Kolejne wysokie zwycięstwo Stelmetu

Stelmet Zielona Góra po dość niemrawym początku sezonu chyba wraca już na właściwe tory. Zielonogórzanie są w zwyżkowej formie nie tylko w PLK, ale i również na europejskich parkietach. Po historycznym zwycięstwie w Eurolidze najpierw rozgromili AZS Koszalin, a parę dni później byli bardzo blisko wygranej w spotkaniu z Galatasaray. Również dziś podopieczni Mihailo Uvalina potwierdzili, że w końcu odnaleźli właściwy rytm i rozprawili się w wyjazdowym spotkaniu z Rosą Radom.

Bardzo dobrze spotkanie rozpoczął Aaron Cel, który ostatnimi czasy nie dostawał wielu szans na grę. Francuz już na samym początku popisał się skutecznym rzutem trzypunktowym, a kolejne celne rzuty pozwoliły mu dość szybko uzbierać 10 punktów. Gospodarze od pierwszego gwizdka mieli potworne problemy ze skutecznością. W pierwszej kwarcie zdobyli zaledwie 9 oczek, z których 7 padło łupem Kirka Archibeque’a. Na niemocy radomian korzystali goście i zdobywając 28 punktów w inauguracyjnej kwarcie zostawili sobie spory margines błędu na kolejne „ćwiartki”.

Choć w drugiej odsłonie koszykarze Rosy prezentowali się znacznie lepiej to wciąż było to za mało na skutecznych zielonogórzan. Stelmet natomiast grał brzydką i bardzo niepoukładaną koszykówkę, mimo to potrafił utrzymać bezpieczne prowadzenie nad rywalami. Do gry włączył się Elijah Johnson, który wraz z Archibeque’iem starali się odwrócić losy meczu. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego dzięki dobrej końcówce pierwszej połowy, w której zaliczyli serial punktowy 9-1 i zbliżyli się do prowadzących na 14 punktów.

Po przerwie radomianie postanowili pójść za ciosem i dogonić rywali. Kolejny scoring run, tym razem na poziomie 10-2, ożywił całą halę, bowiem na tablicy widniał już wynik 40:46. Od razu zareagował szkoleniowiec gości biorąc przerwę na żądanie. Nie mam pojęcia co usłyszeli zawodnicy od trenera Uvalina, ale było to bardzo skuteczne. Od tego momentu gracze Rosy Radom przestali istnieć na boisku. Serią punktową w wysokości 17-5 zielonogórzanie zakończyli trzecią kwartę, a czwarta odsłona wydawała się być tylko formalnością.

Piąte przewinienia złapali najlepsi strzelcy Rosy – Archibeque i Johnson, w wyniku czego radomianie praktycznie stracili swoje ofensywne argumenty. Za to w najlepsze punktowali sobie zawodnicy Stelmetu, w którym aż piątka z nich zaliczyła podwójne zdobycze punktowe. Wartym odnotowania faktem jest również to, że bez punktów na koncie mecz zakończył Łukasz Koszarek. Spotkanie ostatecznie zakończyło się wysokim zwycięstwem Stelmetu Zielona Góra 87:57

-> BOXSCORE

 

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.