Połowinki 2013 w TBL: AZS Koszalin (1/12).

logo_azs_koszalinAZS ma za sobą najlepszą pierwszą fazę sezonu w swojej historii i chyba po raz pierwszy Akademicy spełniają ogromne oczekiwania swoich kibiców, lokując się w ścisłej czołówce tabeli po pierwszych 11 spotkaniach.” – tak pisałem równo rok temu, w tekście podsumowującym pierwszą rundę sezonu 2012/2013 w wykonaniu koszalińskiego zespołu. Obecnie sytuacja w ekipie brązowych medalistów nie wygląda już tak kolorowo – z niezbyt imponującym bilansem 5-6 Akademicy zajmują co prawda wysokie, szóste miejsce, uprawniające ich na chwilę obecną do gry w górnej szóstce, poziom gry koszalinian jest jednak daleki od oczekiwań, a aż trzy wygrane mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego sezonu potwierdzają tylko, że liga mocno się spłaszczyła. AZS ma też tylko punkt przewagi nad dziewiątym w tabeli Asseco, odpadł też – w kiepskim stylu – z IBC, a ostatnie transfery (pozbycie się Bigusa i Białka) są kolejnym dowodem na to, że tegoroczny skład nie jest zbyt dobrze skonstruowany i bez wzmocnień w strefie podkoszowej druga faza sezonu może wyglądać jeszcze słabiej.

 

Drużyna: AZS Koszalin– 6. miejsce po 11 kolejkach – 5:6 (4:1 u siebie i 1:5 na wyjeździe)

Trener –Zoran Sretenović z bilansem 0-4 i Gasper Okorn z bilansem 5-2

Istotne mecze przegrane: z Jeziorem Tarnobrzeg (78:95) i z Asseco (65:77)

Istotne mecze wygrane: z Czarnymi (78:67) i z Anwilem (70:66)

Oczekiwania przedsezonowe: Wariant optymistyczny to upragnione wejście do górnej szóstki i ponowna próba sprawienia niespodzianki w ćwierćfinałach. Wariant pesymistyczny zakłada zajęcie 7-8 miejsca i ponowną walkę o play-offy, która – jak zawsze – zakończy się awansem. Powtórzenie ubiegłorocznego wyniku byłoby ogromnym sukcesem, najprawdopodobniej skończy się jednak na awansie do ćwierćfinału. Niewykluczone jest jednak, że AZS ponownie sprawi niespodziankę i powalczy w strefie medalowej…
Póki co przedsezonowe założenia w wariancie optymistycznym są w zasięgu – co prawda lista ekip znajdujących się w zasięgu 6. miejsca jest długa, ale – jak na razie – przewodzi jej właśnie AZS, a jutrzejsza wygrana z Asseco tylko by tę pozycję podkreśliła. Akademicy tradycyjnie już świetnie radzą sobie we własnej hali (porażka – nawet tak wysoka – z Turowem wstydu nie przynosi), muszą jednak poprawić grę na wyjazdach – tu przydarzyło im się zbyt wiele kompromitujących porażek, zwłaszcza z rywalami, których należało pokonać (Jezioro).

Lider: Nie czołowy gracz poprzedniego sezonu, Darrell Harris, nie sprowadzony jako potencjalna gwiazda LaceDarius Dunn, a Sek Henry, który z istotnego gracza drugiego planu w zeszłym sezonie wyrósł na prawdziwego lidera i gwiazdę zespołu. Henry gra bardzo równo, efektownie i – co najważniejsze – efektywnie. Statystyki na poziomie 15 pkt., 4,4 as., 3,6 zb., 1.1 prz. przy świetnej skuteczności (55% z gry, w tym 49% za trzy, 75% z wolnych) notują go w ścisłej czołówce całej ligi i są znacznie lepsze od ubiegłorocznych. To nie tylko kandydat do pierwszej piątki ligi, ale też do gracza, który poczynił największe postępy.

Zawodzący zawodnik: Łatwo pastwić się nad wyrzuconym już Zbigniewem Białkiem i Rafałem Bigusem, który na dniach przeniósł się do Kołobrzegu, ale po tych graczach nikt tak naprawdę niczego sobie nie obiecywał. Swoje robią też Maciej Raczyński i Piotr Dąbrowski, a po słabym początku coraz lepiej gra Oded Brandwein. Słabiej, niż przed rokiem gra Artur Mielczarek, daleki od pełnej formy jest też Darrell Harris, a Dunn i Labović nie pokazali jeszcze pełni swoich możliwości, niemniej graczem, który jak dotąd najbardziej zawodzi jest Bartłomiej Wołoszyn. Po udanym poprzednim sezonie i dobrym występie w play-off klub zdecydował się przedłużyć z nim kontrakt, a sam gracz wydawał się pewniakiem do pierwszego składu na pozycję nr 3. Tymczasem Wołoszyn gra bardzo słabo i wyróżnia się jedynie katastrofalną skutecznością – 29% z gry, w tym 23% z dystansu, co przecież było jego mocną stroną w poprzednim sezonie. Średnie 5,0 pkt. i 1,5 zb. są bardzo słabe, ale w praktyce Wołoszyn na parkiecie prezentuje się jeszcze gorzej – wyszły mu tylko dwa mecze (z Polpharmą i Czarnymi), a najlepszym zagraniem pozostaje efektowny alley-opp z… przedsezonowego turnieju…

Transfery na plus i mocne punkty drużyny:
Dużo można mieć zastrzeżeń do gry Raymonda Sykes’a, póki co jednak jest to najsolidniejszy chyba nowy zawodnik AZS-u, który bardzo dzielnie wypełnia ogromną podkoszową lukę, jaka powstała po kontuzji Harrisa. Średnie 12,6 pkt., 5,9 zb. i 1,3 bl. wyglądają całkiem nieźle, a arsenał zagrań ofensywnych niezwykle efektownego Amerykanina stale się powiększa. Po słabym początku coraz lepiej gra też Oded Brandwein (10,5 pkt., 3 as.), który na chwilę obecną jest najlepszym paszportowcem w składzie. Najmocniejszym punktem zespołu jest jednak Sek Henry, który nie zagrał jak dotąd ewidentnie słabego meczu i jest obecnie jednym z najlepszych graczy całej ligi. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy zostaje jedyną opcją ofensywną w składzie (jak choćby w końcówce pucharowego meczu ze Śląskiem), wówczas bowiem przesadnie forsuje rzuty i zaczyna grać tak, jak w poprzednim sezonie – efektownie, ale i chaotycznie.
Mocnym punktem zespołu powinien – i może być – także Dragan Labović, póki co jednak rzucający skrzydłowy nie gra na miarę swoich wielkich możliwości.

Transfery na minus i słabości:
Dwa największe niewypały transferowe – Zbigniew Białek i Rafał Bigus – opuściły już Koszalin, do pozostałych zawodników zaś trudno mieć jednoznaczne pretensje. Z graczy sprowadzonych przed sezonem (lub w jego trakcie) poniżej oczekiwań spisują się co prawda Dunn i Labović, ale są to zawodnicy z ogromnym potencjałem i w kilku spotkaniach potwierdzali swoje nieprzeciętne umiejętności. Problemem Akademików jest jednak bardzo nierówna gra i dużo słabsza forma zawodników, którzy zostali z ubiegłorocznego składu – poza Henrym loty obniżyli wszyscy, okazało się też, że zespół nie został odpowiednio zbilansowany i o ile na pozycjach 1-3 jest nadmiar graczy, o tyle pod koszem sytuacja wygląda fatalnie – zwłaszcza w kontekście braku zawodników z polskim paszportem (po odejściu Bigusa i Białka jedynym podkoszowym z PL jest… Przemysław Wrona, który nie nadaje się do gry w PLK nawet na epizodyczne występy). Zespołowo Akademicy popełniają też zbyt wiele strat, grają za mało zespołowo, przede wszystkim zaś wyraźnie przegrywają walkę na tablicach – to może się zmienić, gdy do formy wróci Harris, póki co jednak drugim zbierającym jest… grający na dwójce Dunn, co chwały całemu zespołowi nie przynosi…

Atak: 76,6 zdobywanych punktów

Obrona: 78,9 traconych punktów

Oczekiwania na rundę rewanżową:
Na początek trzeba pokonać Asseco, jest to bowiem bezpośredni rywal w walce o górną „6”. Później Akademików czeka seria bardzo trudnych gier, które mogę ustawić resztę sezonu – po trudnym wyjeździe do Zgorzelca, AZS zagra u siebie z Treflem i Stelmetem, a potem wyjedzie do Włocławka i jeśli Akademicy chcą się liczyć w walce o coś, muszą wygrać co najmniej dwa z tych spotkań. Później będzie co prawda nieco łatwiej (Jezioro i Kotwica u siebie, Polpharma na wyjeździe), ale kolejny raz może się okazać, że decydujący będzie finisz – po arcytrudnym wyjeździe do Słupska AZS sezon zakończy meczami z bezpośrednimi rywalami – Rosą i Śląskiem – i to one mogą zadecydować o tym, kto zajmie 6. miejsce. Typuję, że w drugiej rundzie AZS zaliczy bilans 7-4, co finalnie powinno dać wynik 12-10 i upragnione szóste miejsce.

Podsumowanie: Przed Akademikami niełatwa runda, jeśli jednak grać będą na miarę swoich możliwości, zajęcie szóstego miejsca nie powinno być zadaniem nie do wykonania. Akademicy aż 6 spotkań rozegrają u siebie i tylko w dwóch z nich zmierzą się z rywalem potencjalnie lepszym. Z pięciu spotkań wyjazdowych z kolei do wygrania jest mecz z Polpharmą i kluczowym dla całego sezonu może okazać się ostatni mecz ze Śląskiem we Wrocławiu. Ekipa Okorna to zespół z charakterem, w którym jest przynajmniej kilku zawodników mogących odmienić losy spotkania – jeśli serbskiemu szkoleniowcowi uda się wykrzesać jeszcze więcej pary ze swoich graczy, AZS może po raz pierwszy w historii wejść do górnej szóstki – co nie udało się nawet w tak świetnie rozpoczętym poprzednim sezonie. Jak Akademicy przepracowali okres świąteczny okaże się już jutro – jeśli w dobrym stylu pokonają Asseco, to kibice mogą byś spokojni. Jeśli jednak zagrają tak, jak w pucharowym meczu ze Śląskiem, to już niebawem w Koszalinie może się pojawić trzeci w tym sezonie trener.
Tak się jednak nie stanie…

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.