Wilki królują nad morzem – King wygrywa z Treflem mecz o Playoffs

Jak w NBA – o awansie do Playoffs decydował bezpośredni mecz. Co prawda przegrany też miał szanse na ósemkę, ale minimalne. Starcie Trefla Sopot z Kingiem Wilkami Morskimi Szczecin było jednym z najciekawszych spotkań ostatniego kolejki sezonu zasadniczego w Energa Basket Lidze.

 

Trefl na początku punktował tylko z dystansu. Wynik otworzył Jermaine Love, potem trafił też Piotr Śmigielski. Po drugiej stronie jednak nie do zatrzymania był Darrell Harris. Po jego 6 punktach z gry i 2 z wolnych goście prowadzili 10-6. Po kolejnej stracie Trefla i punktach Martynasa Paliukenasa trener Kloziński poprosił o czas. Po nim 6 punktów z rzędu zdobyli gospodarze (5 z nich było autorstwa Obbiego Trottera) i na tablicy widniał remis po 12. Chociaż rzutem wolnym odpowiedział Harris, to po nim 7 kolejnych oczek zdobyli gracze Trefla – i przy stanie 19-13 przerwę wykorzystał trener Wilków. Chwilę potem drugi faul złapał bardzo dobrze zbierający w tym meczu Steve Zack. Gracze ze Szczecina jednak nie radzili sobie zza łuku i pudłowali kolejne rzuty. Na 42 sekundy gospodarze prowadzili 7 punktami i mieli piłkę. Love jednak nie trafił z półdystansu, zaś po drugiej stronie pod kosz wjechał Paliukenas. Po 1 kwarcie wynik brzmiał 21-16 dla Trefla.

Kibice ze Szczecina. Źródło: facebook King Wilków Morskich Szczecin

Na początku drugiej odsłony utrzymywała się 5-punktowa przewaga gospodarzy. Po 3 minutach King trafił 1 trójkę w meczu – a po chwili drugą dołożył pod presją czasu Paweł Kikowski. Odpowiedział jednak z faulem Marcin Stefański (nie trafił wolnego), zaś potem w jakiś sposób spod kosza (mimo presji Harrisa) trafił Łukasz Kolenda – i to Trefl był do przodu o 3 oczka. Na 3 minuty do końca pierwszej połowy na prowadzenie wrócili goście – spod kosza nie pomylił się Harris. Jeden rzut wolny dodał Paliukenas, ale stan meczu wyrównał Trotter. Wolne były mankamentem obu ekip – po chwili 2 razy pomylił się Carlos Medlock, zaś po ofensywnej zbiórce trafił Ł. Kolenda. Faulowany Tauras Jogėla dał jeden rzut wolny. Pierwsza połowa zakończyła się minimalnym prowadzeniem Sopocian 33-32. Zapowiadało to dobre widowisko po przerwie.

Źródło: facebook Trefla Sopot

Po zmianie stron faulowany był Kikowski, który jednak pomylił się dwukrotnie na linii. Po drugiej stronie w podobnej sytuacji był Trotter, ale on trafił raz. Potem zaś Amerykanin przechwycił piłkę i powiększył przewagę swojej drużyny do 4 punktów. Trafienia Harrisa i Łukasza Diduszki dały kolejny tego popołudnia remis. Kolejne 4 oczka gości (w sumie run 8-0) spowodowały przerwę dla Trefla na 7:26 do końca trzeciej odsłony. Nie dała ona jednak punktów graczom z Sopotu – po dobitce Harrisa było 36-42. Serię przyjezdnych zatrzymał rzutem zza łuku Trotter – który w kolejnej akcji zaliczył też przechwyt oraz był faulowany. Po błędzie obrony Kinga łatwe punkty zdobył Love, ale kolejne trafienia gości powiększyły przewagę do 5, a potem 9 oczek. Na 3:46 do końca kwarty czwarty faul popełnił Paliukenas, przez co powędrował na ławkę. Chwilę potem piłkę stracił Jakub Karolak, ale w kolejnej akcji poprawił się i zaliczył asystę do Love’a. Gdy do zakończenia tej części meczu pozostały 2 minuty, za 2 pomylił się Medlock, ale faulowany pod koszem był Harris. Dzięki temu goście ponownie mieli piłkę – i Kikowski trafił za 3. Mecz był bardzo intensywny – czwarte przewinienie po chwili zaliczył też Love. A następnej akcji faulowany był ten, który poprzednim razem rzucił zza łuku. Tym razem Kikowski wykorzystał oba wolne – i było już +10. 4 oczka Karolaka pozwoliły jednak Treflowi zniwelować straty. Wynik przed ostatnimi 10 minutami brzmiał 49-55 dla Wilków.

Ostatnią kwartę rozpoczął pomyłką sam na sam z koszem Trotter. Po trójce Filipa Dylewicza przewaga stopniała do 5 punktów. Medlock zaś ponownie pudłował wolne – tym razem trafił raz. Karolak za 2 i było już tylko +4 dla Kinga. Potem Harrisa zablokował Zack, a za 2 trafił Dylewicz. 6:52 do końca meczu, czas dla gości, zostały 2 punkty przewagi. Zaraz po nim bardzo ważną trójkę trafił Medlock – a potem popisał się świetną asystą w kontrze. Przerwę wziął wówczas Kloziński, bo różnica znów wynosiła 7 punktów. Medlock jednak ponownie przymierzył zza łuku – a potem w dodatku pomylił się Trotter. Kikowskiego zablokował co prawda Piotr Śmegielski, ale Zack to zmarnował, popełniając faul w ataku. W następnym posiadaniu pod kosz wkręcił się Paliukenas i było 56-68. Trefl notorycznie tracił piłkę, a gdy hakiem punkty zdobył Łukasz Diduszko było już +14. Na trzy i pół minuty do zakończenia meczu ostatnią przerwę wykorzystał trener gospodarzy. Po nim Grzegorza Kulkę zablokował Harris, a potem, dzięki dobrej obronie, Wilki wymusiły błąd 24 sekund. Trafił Darrell, pomylili się goście – i było prawie po meczu. Na 2:16 do końca rzut zza łuku fatalnie przestrzelił Karolak. Na równo 2 minuty przed ostatnią syreną piłkę miał Trefl. Trafienie z faulem Trottera dało nadzieję, ale nie dodał z linii trzeciego punktu. Faul w ataku Paliukenasa oznaczał, że musiał on opuścić boisko. Jednak na 58 sekund do końca nadal było +14. Jeden rzut wolny wykorzystał Love, zaś po piłce spornej to goście mieli posiadanie. Na 50 sekund do zakończenia spotkanie było rozstrzygnięte. Budzinauskas wziął jednak czas, a po nim Love popełnił swój piąty faul. Wolne Kikowskiego, trójka Karolaka, 2 punkty z linii rezerwowego Macieja Majcherka, skuteczny wjazd Trottera – to już nie miało znaczenia.

King wygrywa ostatnie spotkanie sezonu zasadniczego 76-64 i awansuje do Playoffs. Wyrzucając z nich Trefla.

 

Tak cieszyli się wraz z kibicami koszykarze ze Szczecina:

 

(oba filmiki w artykule pochodzą z faceboooka King Wilków Morskich Szczecin)

 

 

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.