian Eyenga. Po okropnym błędzie Łukasz Koszarka, Aaron Cel zatrzymywał Pawła Leończyka w kontrze niesportowo. Ten jednak nie wykorzystał żadnego z rzutów wolnych i przewaga nie powiększyła się. Po 2 minutach bez punktów, wsad zaliczył Majsterović. Pod koniec kwarty uaktywnił się Dragicević czego zwieńczeniem była akcja 2+1 przywracająca Stelmet do gry. Na minutę przed końcem trzeciej kwarty po błędzie kroków Trefla, Przemek Zamojski trafił za 3 w kontrze i przewaga sopocian zmalała do 2 punktów. Trener Maskoliunas musiał zareagować czasem. Na koniec kwarty buzzer beater’em popisał się Michał Michalak trafiając za 3 punkty. Trefl prowadził 57:52, a Stelmet nie wygrał jeszcze żadnej kwarty w meczu.

Ostatnią kwartę otworzył rzutem spod kosza Lance Jeter. Został sfaulowany ale nie wykorzystał rzutu wolnego, natomiast po zbiórce w kontrze za 3 trafił Łukasz Koszarek. Przez kolejne minuty Stelmet nie potrafił znaleźć drogi do kosza i po jednej ze strat musiał faulować Łukasz Koszarek zdobywając swój 4 faul. Po rzutach wolnych Adama Waczyńskiego Trefl prowadził 8 punktami na 5 minut przed końcem meczu. Obraz gry nie zmieniał się i na 2 minuty przed końcem meczu gdy Trefl prowadził 9 punktami wydawało się, że to ta drużyna wygra cały mecz. Jednak 30 sekund później Zamojski trafił bardzo ważną trójkę i Stelmet przegrywał już tylko 4 punktami. Zielonogórzanie jednak nie potrafili skonstruować żadnej dobrej akcji i ostatecznie mecz wygrał Trefl 73:67.

W serii jest remis 1-1 a rywalizacja przenosi się do Sopotu, tam Trefl rzadko przegrywa. Stelmet ma się czego obawiać, a zawodnicy sopoccy mogą być podbudowani ostatnim zwycięstwem. Jedno jest pewne. Seria ta nabiera rumieńców i każdy kolejny mecz będzie co raz ciekawszy.

 

Stelmet Zielona Góra – Trefl Sopot 67:73 (19:22, 14:16, 19:19, 15:16)

Stelmet: Zamojski 22, Koszarek 10, Brackins 10, Eyenga 6, Dragicević 6, Cesnauskis 5, Ginyard 4, Hrycaniuk 4, Chanas 0, Cel 0.

Trefl: Michalak 19, Jeter 13, Leończyk 12, Gadri-Nicholson 10, Waczyński 8, Majstorović 5, Buterlevicius 2, Brembly 2, Stefański 2, Roszyk 0. ński 2, Roszyk 0.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.