Rzeźnia numer 3 w Koszalinie – Turów wygrywa z AZS-em 78:57

Przez trzy kwarty Akademicy rozgrywali zdecydowanie najgorszy mecz sezonu – i jeden z najgorszych we własnej hali w ostatnich latach. To, że ostatecznie przegrali tylko 57:78 zawdzięczają ostatniej kwarcie, w której trafili kilka trójek i wykazali się zaangażowaniem w grę. Kompromitująca porażka z bezpośrednim rywalem w tabeli praktycznie przesądza, że po raz pierwszy od lat zespół z Koszalina nie zagra w play-off, zgorzelczanie zaś po fatalnym początku sezonu są coraz bliżsi ósmego miejsca.

IMG_5912

Taka sytuacja. Połowa drugiej kwarty. Gospodarze przegrywają kilkoma punktami. Kontra – trzech na jednego. Piłkę ma Witliński, który zbiega na obwód i nie widzi, że pod koszem stoi sobie zupełnie sam Dąbrowski. Widzi to cała hala, która reaguje na tyle żywiołowo, że Witliński wreszcie decyduje się podać. Dąbrowski jednak w kuriozalny sposób przerzuca kosz, choć wciąż stoi pod nim zupełnie sam. Chwilę później kolejną kontrę psuje Walton z tymże Dąbrowskim, a Turów ucieka na siedem oczek.
Zdarza się.
Ten sam AZS w pierwszej kwarcie „meczu o wszystko” zdobywa ledwie 10 punktów, pudłując najprostsze rzuty, przestrzeliwując dwa wsady i gubiąc dwie zbiórki w obronie w samej tylko pierwszej minucie (metodą „dwóch do jednej piłki”). Turów gra słabo, ale nie aż tak, żeby nie kontrolować przebiegu meczu.
Końcówka drugiej kwarty. Po stracie zawodników Turowa piłka wypada w aut, ale nieoczekiwanie na horyzoncie pojawia się Wadowski, który niepotrzebnie rzuca się na piłkę i wypada z nią na aut – zamiast straty Turowa strata AZS-u. Hannah łapie się za głowę. Chwilę później w absurdalny sposób piłkę traci sam Hannah. W tym międzyczasie dwie efektowne akcje zaliczają goście – najpierw alley-oopa kończy Kostrzewski, a potem potężnym wsadem kontrę wykańcza Dylewicz. Turów ucieka na ponad 10 punktów. Z trybun słychać gwizdy i żądania zmiany zarządu. AZS gra tak słabo, że nikt nawet nie zauważa, że Jovan Novak przestrzelił wszystkich siedem rzutów.
Zdarza się.
Przerwa. Po raz pierwszy w tym roku w Koszalinie kibic trafia z połowy boiska i wygrywa 2000 zł. Jest chyba równie zaskoczony co widownia i wodzirej, którzy reagują z opóźnieniem, ale w końcu po raz pierwszy tego wieczora mają powody do radości.
Początek trzeciej kwarty – Hannah najpierw pudłuje trójkę, chwilę później zaś niepotrzebnie fauluje Dillona przy rzucie za trzy, który ten oddaje równo z syreną kończącą czas akcji. Dillon (15 pkt., 5 as., 3 zb.) trójki by nie trafił, z linii rzutów wolnych trafia jednak dwukrotnie.
Połowa trzeciej kwarty. AZS utknął na 26 punktach, co oznacza, że w tej odsłonie w ciągu ponad pięciu minut zdobyli tylko 2 punkty. Słownie – dwa. Chwilę później double-dobule (10 pkt., 12 zb.) osiąga Kirk Archibeque, a goście wychodzą na 17-puktowe prowadzenie.
Końcówka trzeciej kwarty – Patrick Auda zalicza akcję 2+1, co oznacza, że gospodarze jakimś cudem dobili do dwucyfrowej zdobyczy punktowej w tej ćwiartce meczu. Co z tego jednak, skoro goście prowadzą różnicą 20 punktów, a chwilę później Auda (13 pkt., 4 zb.) nie trafia kolejnego wsadu.
Końcówka kwarty – pierwsze punkty w meczu zdobywa Walton. Wcześniej może i nie trafił czterech rzutów, ale miał też cztery przechwyty!
Chwilę później Walton trafia po raz kolejny – równo z syreną kończącą kwartę, dzięki czemu AZS zalicza najdłuższy run w historii meczu i zmniejsza stratę do 16 punktów.
Trzecia minuta ostatniej kwarty – AZS wciąż bez punktów w niej, kibice zaczynają coraz głośniej przeklinać, a Filip Dylewicz zabija obręcz atomowym wsadem. Chwilę później pięknego babola spod kosza zalicza Witlński. +22 dla gości.
Minutę później. Novak ma już 0/9 z gry, za to Hannah trafia i AZS ma już 40 punktów. W kolejnej akcji Novak wreszcie trafia. 1/10 nie wygląda dobrze, ale to i tak lepiej, niż Gliddon i Dąbrowski razem wzięci (po 0/5 na łebka).
Pięć minut do końca. Dąbrowski trafia za trzy. 50 punktów jest w zasięgu. Chwilę później w ciągu kilku sekund trójki trafiają Nowakowski i Hannah. Nagle robi się tylko -15 i niektórzy zaczynają w coś wierzyć. Trener Turowa bierze czas.
Hannah (11 pkt.) trafia kolejną trójkę, ale w odpowiedzi 2+1 zalicza Mateusz Kostrzewski (18 pkt., 6 zb.). Zapach wiary w powietrzu ulatnia się ostatecznie chwilę później, gdy czwarty wsad w meczu zalicza Kostrzewski.
Jeszcze jeden podryw wiary – trójka Mielczarka i dwa wolne Pechacka, ale halę ostatecznie ucisza niesamowitą trójką z 8 metrów Filip Dylewicz (19 pkt., 10 zb.). W odpowiedzi Pechacek zalicza chyba najśmieszniejszy faul w ataku sezonu. Tak zabawny, że Dylewicz śmieje się do czasu, gdy nieoczekiwanie blokuje go przy próbie wsadu Paweł Śpica.
Ostatnia minuta meczu. Kostrzewski pakuję piłkę do kosza po raz piąty. Dylewicz po raz czwarty. +21 dla Turowa to i tak mniej, niż zapowiadało się po trzech kwartach.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.