Kikowski i spółka rozstrzelali MKS

Autor: Michał Kajzerek

anzulMKS Dąbrowa Górnicza przyjechał do Szczecina na starcie z miejscową drużyną po czterech wygranych z rzędu. Świetnie strzelające za trzy Wilki Morskie były jednak nie do zatrzymania. Po niezwykle interesującej końcówce dąbrowianie musieli uznać wyższość rywala. Teraz wracają do domu, by odpocząć i przygotować się na zmagania w kolejnym koszykarskim roku.

KING SZCZECIN – MKS DĄBROWA GÓRNICZA 82:79 (20:15, 20:19, 15:20, 27:25)

MKS Dąbrowa Górnicza odzyskał na ten mecz zarówno Jakuba Parzeńskiego, jak i Piotra Pamułę, który wyszedł z ławki rezerwowych. Pierwsze pięć minut meczu należało do King Szczecin – gospodarze prowadzili 10:6 po trójce z lewego rogu Marcina Dutkiewicza. Dla miejscowych debiutował w tym spotkaniu weteran parkietów Polskiej Ligi Koszykówki – Robert Skibniewski. W międzyczasie dąbrowianie zaczęli grać twardszą defensywę. King wykorzystał jednak dwa rozrzucenia do strzelców za trzy i powiększył przewagę (20:13) .

Goście z Zagłębia przez pierwszych kilkanaście minut meczu mieli problem z zorganizowaniem gry pozycyjnej. Szczecinianie wykonywali dobrą pracę w obronie, odcinając opcje MKS-u. Strata gości wzrosła do 13 punktów po trafieniach z dystansu Pawła Kikowskiego i Dutkiewicza. W końcówce pierwszej połowy wynik dla MKS-u poprawił Kerron Johnson swoją agresywną grą na piłce. Do szatni drużyny schodziły z różnicą 6 punktów na korzyść graczy trenera Marka Łukomskiego.

W trzeciej odsłonie pojedynku szczecinianie długo utrzymywali swoją przewagę. Dąbrowianie odpowiadali, m.in. dwoma szybkimi akcjami Kerrona Johnsona zakończonymi podaniami do wykańczającego na obręczy Witalija Kowalenko. Kosztowne dla podopiecznych Drażena Anzulovicia były otwarte rzuty za trzy rywala. Gdy MKS trafił swoją pierwszą trójkę autorstwa Marcina Piechowicza (dopiero w trzeciej kwarcie), Wilki miały ich już dziesięć! Końcówka trzeciej odsłony zmieniła się w festiwal fauli. Po dwóch celnych próbach Przemysława Szymańskiego goście doprowadzili do wyrównania (53:53).

Czwarta kwarta zapowiadała się naprawdę interesująco! Początek należał do MKS-u. Po akcji z faulem Byrona Wesley’a ekipa z Zagłębia wyszła na 6-punktowe prowadzenie (61:55). Jednak goście odpowiedzieli 5 oczkami z rzędu, na co trener Anzulović zareagował przerwą na żądanie. Ta nie pozwoliła wybić rywala z dobrego rytmu i mecz toczył się cios za cios. Wielką trójkę dla gospodarzy trafił Paweł Kikowski. Na dwie minuty przed końcem zapewnił swojej ekipie prowadzenie 4 oczkami.

MKS odpowiedział punktami Wesley’a, ale w kolejnym posiadaniu Russell Robinson pobudził Arenę Szczecin trafieniem z faulem. Goście z Zagłębia liczyli na łut szczęścia w ostatnich sekundach. Spudłowane rzuty wolne gospodarzy pozwoliły Przemkowi Szymańskiego rzucać za trzy na remis. Piłka niestety odbiła się od obręczy. Najlepszym graczem meczu został Kikowski kończąc z 24 oczkami i 5 trafionymi próbami za trzy.

King: Kikowski 24, Brown 16, Dutkiewicz 11, Garbacz 8, Robinson 5, Łukasiak 5, Skibniewski 5, Robbins 3, Nowakowski 3, Sword 2

MKS: Wesley 15, Kowalenko 14, Johnson 11, Parzeński 9, Piechowicz 8, Wilson 8, Wołoszyn 8, Szymański 4, Pamuła 2, Kucharek 0

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.