Hooker poprowadził GTK do wygranej nad Asseco

Autor: Tomasz Mucha

GTK Gliwice wygrało po raz dziewiąty w tym sezonie. Tym razem wysoko pokonali Asseco Gdynia 88:68. Kolejny raz najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach drużyny Pawła Turkiewicza był Quinton Hooker, który zdobył 26 punktów.

Po trzech tygodniach przerwy koszykarze Energa Basket Ligi powrócili do rozgrywek. GTK kontynuowało swoją serię gier domowych, a tym razem do Gliwic przyjechało Asseco Gdynia. Zespół złożony całkowicie z polskich zawodników w bieżących rozgrywkach spisuje się bardzo dobrze i walczy o to, by znaleźć się w play off. Swoją determinację goście pokazali już na początku spotkania i po trafieniu zza łuku Jakuba Garbacza prowadzili 0:7. Niemoc miejscowych przełamał dopiero Quinton Hooker. Zespół prowadzony przez Pawła Turkiewicza poprawił także defensywę i rywale mieli sporo kłopotów z powiększaniem swojego dorobku punktowego. Stopniowo zaczęli także odrabiać straty, a po „trójce” Marcina Salamonika objęli prowadzenie (10:9). Gospodarze napędzeni dobrym fragmentem kontynuowali swoją grę. Bardzo dobrą zmianę dał Kacper Radwański, który w krótkim odstępie czasu dwa razy trafił zza łuku (18:11). Przyjezdni w pierwszej kwarcie zdołali jeszcze odpowiedzieć skuteczną akcją Filipa Puta.

Kiedy po wznowieniu gry z dystansu przymierzył Bartosz Jankowski, gdynianie zbliżyli się do przeciwnika na jeden punkt różnicy (18:17), a po chwili wyszli na prowadzenie po skutecznym zagraniu Piotra Szczotki. Tylko na chwilę, bo w odpowiedzi zza linii 6,75 m trafił Paweł Zmarlak. Do kolejnego remisu doprowadził Krzysztof Szubarga, który jednak tego meczu nie mógł zaliczyć do udanych. Od tego momentu GTK zaliczyło serię 7:0, której zwieńczeniem była akcja 2+1 w wykonaniu Radwańskiego. Asseco nie zamierzało się poddać, a pogoń rozpoczął doświadczony Szczotka, który wykorzystując szeroki repertuar zagrań stopniowo zmniejszał straty swojej drużyny. Wkrótce dołączył do niego Marcel Ponitka, a po jego wsadzie straty wynosiły jedno „oczko” (32:31). Przed przerwą zza łuku przymierzył jeszcze Hooker i gliwiczanie mieli po pierwszej połowie o cztery punkty więcej od rywala.

Miejscowi po powrocie na parkiet podkręcili tempo i szybko odskoczyli. Asseco przez blisko pięć minut gry nie potrafiło zdobyć punktów, a GTK w tym czasie zdobyło sześć „oczek” (41:31). Zespół prowadzony przez Przemysława Frasunkiewicza trafił do kosza dopiero po akcji Mikołaja Witlińskiego, który zdecydował się na rzut z dystansu. Gospodarze mieli na to odpowiedź. Był nią Maverick Morgan, który nie miał problemów z ogrywaniem Witlińskiego. Po „trójce” Hookera przewaga gliwiczan urosła do 13 punktów (49:36), a trener Frasunkiewicz szybko poprosił o przerwę na żądanie. Ta jednak nie przyniosła oczekiwanego skutku, bo beniaminek nadal kontynuował swoją serię. Dobry fragment zaliczył Lukas Palyza, który najpierw trafił zza łuku, a następnie dołożył dwa „oczka” z linii rzutów wolnych (57:36). Serię gliwiczan przerwał dopiero Filip Put, który trafił z faulem, a następnie dołożył jeden punkt z linii rzutów wolnych. „Trójkę” trafił jeszcze Szubarga (57:42) i Asseco mogło mieć jeszcze nadzieję na korzystny rezultat.

Gdynianie w czwartej kwarcie poszli za ciosem i po wsadzie Szczotki zniwelowali straty do 13 punktów (57:44). Sytuację celną „trójką” uspokoił Palyza. Goście próbowali jeszcze się zbliżyć, ale dobra gra Puta i Szczotki to było za mało. Wyniku „pilnował” Hooker, który kolejnymi celnymi rzutami utrzymywał bezpieczny dystans. Dzięki dwóm celnym rzutom zza linii 6,75 m Hookera i Palyzy GTK odskoczyło na 20 punktów przewagi i taką różnicą punktową zakończyło się to spotkanie.

Za tydzień GTK zagra u siebie z TBV Startem Lublin.

GTK Gliwice – Asseco Gdynia 88:68 (18:14, 17:17, 22:11, 31:26)

GTK: Hooker 26 (3×3), Williams 3, Piechowicz 1, Salamonik 4, Morgan 16 – Palyza 15 (3×3), Radwański 12 (3×3), Zmarlak 6 (2×3), Pieloch 3 (1×3), Ratajczak 2, Jędrzejewski

Asseco: Szubarga 5 (1×3), Żołnierewicz 12 (1×3), Garbacz 3 (1×3), Put 12 (1×3), Wyka 2 – Szczotka 16, Witliński 9 (1×3), Ponitka 6, Jankowski 3 (1×3), Kamiński.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.