Collins i Wright dali drugą wygraną Turowowi. Antybohater Cel

MardyPGE Turów Zgorzelec pokonał na własnym terenie Stelmet Zielona Góra 75:73 w drugim meczu finałowym ekstraklasy koszykarzy i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzi 2-0. Drugi mecz finału był jeszcze ciekawszy i bardziej zacięty niż pierwszy. Walka o każdą piłkę, metr parkietu, częste zmiany prowadzenia i niesamowicie wyrównana końcówka spotkania, w której o wyniku zadecydowała… zbyt śliska piłka zgubiona przez skrzydłowego Stelmetu Aarona Cela.

Wpływ na sukces gospodarzy miała przewaga pod koszami (40:35), mniejsza liczba strat (12 przy 15 zielonogórzan) oraz forma rezerwowych. Ci ostatni zdobyli 22 pkt, podczas gdy przyjezdni wychodzący z ławki tylko 10. Liderem PGE był Amerykanin Mardy Collins, który uzyskał 20 pkt, miał siedem zbiórek, trzy asysty. Collins miał 17 punktów do przerwy. Ze świetnej strony pokazał się inny amerykański rezerwowy, Chris Wright. Były gracz dwóch klubów NBA popisywał się wsadami i blokami, a jego akcje okazały się ozdobą drugiego meczu finałowego.

Na początku meczu goście zaskoczyli gospodarzy dobrą obroną i kontratakami. Stelmet w połowie pierwszej kwarty prowadził 12:5 i systematycznie powiększał przewagę. PGE nie pomagały zmiany w składzie przeprowadzane przez serbskiego szkoleniowca Miodraga Rajkovica. Zgorzelczanie nie trafiali nie tylko ze względu na defensywę rywali, ale także z czystych pozycji. Pod koszem Adam Hrycnaiuk ogrywał Ukraińca Kyryło Natiażkę i reprezentanta kraju Damiana Kuliga. W 7. minucie Stelmet uzyskał najwyższą przewagę 23:9.

Wystarczyła jednak nieco lepsza defensywa gospodarzy i po przerwie na żądanie Miodraga Rajkovića – seria rzutów zza linii 6,75 m – by na sześć sekund przed końcem kwarty z wysokiej przewagi zielonogórzan pozostały tylko trzy punkty 23:20.

Druga i trzecia kwarta toczyły się pod dyktando obrońcy tytułu, a PGE uzyskał w nich bardziej wyraźną przewagę. W drugiej części za sprawą dobrej gry Collinsa prowadził 39:30, w trzeciej po akcjach Kuliga i Nemanji Jaramaza z dystansu oraz wsadzie piłki do kosza Chrisa Wrighta PGE Turów wygrywał 58:45 i była to największa przewaga zespołu trenera Rajkovicia.

Po 30 minutach było 60:52 dla obrońcy tytułu. Zielonogórzanie w ciągu trzech pierwszych minut czwartej kwarty zniwelowali przewagę rywali, w czym największe zasługi mieli Przemysław Zamojski i amerykański rozgrywający Russell Robinson.

W 34. minucie był remis 63:63. Od tego momentu wynik zmieniał się niemalże po każdej akcji. Decydujące były ostatnie sekundy. Gospodarze prowadzili 74:73, ale popełnili błąd 24 sekund w rozegraniu ataku. Zegar wskazywał 18 sekund do końca, trener przyjezdnych Słoweniec Saso Filipovski wykorzystał już wcześniej przysługujące czasy i nie mógł w kluczowym momencie spotkania przekazać zawodnikom uwag, jak mają rozegrać ostatnią akcję. Zielonogórzanie rozegrali ją dobrze, ale wyprowadzonemu na czystą pozycję Aaronowi Celowi piłka wypadła z rąk przy próbie rzutu zza linii 6,75 m.

Faulowany taktycznie Michał Chyliński z PGE wykorzystał jeden rzut wolny na cztery i pół sekundy przed końcem przypieczętowując sukces obrońcy tytułu. Dwa kolejne mecze w Zielonej Górze we wtorek i czwartek zapowiadają spore emocje.

PGE Turów Zgorzelec – Stelmet Zielona Góra 75:73 (20:23, 24:16, 16:13, 15:21)

Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw): 2-0 dla PGE Turów. Kolejny mecz 2 czerwca w Zielonej Górze.

PGE Turów Zgorzelec: Mardy Collins 20, Chris Wright 13, Michał Chyliński 11, Damian Kulig 10, Filip Dylewicz 9, Nemanja Jaramaz 5, Vlad-Sorin Moldoveanu 5, Tony Taylor 2, Aleksander Czyż 0, Kyryło Natiażko 0.

Stelmet Zielona Góra: Przemysław Zamojski 22, Łukasz Koszarek 12, Adam Hrycaniuk 9, Russell Robinson 8, Aaron Cel 8, Quinton Hosley 6, Jure Lalic 5, Kamil Chanas 3, Chevon Troutman 0.

Źródło informacji: PAP

Pin It

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.