Czy po niedoborze wartościowych Polaków, przyszedł czas na nadmiar?

Z każdym kolejnym dniem maleje liczba wartościowych graczy z polskim paszportem na rodzimym rynku. Dziś potwierdzono oficjalnie informację na temat przejścia Przemysława Zamojskiego do Trefla Sopot, a w powietrzu wisi transfer Adama Łapety do Zastalu Zielona Góra. Wczoraj z kolei zatrudnienie w Anwilu znalazł innych koszykarz, który walczył w ostatnim finale Mistrzostw Polski, Łukasz Seweryn. O krok od przedłużenia umowy w Gdyni jest dotychczasowy kapitan zespołu, Piotr Szczotka. Na rynku są jednak jeszcze starsi gracze, którzy całkiem niedawno i z powodzeniem walczyli o medale..

Przed trzema laty zarząd Polskiej Ligi Koszykówki wprowadził w życie – kontrowerysjny wówczas -przepis o obowiązkowej grze dwóch „Polaków” – podczas meczów objętym patronatem PLK. Wcześniej również grano tzw. ’juniorem’ przez drugą kwartę spotkania. Z początku przepis ten rodził wątpliwości, jednak po 2 latach obowiązywania jego można śmiało powiedzieć, iż kilku graczy naprawdę zyskało dzięki temu, szlifując swoje umiejętności. To dzięki niemu swoje kariery rozwinęli gracze pokroju: Przemysława Zamojskiego, Adama Waczyńskiego, Łukasza Seweryna, Pawła Kikowskiego, Kamila Łączyńskiego, Marcina Dutkiewicza oraz Pawła Leończyka. Zanim oni jednak nastali w lidze, byliśmy świadkami czasów Filipa Dylewicza (który ciągle panuje w lidze), Roberta Witki, Krzysztofa Roszyka, Huberta Radkego, Radosława Hyżego, Leszka Karwowskiego czy Zbigniewa Białka. Oni wszyscy świetnie sobie radzili w czasach, kiedy w lidze nie było uwarunkowań do gry Polaków. Niektóre zespoły zastosowały tzw. ’furtkę’ uciekając się do naturalizacji zawodników – albo szukając graczy z podwójnym obywatelstwem. Takim trafem, w PLK, znaleźli się Oded Brandwein, Konrad Wysocki, Aron Cel, a swego czasu polskie obywatelstwo otrzymali Igor Milicić czy Mantas Cesnauskis. Dla niektórych do ostatnie rozwiązanie nie było do końca ’fair’, ale w ligowych realiach powoli o tym zapominano (w końcu mieli paszport a liga nie dała przepisu o wymaganym urodzeniu na terytorium Polski).

Dziś, kiedy większość klubów TBL ma niemal zamkniętą polską część składu nasuwa się pytanie – czy przepis się opłacił, czy przyniósł pozytywne skutki? Zdania na pewno będą podzielone, choć wg mnie bliżej nam do sukcesu niż porażki. W końcu też dzięki przepisowi w lidze zaczęli się ogrywać solidni i aspirujący do miejsca w kadrze Polski: Damian Kulig, Piotr StelmachŁukasz Wiśniewski oraz swego czasu Łukasz Majewski. Omawiana regulacja dała też pewną pozycję w zespole (dodało to pewności siebie zawodnikowi) : Kamilowi Chanasowi, Robertowi Skibniewskimu, Krzysztofowi Szubardze oraz Adamowi Hrycaniukowi czy Piotrowi Szczotce (nie od razu przecież ci dwaj ostatni dostali wiele minut w słynnej Eurolidze).

Należy i wypada też wspomnieć o typowych, polskich drużynach budowanych na wychowankach lub graczach szkolononych w specjalnych programach treningowych. Bez takich szlifów nie mielibyśmy dziś w lidze (nie znalezliby się w lepszych zespołach bez wcześniejszego wypłynięcia i pokazania się) Piotra Pamuły, Tomasza Śniega oraz Dardana Berishy. Każdy z nich ciągle dziś korzysta z regulaminu o dwóch ’naszych’.

Podsumowując: jak na razie – mimo spekulacji i doniesień wielu portali piszących o koszu – nie widać głębszego zaintersowania usługami niedawnych pewniaków do polskiej kadry: Pawła Kikowskiego, Roberta Witki i Krzysztofa Roszyka. Gdzieś nam zniknęło zainteresowanie rewelacyjnymi do niedawna: Jarosławem Mokrosem, Danielem Wallem czy Pawłem Buczakiem. Pytanie: czy łatwo im będzie znaleźć pracę i nie będą oni skazani na obniżenie swoich wymagań finansowych by powalczyć o większe laury niż tylko awans do play offs??

Pin It

3 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.