Anwil nie dał szans gościom z Koszalina

Ostatnie dwa mecze w wykonaniu Anwilu Włocławek były zupełnie nieudane. Porażka w złym stylu z Zastalem Zielona Góra na własnym terenie oraz wyjazd do Zgorzelca, gdzie Turów po prostu zjadł zespół „Rottweilerów”. Przyszedł jednak czas na rekompensatę. W rezultacie Anwil we własnej hali rozgromił AZS Koszalin 99:70.

Początek spotkania był jeszcze wyrównany, a nawet AZS Koszalin był stroną dominującą. Goście mieli celne oko w rzutach trzypunktowych i głównie dzięki temu na 3:13 min przed końcem pierwszej kwarty prowadzili 16:23. Anwil Włocławek jednak wziął się w garść i po pierwszych dziesięciu minutach gry prowadził 30:25. Co można powiedzieć o kolejnych odsłonach tego spektaklu? Chyba tylko tyle, że emocja się skończyły. Z każdą kolejną kwartą Anwil odjeżdżał swoim rywalom. „Rottweilery” były zdecydowanie zespołem lepszym. Cała drużyna zasługuje na duże brawa. Widać było, że chcą zmazać plamę po ostatnich nieudanych występach.

Już od pierwszych sekund świetne zawody rozgrywał kapitan gospodarzy, Łukasz Majewski. Już do przerwy zdobył 17 punktów. W drugiej odsłonie nic nie rzucił, ale nie można zapominać o jego świetnej defensywie. Szczególny podziw budzi jego skuteczność zza łuku. Majewski miał w tym elemencie 4/7, co jak na niego jest naprawdę dobrym rezultatem.

Świetnie poradził sobie również Seid Hajric. Rozegrał raptem 15:34 min, ale zdobył w tym czasie 18 punktów i zanotował 6 zbiórek. Można chyba powiedzie, że Bośniak z polskim paszportem wrócił już w pełni do zdrowia.

Corsley Edwards oraz Krzysztof Szubarga przyzwyczaili już nas do dobrej gry w tym sezonie i nie inaczej było w starciu z AZSem. Amerykański środkowy zakończył mecz zapisując na swoim koncie 17 punktów i 7 zbiórek. Z kolei „Szubi” zdobył 14 punktów i rozdał 7 asyst.

Nick Lewis rozegrał w tym spotkaniu niecałe 16 minut i zanotował w tym czasie 10 punktów. Nie oddał żadnego rzutu za dwa, ale za to lepiej sobie radził w próbach z dystansu. W dotychczasowych spotkaniach Amerykanin zanotował w tym elemencie 2/20, a przeciwko AZSowi miał 2/3. Czyżby jego celownik został uregulowany?

Po stronie przyjezdnych czołowe role odgrywali Stefhon Hannah i J.J. Montgomery. Pierwszy rzucił 17 punktów (0/3 za dwa oraz 5/7 za trzy), a drugi Amerykanin zatrzymał swój licznik na 12 punktach i 6 zbiórkach. George Reese zapisał na swoim koncie 11 punktów, ale marna skuteczność na poziomie 3/12 z gry na pewno chwały mu nie przynosi.

Igor Milicic nie błyszczał podczas tego spotkania. Rzucił zaledwie 3 punkty (1/7 z gry…) i rozdał 3 asysty. Obchodził tego dnia jednak pewny jubileusz. Podczas meczu z Anwilem zanotował swoją 1000 asystę w polskiej lidze. Biorąc jednak pod uwagę wynik całej konfrontacji to wydarzenie nie ucieszyło jakoś szczególnie Chorwata z polskim paszportem.

 

 

 

Anwil Włocławek – AZS Koszalin 99:70 (30:25, 28:14, 21:12, 20:19)

Anwil: Hajrić 18 (6 zb), Edwards 17 (7 zb), Majewski 17, Szubarga 14 (7 as), Lewis 10, Wołoszyn 8, Berisha 6 (5 zb), Nowakowski 5, Pietrzak 2, Sokołowski 2, Allen 0, Maciejewski 0.

AZS: Hannah 17, Montgomery 12 (6 zb), Reese 11, Bigus 7 (9 zb), Lekić 7, Łączyński 6 (5 as), Dutkiewicz 5, Milicić 3, Jarmakowicz 2, Bieg 0

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.