Asseco z niespodziewaną wygraną w Ostrowie

Walka, zaangażowanie i dobra obrona przeciw kluczowym koszykarzom BM Slam Stali zadecydowały, zdaniem trenera Asseco Gdynia Przemysława Frasunkiewicza, o zwycięstwie w Ostrowie 80:76. „Nikt się nie oszczędzał, wszyscy dali z siebie sto procent: – powiedział PAP.
Ostrowianie w minionym sezonie zdobyli brązowy medal MP. Asseco, jedyny klub bez obcokrajowca, wygrał czwarty mecz w ekstraklasie i z bilansem 4-1 zajmuje trzecią lokatę w tabeli.

„Zwycięstwo nad brązowym medalistą smakuje bardzo dobrze, w przeciwieństwie do kolacji. Po takich nerwach i emocjach nigdy – jako zawodnik również – nie miałem apetytu, a tym bardziej teraz jako szkoleniowiec, gdy odpowiedzialność jest podwójna. Choć w Ostrowie Wlkp. nie było tak nerwowo jak przed tygodniem ze Startem Lublin, z szalonym pościgiem i dogrywką. Widziałem, że chłopcom smakowało, bo zjedli wszystko. Nie można powiedzieć, że kontrolowaliśmy sytuację, ale cały czas +byliśmy w meczu+ i wykorzystaliśmy swoje szanse” – powiedział PAP 38-letni szkoleniowiec.

Gdynianie mieli 57 procent skuteczności rzutów za dwa punkty, a gospodarze tylko 37. Taki niski procent wynikał z dobrej defensywy Asseco.

„Ograniczyliśmy poczynania Aarona Johnsona. Co prawda rzucił sześć razy za trzy punkty, ale zamknęliśmy mu wejścia pod kosz kończone punktami, lub podaniem do podkoszowych. Byliśmy też bardzo skupieni na indywidualnej obronie przeciwko liderom Stali: Michałowi Chylińskiemu, Grzegorzowi Surmaczowi i Jure Skificowi. Ci strzelcy nie zrobili nam krzywdy. Przy dużym nacisku rywali w obronie, szczególnie Johnsona, popełniliśmy tylko osiem strat. To najważniejsze elementy, które dały nam wygraną”- ocenił trener.

Frasunkiewicz cieszy się, że w najważniejszych momentach spotkania punkty zdobywał nie tylko lider, doświadczony Krzysztof Szubarga (14 w całym spotkaniu), ale i jego młodsi koledzy – Przemysław Żołnierewicz (17), Filip Put (18) czy Marcel Ponitka – siedem oraz 10 zbiórek.

Na dwie i pół minuty przed końcem czwartej kwarty był remis 71:71, ale w końcówce to właśnie gdynianie zachowali więcej spokoju i mieli lepszą skuteczność.

„Krzysiu Szubarga jest nasza podporą i liderem, ale mówienie, że to on wygrywa mecze jest niesprawiedliwe dla zespołu, młodszych zawodników. Wiadomo, że jeden zawodnik sam nie jest w stanie wygrać meczu. Coraz częściej tacy gracze jak Ponitka, Żołnierewicz mają w ostatnich akcjach piłkę w rękach i decydują o wyniku. Jestem naprawdę dumny z całego zespołu. Wszyscy wiedzą, że w każdym spotkaniu mają walczyć na sto procent, bo kontuzja może się przydarzyć zawsze. Wiedzą o tym i robią to. Nikt się nie oszczędza” – podkreślił.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.