Naszkosz: Podsumowanie roku 2013 w PLK

1. Wydarzeniem 2013 roku w PLK jest…?

Filip Wróblewski: Takim wydarzeniem jest przyjście do naszej szarej ligi takich zawodników, jak: LaceDarius Dunn czy Elijah Johnson, którzy świetnie spisywali się w NCAA. Dunn w sezonie 2009/10 miał średnią 19.6 pkt na uczelni Baylor i w ćwierćfinale przeciwko późniejszym mistrzom – Duke, był najlepszym strzelcem swojego zespołu (22 pkt). Johnson grał w pierwszej piątce bardzo silnej uczelni Kansas obok Thomasa Robinsona (obecnie Portland) czy Tyshawna Taylora (Brooklyn). W półfinale turnieju NCAA w sezonie 2011/12 zanotował double-double przeciwko Ohio State, a w wielkim finale zdobył 13 punktów przeciwko Kentucky i był trzecią strzelbą Kansas za wspomnianą dwójką.

Woy: Transfery do PLK takich graczy jak Garrett Stutz oraz Jordan Hulls, którzy z powodzeniem radzili sobie w NCAA oraz powrót do długich latach na polski grunt Cezarego Trybańskiego. Zaraz za nimi powrót Zorana Sretenovića, który notorycznie negowany, zdobył historyczny brąz z AZS Koszalin. Wydarzeniem nazwałbym też postawienie w Stelmecie na usługi Waltera Jeklina…oraz debiut Stelmetu w Eurolidze (drugi klub w historii polskiej ekstraklasy).

Krzysiek Czyż: Koniec 9-letniego panowania drużyny z Gdyni. Asseco niestety już w sezonie 2011/2012 nie było tak pewne swego, a odejście Tomasa Pacesasa i inne ciągnące się za tą decyzją ruchy sprawiły, że rok 2013 był dla tej organizacji najgorszy na przestrzeni ostatnich 13 lat. Tytuł Mistrza Polski zasłużenie wszedł w posiadanie ekipy z Zielonej Góry, która zbudowała najrówniejszy skład i pewnie udowodniła swoją wyższość nad resztą ligi. Miniony rok był dla polskiej koszykówki bardzo ważny, bo wprowadził nas w nową rzeczywistość – co roku walki o złoty medal, a nie tylko o drugie miejsce. Co prawda śladami drużyny znad morza chcą iść właśnie koszykarze z Zielonej Góry, ale żeby mówić o dominacji krajowego podwórka, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.

Wojtek Konieczny: Tytuł mistrzowski dla Stelmetu – koniec wieloletniej dominacji ekipy z Gdyni nastąpił w bardzo wyraźny sposób: zielonogórzanie byli zdecydowanie najlepszą ekipą poprzedniego sezonu, świetnie radzą sobie też w obecnych rozgrywkach i wiele wskazuje na to, że uda im się obronić tytuł.
Warto wyróżnić też AZS Koszalin, który sięgnął po największy sukces w historii klubu – brązowy medal, rosnącą formę Damiana Kuliga, eksplozję talentu Jakuba Dłoniaka w ubiegłym sezonie, coraz lepszą grę młodych Polaków, Sokołowskiego i Nowakowskiego,

Łukasz Lech: Tytuł mistrzowski Stelmetu i upadek Asseco Prokomu.

2. Gracz roku to…?

Filip Wróblewski: Yemi Gadri-Nicholson. Amerykanin w poprzednim sezonie był w najlepszej piątce ligi według wskaźnika PER, a w tym sezonie jest na samym szczycie. W sezonie 2012/13 trafiał prawie 57% rzutów (8. wynik wśród zawodników, którzy oddali minimum 50 rzutów) i zbierał 18.4% piłek (także 8. wynik w lidze). W obecnych rozgrywkach ma trzecią skuteczność (63/90, 70%) i jest pierwszym zbierającym ligi (22%). Co ważne także, to z Gadri-Nicholsonem na parkiecie, Trefl ma o 16 punktów wyższą efektywność niż gdy siedzi na ławce.

Woy: Quinton Hosley, a podsumuję jego wybór słowami, że z tylko Walterem Hodgem oraz z Łukaszem Koszarkiem Stelmet niekoniecznie zdobyłby historyczne Mistrzostwo. Prawdziwym X-factorem okazał się „Terminator 2” na którego praktycznie nie znajdowali odpowiedzi kolejni ligowi rywale Stelmetu. Sam fakt, że dziś Hosley z powodzeniem występuje w lidze włoskiej – dla Acei Virtusu Roma (a Hodge za chwilę może pożegnać się z Laboral Kutxą Baskonia) powinien wystarczyć na krótkie uzasadnienie. Natomiast jego ofensywne zapędy czy seryjnie zdobywane punkty, z pewnym westchnieniem i nostalgią wspominają najzagorzalsi fani PLK.

Krzysiek Czyż: Nagroda wędruje zarówno w ręce Gadri-Nicholsona jak i Quintona Hosleya. Obaj panowie w 2013 roku byli najlepsi na parkietach Tauron Basket Ligi i sprawiali, że nasza kochana liga była bardziej wartościowa. Na nasze szczęście dalej możemy oglądać na krajowych parkietach centra Trefla Sopot, który już w sezonie 2012/2013 był w pierwszej trójce najlepszych „olbrzymów” ligi. Obecne rozgrywki są dla niego jeszcze bardziej udane(po części to zasługa odejścia z ligi najpoważniejszych rywali), bo Nicholson to najlepszy zbierający ligi, ale przede wszystkim zawodnik, który sprawia, że gra Trefla jest znacznie łatwiejsza. Amerykanin potrafi zdominować pole trzech sekund i szybko odnalazł się w nowym środowisku.

MVP należy się także Hosley’owi, który doprowadził Stelmet do Mistrzostwa Polski. Był zawodnikiem niedostępnym dla większości naszych ligowców i okazał się prawdziwym liderem złotej drużyny. Nie dziwie się, że szybko opuścił nasza ligę, bo chętnych nie brakowało, a gracz tej klasy zasługuje na szansę w najlepszych drużynach Europy, a do takich można już zaliczyć Virtus Rzym.

Wojtek Konieczny: MVP – równorzędna nagroda dla Nicholsona (za cały rok) i Hosleya (najlepszego w pierwszym półroczu).

Łukasz Lech: Przemysław Zamojski – Zamojski momentami prezentuje poziom, który jest nieosiągalny dla znaczącej większości graczy PLK. Swoją świetną formą potwierdza zarówno na polskich parkietach, jak jeszcze niedawno na euroligowych.

3. Najlepsza piątka graczy, biegających po parkietach PLK, w 2013 to?

Filip Wróblewski: Łukasz Koszarek – Przemysław Zamojski – Adam Waczyński – Damian Kulig – Yemi Gadri-Nicholson

Woy: Walter Hodge – Roderick Trice – Quinton Hosley – Paweł Leończyk (podkreślę jego wybór słowami, że mocno przyczynił się do historycznego brązu AZS Koszalin a dziś z powodzeniem zastępuje Filipa Dylewicza w Treflu) – Yemi Gadri Nicholson

Krzysiek Czyż: Yemi Gadri-Nicholson – Ben McCauley – Quinton Hosley – Przemysław Zamojski – Łukasz Wiśniewski

Wojtek Konieczny: W. Hodge – P. Zamojski – A. Waczyński – Q. Hosley – Y.G. Nicholson

Łukasz Lech: Łukasz Koszarek – Quinton Hosley – Adam Waczyński – Damian Kulig – Yemi Gadri-Nicholson

4. Najlepszy trener?

Filip Wróblewski: Mihailo Uvalin. Zdobył mistrzostwo Polski, wygrywając pewnie w finale z Turowem. Ten sezon Stelmet zaczął niemrawo, grając dogrywki w dwóch pierwszych meczach. Po trzech kolejkach zielonogórzanie mieli dopiero szóstą efektywność ofensywną i ósmą efektywność defensywną. Stelmet jednak się rozkręcał z kolejki na kolejkę i obecnie są liderem ligi, mają drugi atak, trzecią obronę. Także w Eurolidze po bardzo słabych pierwszych meczach szybko opanował sytuację i zapewnił kibicom dużo emocji w kolejnych pojedynkach.

Woy: Andrej Urlep, szybko – po powrocie do Polski – skierował Energę Czarnych na takie tory, po których wjechali do czołowej szóstki (byli bliscy sensacyjnego awansu do II rundy play offs a Urlep nie miał pieniędzy na transfery). Następnie w kolejnym sezonie zbudował autorski skład, by grozić najbogatszym rywalom W PLK.

Krzysiek Czyż: Mihailo Uvalin – wybór nie mógł być inny, bo szkoleniowiec Stelmetu wytrzymał presję, zdobył historyczne dla Zielonej Góry Mistrzostwo Polski, wprowadził zespół do Euroligi i nie popełnił żadnego błędu na finiszu ubiegłego sezonu. Potrafił poukładać swoją drużynę na tyle skutecznie, żeby w finałach nie dać żadnych szans koszykarzom ze Zgorzelca. Nie bał się także posadzić na ławce Waltera Hodge, co dla wielu trenerów w naszej lidze byłoby niemożwliwe. W tym sezonie także przeczekał burzę, która trafiła nad Winny Gród na początku sezonu i teraz wraz se swoimi podopiecznymi okupuje pierwsze miejsce w tabeli TBL.

Wojtek Konieczny: Mihailo Uvalin – jak w punkcie 1.: Stelmet zdobył tytuł, który zamierza w tym sezonie obronić, w dodatku zielonogórzanie ostatecznie dobrze zaprezentowali się w europejskich pucharach. zarówno wiosną, jak i jesienią.

Łukasz Lech: Mihailo Uvalin – Serb mimo, że początkowo zawiódł w przygotowaniu swojej drużyny do rozgrywek Euroligi, to szybko jednak zdołał „ogarnąć” swoję ekipę. Choć po cichu chyba każdy liczył na awans Stelmetu do TOP16, to ich przygodę z Euroligą można uznać za udaną. Również rozgrywki TBL są dla zielonogórskiej ekipy owocne. Stelmet jest głównym faworytem do obrony tytułu.

5. Największe rozczarowanie lub zawód?

Filip Wróblewski: Można wskazać tutaj na Dusana Katnica z Anwilu albo LaceDariusa Dunna z AZS-u. Pierwszy miał mieć przełomowy sezon w seniorskiej koszykówce po wielu sukcesach w baskecie młodzieżowym, a do tej pory trafia niecałe 40% rzutów za 2 i zaledwie 17% rzutów zza łuku. Ma co prawda ponad 4 asysty, ale nie tego oczekiwano. Dunn rzucił 25 punktów Stelmetowi, a ostatnio ustanowił swój rekord w polskiej lidze – 34 z Asseco, ale osobiście dużo więcej się po nim spodziewałem. Świetna gra na uczelni Baylor, zdobyte wszystkie możliwe nagrody w poprzednim sezonie w lidze portugalskiej, a w TBL miewa bezbarwne mecze, jak choćby 0/4 z Jeziorem czy 4 punkty z Turowem, Kotwicą i Czarnymi. Spodziewałem się, że będzie kandydatem do MVP, a jest obecnie jednym z wielu zagranicznych zawodników, którzy trafili do Polski. Jednak rozczarowanie numer jeden, to sprawa z Richardem Thomasem Guinnem. Nie wiem po co sprowadzano go do Zielonej Góry, jak nawet nie otrzymał swojej prawdziwej szansy. Jego styl gry jest cały czas taki sam i było wiadomo, czego można się spodziewać. Amerykanin przez ostatnie lata zawsze miał efektywną skuteczność powyżej 50%, a za 3 trafiał ponad 40% rzutów. Ostatnio podpisał kontrakt w Izraelu i w pierwszych trzech meczach zdobywa średnio 15 punktów, trafiając 48% rzutów za 2 i 58% za 3, a ponoć słabo rzuca…

Woy: Upadek Asseco Prokomu (wprawdzie już z końcem 2012 roku zbliżało się do końca hegemonii) i beznadziejnie zainwestowane pieniądze w graczy, których za chwilę nie było…Przypomnijmy tylko sobie zagraniczne nazwiska jak . Smaczkiem transferowym były perypetie koszalińskie Alexa Franklina oraz kontrakty w Zielonej Górze dla Russella Robinsona i R.T. Guinna.

Krzysiek Czyż: 1/ Polpharma. W ubiegłym sezonie Kociewiacy byli typowym średniakiem ligi, ale dzięki McCauley’owi potrafili sprawiać niespodzianki i byli zespołem, którego nie wolno były lekceważyć. Gdyby nie kontuzja ich najlepszego zawodnika kilka dni przed 1 rundą Playoffs to także i Turów Zgorzelec nie miałby tak łatwej przeprawy do finału. W tym sezonie można jednak zapomnieć o tym wszystkim, bo koszykarze ze Starogardu grają bardzo słabo i są czerwoną latarnią naszej ligi.

2/ Mała rola młodych zawodników. Teoretycznie do Tauron Basket Ligi w 2013 roku dołączyło kilku młodych i perspektywicznych chłopaków, ale ich rola w zespołach z najwyższej klasy rozgrywkowej jest minimalna. Szkoleniowcy boją się zaufać młodym graczom i wolą stawiać na koszykarzy zza granicy. Szkoda, bo akurat roczniki 93,94 czy nawet 95 wyprodukowały kilku zawodników, którzy mogą stać się ważnymi ogniwami swoich drużyn. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja w Sopocie, gdzie Michał Michalak i David Brembly zostali obdarzeni zaufaniem i teraz swój dług spłacają. Dobrze rokuje także Kacper Borowski i miejmy nadzieje, że pod skrzydłami Andreja Urlepa pokaże pełnie swoich możliwości. To są jednak sporadyczne przypadki, a w kolejce czekają jeszcze Witliński, Jeszke, Grochowski, Grzeliński, Kowalczyk, Dzierżak, Żołnierewicz i kilku innych.

Wojtek Konieczny: Sporo by się tego uzbierało: słabe play-offy Trefla, upadek Asseco, które w ciągu roku z mistrzowskiego zespołu stały się słabeuszem, który okazjonalnie straszy przeciwników, bardzo zły rok zespołów z Kołobrzegu i Starogardu Gdańskiego, trenerska karuzela w Koszalinie, nieprzemyślane zakupy w Zielonej Górze, słaby występ ligowych kadrowiczów na Eurobaskecie…

Ostatecznie stawiam na coraz gorszą pozycję polskiej koszykówki, szczególnie zaś samej ligi – począwszy od sfery marketingowej, która pozostawia najwięcej do życzenia (transmisje!), po pikujący w dół poziom sportowy, nie wspominając już o postawie sędziów i komisarzy zawodów na przestrzeni całego roku.

Łukasz Lech: Nieudany powrót „Świętej Wojny”. Wraz z powrotem Śląska Wrocław do najwyższej klasy rozgrywkowej kibice zarówno Śląska jak i Anwilu liczyli na powrót wielce emocjonujących pojedynków obu ekip. Niestety oba starcia w tym sezonie na swoją korzyść rozstrzygnęli włocławianie, a największe emocje były tylko na trybunach.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.