Upadki i wzloty w 13 kolejce TBL.

Witam po raz kolejny w swoim cyklu i dziś – po raz pierwszy po świętach – przyjrzymy się dokładniej wynikom ostatniej kolejki Tauron Basket Ligi. Dzisiaj rozpoczeniemy od głośnych upadków dwóch beniaminków, pierwszy z nich ma mocny wydźwięk w Radomiu..

UPADKI:

1/ 11. przegrana Rosy i zwolenienie trenera Karola.

Tylko 3 z 14 spotkań w tym sezonie wygrali radomianie i w ostatniej, 13. kolejce musieli uznać wyższość wygrywającego po raz pierwszy w roli trenera Polpharmy, Mindaugasa Budzinauskasa. Gra Rosy w 13. kolejce wyglądała fatalnie i gospodarzom nie pomógł przed świętami atut własnego parkietu. Liderzy zespołu zagrali poniżej oczekiwań (być może jakby chcieli zwolnić trenera?!) i bez wsparcia Slavisy Bogavaca (6 minut i bez punktów) oraz JJ Montgomery’ego (2/6 z gry w 15 minut i 5 pkt) nie można było liczyć na cud czyli wygraną. Praktycznie, poza dużą ilością rzutów dystansowych nasz beniaminek niczym szczególnym się nie wyróżniał (10 z 30 oddanych rzutów wpadło do kosza rywali). Nie powinno zatem nikogo dziwić, że dzisiejszego ranka w Radomiu pożegnał się z posadą pierwszego trenera, Mariusz Karol.

2/ Fatalny występ Startu w pierwszej kwarcie..

Nie było powtórki meczu z Asseco Prokomem, w którym bardziej utytułowany rywal zlekceważyłby młody zespół Dawida Dedka. Tym razem gdynianie dostali srogą lekcję basketu od kolegów zza miedzy, przegrywając pierwszą kwartę z kretesem aż 13-33! Zawodził dotychczasowo pewny podkoszowy punkt Startu, Robert Rothbart (3/10 z gry), a kompletnie na dystansie i pod koszem nie mógł odnaleźć się bohater poprzedniej kolejki – Maciej Kucharek. Jeśli dodamy do nich słabą skuteczność na własnym boisku – 34% – Startu, to praktycznie możemy zapomnieć o skutecznym ataku na wicemistrza Polski. Filip Dylewicz, Adam Waczyński i Sime Spralija niemal nie mylili się na bliższym dystansie (5-5 Dylewicza, 6-6 Sparliji i 4-6 Waczyńskiego) prowadząc swój team do wyraźnej wygranej.

3/ Spadające w tabeli Czarne Pantery.

Przegrana ze Stelmetem a następnie porażka w Zgorzelcu, tak wyglądają ostatnie dni pracy Mariusa Linartasa i jego podopiecznych. W Zgorzelcu mimo fantastycznej postawy Odeda Brandweina (31pkt) nie można było liczyć na skuteczne granie gości. Lider na półmetku rozgrywek, przegrał walkę na tablicach, popełnił większą liczbę strat, a przede wszystkim nie zatrzymał dystansowego grania ekipy Miodraga Rajkovića. Zgorzelczanie niemal co drugi rzut zza łuku zostawiali w koszu rywala (10-21) i ich słupszcznie nie byli w stanie skutecznie powstrzymać Michała Chylińskiego czy tak krytykowanego w ostatnich tygodniach Vukasina Aleksića (Chylu i Serb trafili po 3 trójki). Efektem porażki Energii Czarnych jest spadek na 5 pozycję w lidze. Czarni mają teraz przerwę do 6 stycznia i być może krótki odpoczynek a przede wszystkim – skupienie się na treningach – dobrze zrobi większości zawodników (głównie myślę tutaj o narzekających na urazy Tomaszku i Abernethym).

WZLOTY:

1/ Każda zła seria kiedyś się kończy!

Tak po meczu z Jeziorem Tarnobrzeg mogą powiedzieć podopieczni Tomasza Mrożka. Nie byłoby pierwszej od pięciu spotkań wygranej gdyby nie przysłowiowy 'dzień konia’  pary Grzegorz Arabas – Demetrius Brown. Polak zakończył spotkanie z 24pkt na koncie i przy skuteczności 9 na 17 z gry, natomiast Amerykanin popisał się jeszcze wyższym wskaźnikiem procentowym, posyłając 7 z 11 rzutów do kosza tarnobrzeżan i zdobywając 17 oczek. Kotwica zdominowała walkę w strefie podkoszowej, zdobywając 44 zbiórki przy 35 rywala i miała 4 graczy, przy 2 gości, ze zdobyczami co najmniej 10 punktów. Kotwica, jedyny team PLK bez wyjazdowej wygranej, opuściła ostatnie miejsce w ligowej tabeli na rzecz Startu..

2/ Kolejna szczęśliwa wygrana Mistrzów Polski.

Doskonale pamiętamy niedawne derby trójmiasta, w których Asseco Prokom fuksem wygrał z sąsiadem zza miedzy. Mamy gdzieś w głowie też frajerską przegraną, z meczu z lokalnym Kopciuszkiem (Startem). Tym razem znów APG mogło zostać ofiarą podobnej przegranej, w stylu Trefla czy swoim własnym! Prowadzić 17-punktami w trzeciej kwarcie i dać się dogonić na 2 punkty przed końcową syreną? Niby zwycięzców się nie sądzi, ale poziom sportowy graczy Andrzeja Adamka pozostawia jeszcze wiele do życzenia i rodzi wiele wątpliwości w perspektywie obrony tytułu. Skoncentrujmy się na bohaterach wygranej nad AZS-em Koszalin (66-64), a byli nimi dwaj podkoszowi, byli lub obecni reprezentanci kraju, Adam Hrycaniuk (14pkt i 12zb co dało mu drugie double double w sezonie) oraz Robert Witka (18pkt czyli rekord sezonu i 4 z 5 celnych rzutów zza 3pkt). Dzięki swoim wysokim, APG zdecydowanie wygrał walkę na tablicach (44-33), a to z kolei stanowiło solidny fundament pod drugą wygraną w trzech ostatnich, grudniowych spotkaniach. Z drugiej strony – w Koszalinie – pierwsze obawy o przyszłe losy drużyny. Druga przegrana z rzędu, po Jeziorze, w dodatku urazy Łukasza Wiśniewskiego oraz Seka Henry’ego i w najbliższej perspektywie wyjazdowa potyczka z Treflem Sopot. Spuentuję faktem ,że wzorem meczu z Jeziorem, znów za dystansowe rzucanie zabrał się z marnym pożytkiem Darrell Harris (1-5 zza łuku). Wracaj pod kosz 'man’! Asseco Prokom Gdynia dzięki wygranej zabrało 4 lokatę AZS-owi Koszalin. 

3/ Duet Ho-Ho potrafi dzielić się piłką.

Walter Hodge i Quinton Hosley mieli wystąpić w rolach głównych podczas potyczki z Anwilem Włocławek. Obaj nie napalali się na rzuty, grali rozważnie, baa, nawet dostrzegali partnerów i dzielili się piłką. Hodge miał 7 celnych z 10 oddanych rzutów i trzy asysty, natomiast Hosley (podobnie jak jego rodak zanotował 18pkt) popisał się 5 celnymi z 12 rzutów oraz dodał do dorobku 7zb i 4as. Różnicę jednak wyraźną, w drugiej połowie wygranego spotkania, zrobili rezerwowi. Swoje najlepsze spotkanie w barwach Stelmetu rozegrał Rob Jones, imponując typowo podkoszowym graniem, nie bojący się kontaktowej gry. Amerykanin zdobył 18pkt i dołożył 9zb. Świetnie w walce o piłki radził sobie również Marcin Sroka a były gracz Anwilu, obok 11 zdobytych punktów, pokusił się o 8 odskoków. Dzięki tej parze, Stelmet, nie wykorzystujący wzrostu mało ruchliwych, Adama Łapety i Milosa Lopicića, borykający się z urazem Olivera Stevića, toczył wyrównaną batalię pod obręczami. Jeśli do zdobyczy 29pkt Sroki i Jonesa dodamy kolejne 11 oczek ze strony superezerwowego trenera Uvalina, Mantasa Cesnauskisa, to będziemy mieli jasny obraz różnicy klasy rezerwowych Anwilu i Stelmetu. 40pkt po stronie zielonogórzan i tylko 16 po stronie włocławian. Para Przemysław Frasunkiewicz – Łukasz Seweryn nie powąchała nawet parkietu..

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.