Śląsk nadal niepokonany we Wrocławiu, Anwil na łopatkach

SimonKlasyczny, bokserski „knock down” zaliczyli podopieczni Predraga Krunića podczas pierwszej kwarty „świętej wojny” rozgrywanej we wrocławskiej Orbicie. W starciu odwiecznych ligowych rywali jednokrotni Mistrzowie Polski nigdy nie prowadzili a nawet nie remisowali i po niespełna sześciu minutach meczu przegrywali wyraźnie 4:18. 17-krotni Mistrzowie Polski zatrzymali serię Rottweilerów, która do dzisiejszego meczu wynosiła 5 zwycięstw. Praktycznie, gdyby nie momentami niezrozumiałe – znów – decyzje w sprawie zmian Emila Rajkovića to Śląsk mógłby wygrać wyżej niż 19-punktami. Mógłby też wygrać wyżej gdyby nie postawa jedynego walczącego po stronie przyjezdnych – Chase”a Simona – autora 30 pkt.

Gospodarze wyglądali na bardzo zmotywowanych po ostatniej porażce z dogrywką w Dąbrowie Górniczej i od pierwszych sekund meczu nie tylko dominowali na parkiecie Orbity , ale również z uporem maniaka realizowali taktyczne wytyczne Emila Rajkovića.  Poczynaniami kolegów bardzo solidnie kierował Robert Skibniewski (7 as) który albo odnajdywał pod koszem Aleksandara Mladenovića (14 pkt) , albo szukał na dystansie wolnego Jakuba Dłoniaka (24 pkt). Z pewnością Anwilowi grałoby się zdecydowanie efektywniej, gdyby w swoich szeregach miał równie kreatywnego gracza.

Nie był nim na pewno Deonta Vaughn, który w moim przekonaniu po raz kolejny udowodnił, iż do klasycznej jedynki brakuje mu naprawdę sporo umiejętności.  Przy 8 stratach i skuteczności 2/8 z gry były zawodnik lig gruzińskiej oraz węgierskiej nie po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach udowodnił , iż gdyby nie słaba kondycja finansowa byłych Mistrzów Polski to z pewnością już miesiąc temu opuściłby ekipę z Kujaw. Wystarczy tylko spojrzeć na fragment drugiej kwarty, gdy Vaughn tuż po wejściu na parkiet oddał piłkę – przy podaniu do kolegi – w ręce wrocławskiej obrony. Przy kolejnym posiadaniu piłki wyrzucił ją w aut, kompletnie nie odczytując zamiaru swojego kolegi…

Gracze Śląska karcili dziurawą obronę gości kolejnymi celnymi rzutami zza łuku. Świetnie to wychodziło Jakubowi Dłoniakowi, który po pierwsze szybko zapomniał o wpadce w Dąbrowie Górniczej i nieskuteczność 4/16 z tamtego pojedynku zamienił na 8/14 z gry (w tym 5/8 za trzy pkt). Dłoniak swoje 15 Prior to attaining ‘specialist’ status, we have already had links with high school boarding schools through our international status and through being a member of the Comenius project. oczek z 24 w całym meczu zdobył tuż przed przerwą. Kolejną dobrą zmianę w sezonie dał Roderick Trice, który przy 12 pkt i 6 zb popisał się najładniejszą akcją meczu, dobijając wsadem niecelny rzut Mladenovića. Amerykanin mocno pracował na atakowanej tablicy zbierając Anwilowi 4 piłki (łącznie 6 z obroną). W końcu też swoje ważne punkty zdobywał Dennis Ikovlev , wracający do lepszej skuteczności, aniżeli prezentował w trzech ostatnich spotkaniach. Ukraiński skrzydłowy z amerykańskim paszportem trafiał m.in. w ostatniej sekundzie akcji Śląska, popisując się w sumie 60% skutecznością zza łuku (3/5).

Wrocławianie znacznie lepiej dzielili się piłką i w zespołowy sposób rozbijali obronę rywala. 22 podania otwierające drogę do kosza kolegom przy ledwie 8 Anwilu mocno razi w oczy przeglądających statystyki. Ratować wynik dla gości próbował Chase Simon, ale jedynie solowe akcje Amerykanina były tylko odpowiedzią na ataki Śląska. Wprawdzie Simon zakończył mecz na świetnej skuteczności 10/14 z gry i przy 30 pkt (najskuteczniejszy w meczu) to wyczyny Vaughna oraz Arvydasa Eitutaviciusa (1/7 z gry) znów wołały o pomstę do nieba wśród fanów Anwilu.

Śląsk dzięki przegranej Rosy Radom (ze Stelmetem 59:73)  wrócił na drugie miejsce w ligowej tabeli (mecz AZS-u w ramach 13 kolejki odbędzie się dopiero w styczniu). Anwil przy wygranej Polpfarmexu i potencjalnych wygranych Trefla i Energii Czarnych (obie drużyny grają jutro i występują w rolach faworytów) znów traci dystans co najmniej jednego wygranego meczu do czołowej ósemki.

Wynik: Śląsk Wrocław – Anwil Włocławek 91:69 (28:13, 20:20, 25:20, 18:19)

Śląsk: Dłoniak 24, Mladenović 14, Trice 12, Kinnard 9, Ikovlev 9, Cesnauskis 8, Skibniewski 6, Tomaszek 6, Gabiński 3, Burnatowski 0, Hyży 0.

Anwil: Simon 30, Hajrić 10, Wysocki 9, Crosariol 8, Vaughn 6, Eitutavicius 5, Raczyński 4, Witliński 0, Surmacz 0.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.