Podsumowanie drugiego dnia ME U-18

Drugie zwycięstwo na mistrzostwach Europy do 18 lat odnieśli młodzi Polacy pokonując 68-61 Grecję. W innym meczu grupy A Chorwacja pokonała Słowenię 60-5o. Co wydarzyło się w innych grupach? Zapraszamy na podsumowanie.


Grupa A:

Polska – Grecja 68-61

Relacja z tego meczu pojawiła się już wcześniej na naszej stronie, ale tradycyjnie i ja wtrącę swoje trzy grosze. Polacy weszli na halę podczas drugiej połowy spotkania Litwa – Włochy. Kolejny raz wywołali aplauz wśród przybyłych już dość licznie kibiców, ale i podobnie jak wczoraj z lekko lekceważącym stosunkiem do rywali oraz słuchawkami w uszach. Mam nadzieję, że nie są już zbyt pewni siebie i trener Szambelan odpowiednio ich stopuje. Zresztą nawet jeżeli faktycznie mieli zbyt mało szacunku do swoich rywali to Grecy szybko udowodnili im, że w sporcie niczego nie można zakładać na 100%. Przyznam, że przed meczem sam stawiałem na łatwa wygraną i różnicę +30. Mogę to uzasadnić fatalnym meczem Hellady przeciwko Chorwacji, który widziałem na żywo. Kolejny jednak raz okazało się ciężko coś przewidzieć w sporcie młodzieżowym. Młody sportowiec jak kobieta – zmiennym jest.

Nasi młodzi koszykarze w żaden sposób nie potrafili sobie poradzić ze strefą ustawiona przez Greków, a kolejne niecelne trójki zaczynały już drażnić. Przodował w tym zwłaszcza Mateusz Ponitka, który sam spudłował wszystkie sześć swoich rzutów zza łuku. Rzucający Politechniki Warszawa potwierdził raz jeszcze, że treningom rzutowym powinien poświęcić wiele godzin. W trakcie trwania mojego kursu na trenera II-giej klasy mieliśmy zajęcia z greckim szkoleniowcem, który w początkowych latach prowadził Peję Stojaovicia. Opowiadał o tym jak to młody Peja zostawał po treningu i oddawał po 1000-1500 rzutów dziennie i nie są to legendy. Tedy drogą Mateuszu! O ile widać po nim wielką energię podczas atakowania blisko kosza (każdą piłkę chciałby dobić z góry) to już na dystansie często się gubi. Wystarczyło, że Grecy zamykali jemu i Michałowi Michalakowi wejścia od linii i nasi najlepsi obwodowi nie mieli zupełnie pomysłu jak sobie poradzić z defensywą rywali.

Myślę jednak, że ten mecz może wyjść naszym chłopcom na dobre.Mecze na styku także są potrzebne i jak powiedział po meczu trener Szambelan mimo, że grali fatalnie to jest dumny, że potrafili wyjść z opresji i wygrać. Na pewno także wychodzi powoli zmęczenie drugą imprezą w ciągu miesiąca. Czy trener powinien korzystać z szerszej rotacji? Pytanie tylko czy ósmy, dziewiąty czy dziesiąty gracz zapewniają chociaż w połowie taką klasę jak pierwsza piątka. Raczej nie……. Jakub Koelner dalej lepiej niech pozostanie polskim Adamem Morrisonem.

Na koniec chcę tylko dodać jeszcze, że nie wiem czemu nazywam ich ciągle „chłopcami”. tak naprawdę to już dorośli mężczyźni, którzy zdobywają z każdą minutą na parkiecie dorosłe koszykarskie szlify. Niech jednak pozostaną do końca ME „chłopcami”.

Chorwacja – Słowenia 60-50

Chorwaci wygrali drugi mecz na ME i jutro o 20.15 będą potykać się z naszą reprezentacją o pierwsze miejsce w grupie. Dzisiaj w przeciwieństwie do meczu z Grecją fatalnie zaczęli i po 10 minutach przegrywali już 8-16. Do przerwy prowadzili jednak 28-25 po przebudzeniu w drugiej odsłonie. O ich wygranej zadecydował run 10-2 na początku ostatniej kwarty kiedy to wyszli na 10-cio punktowe prowadzenie. Właśnie w decydujących momentach dobrze spisywał się najlepszy strzelec Chorwatów Stipe Cubric (15 pkt., 4 ast.). Miroslav Brzoja dodał 14 oczek i mimo zaledwie 198 cm zebrał 10 piłek. Aktywny był także najlepszy w pierwszym spotkaniu Marko Ramljak notując aż 13 zbiórek. Miał jednak problemy z trafianiem i zdobył tylko 7 punktów (2-10 FG). Najciekawszą linijkę zaliczył jednak potencjalnie najlepszy zawodnik wśród Słoweńców Luka Rupnik – 13 pkt., 8 zb., 6 ast., 4 prz., ale i aż 6 strat oraz tylko 6 trafionych rzutów na 19. Jutro następcy Beno Udriha stoczą pojedynek o trzecie miejsce w grupie A z Grecją.

Grupa B:

Turcja – Finlandia 87-57

Turcja zupełnie niespodziewanie przegrywała po 10 minutach 14-18. Szybko jednak otrząsnęli się po zimnym prysznicu i między innymi dzięki runowi 16-0 na początku drugiej kwarty po pierwszej połowie prowadzili już zdecydowanie 44-28. Reszta meczu to już spokojne dowiezienie pierwszej wygranej na mistrzostwach i powiększenie prowadzenia. Wśród przegranych nie popisał się ich fiński Dirk Nowitzki Joonas Caven, który trafił zaledwie 2 z 15 rzutów z gry i w 21 minut zebrał tylko dwie piłki. W tureckiej ekipie nie potwierdził swoich umiejętności zawodnik, którym zachwycał się wczoraj oglądający go na żywo Maciej Kwiatkowski czyli 16-latek Kenan Sipahi. Tym razem zaliczył tylko 3 punkty i 3 asysty w 20 minut. Przyszłość jednak na pewno przed nim. Dzisiaj prym w jego zespole wiedli zdobywcy 14 oczek – Tayfun Erulku i Ugur Dokuyan.

Serbia – Niemcy 70-54

Serbowie wyszli na wysokie prowadzenie już w pierwszej kwarcie po runie 16-2 i do końca ich wygrana nie podlegała już dyskusji. tym samym zapewnili sobie praktycznie zwycięstwo w grupie „śmierci”. Kolejny raz ich najlepszym strzelcem był Stevan Popovski-Tauranjan. Tym razem udało mu się rzucić 14 punktów (6-11 FG) spędzając na parkiecie tylko 21 minut. Niemcy zebrali tylko 24 piłki przy 34 Serbów. 15 oczek dla pokonanych zdobył Branislav Radosavljevic.

Grupa C:

Hiszpania – Łotwa 79-58

Hiszpanie dali sobie wrzucić tylko 19 punktów w pierwszych 20 minutach i głównie dzięki dobrze zorganizowanej obronie oraz przewadze w pomalowanym nie dali szans Łotyszom. Osobiście nie widziałem tego meczu, ale pytając znajomych, którzy śledzili go na żywo w Orbicie wszyscy jednogłośnie potwierdzili przynależność Hiszpanów do czołowej czwórki tych mistrzostw. Bardzo utalentowanym graczem jest rozgrywający Jaime Fernandez, który tym razem po 9 punktach i 3 asystach w 24 minuty mógł spokojnie usiąść na ławkę. Najwięcej bo 16 zdobył prawdopodobnie nie mniej uzdolniony Alejandro Abrines Redondo. Mierzący 2 metry Janis Berzins dołożył 13 oczek do dorobku Łotyszy.

Francja – Czechy 71-48

Czesi potwierdzili, że dysponują jednym z najsłabszych składów podczas mistrzostw, a Francuzi pokazali jak dobrze grają w obronie. W dwóch spotkaniach stracili zaledwie 94 punkty. Francuzi zanotowali 50 zbiórek przy 33 Czechów w tym aż 22 ofensywne. Jeszcze na początku drugiej kwarty nasi południowi sąsiedzi po runie 11-0 doszli na 21-22, ale Francja szybko ponownie odskoczyła i w drugiej połowie Czesi nie potrafili zbliżyć się na mniej niż 12 oczek. 12 punktów dla wygranej drużyny zdobył Hugo Inverizzi, a 6 pkt. i 11 zb. dodał niski skrzydłowy Kevin Dinal. Pod nieobecność najlepszego wśród Czechów w pierwszym meczu Martina Kriza najwięcej bo 11 punktów zdobył center Petr Herman.

Grupa D:

Rosja  – Ukraina 75-54

Mecz o trzecie miejsce w grupie na swoja korzyść rozstrzygnęli Rosjanie. Po sromotnej klęsce z Włochami zebrali się i odnieśli bardzo ważną wygraną. Już do przerwy „Sborna” prowadziła 39-23, a drugą połowę rozpoczęła od runu 13-3 i właściwie wszystko było już jasne. 21 punktów i 10 zbiórek zanotował na swoim koncie silny skrzydłowy Aleksandr Gudumak. Kolejny raz Gleb Goldyrev udowodnił, że jest liderem tego zespołu (15 pkt., 8 zb.) i potrafi wykorzystać doświadczenie zdobyte na MŚ U-19. Rosjanie zebrali aż dwa razy więcej piłek niż Ukraińcy (54-27) wśród, których 11 punktów rzucił Danylo Zuikov, ale trafił tylko 3 z 10 rzutów z gry.

Litwa – Włochy 82-79

Najlepszy mecz z tych, które widziałem na żywo z trybun Orbity. Oba zespoły pokazały, że pogromy w pierwszych meczach nie były przypadkowe. Litwini udowodniają, że w każdym roczniku posiadają silny zespół. Mimo braku lidera takiego jak Jonas Valanciunas potrafią wygrać z każdym. Są już nieźle zorganizowani w obronie i potrafią rozegrać sporo ciekawych zagrywek w ofensywie oraz posiadają spory repertuar indywidualnych akcji. W końcówce Litwini wygrywali już 74-64 i część kibiców zaczęła wychodzić już do toalet oraz na pierogi z mięsem. Okazało się to jednak błędem ponieważ po kilku szalonych rzutach Włochów przewaga zmalała do zaledwie trzech oczek. Na szczęście na naszych sąsiadów i ich ósemki (dosłownie) kibiców kilka rzutów wolnych w ostatnich sekundach trafił Rokas Narkevicius, który nota bene na parkiecie spędził tylko pięć minut. 23 punkty dla zwycięzców zdobył Osvaldas Olisevicius, a bardzo podobał mi się także Tomas Lekunas kończąc mecz z dorobkiem 19 pkt., 5 zb. i 4 ast. Największe wrażenie wywarł na mnie jednak mierzący 192 cm Włoch Amedeo Della Valle. Niezwykle szybki i dysponujący dobrze ułożonym rzutem w pierwszej połowie usiadł szybko na ławce łapiąc dwa przewinienia. W drugiej połowie pokazał jednak, że jest bardzo utalentowanym zawodnikiem. Trafiał bardzo ważne rzuty. Zarówno zza łuku, po penetracjach i w szybkim ataku. Nieźle gra 1 na 1 i dobrze znajduje się na pozycjach rzutowych. Polecam zawrócić uwagę na tego młodego Włocha. Zresztą warto śledzić losy obu teamów w dalszych grach.

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.