Czy Stelmet się posypie wraz z zakończeniem udziału w rozgrywkach Eurocup?

Kontuzjowany czy nie chcący dłużej grać pod Mihailo Uvalinem (?) Quinton Hosley? Przebierający w oferty z ligi greckiej czy włoskiej Walter Hodge oraz będący już w drodze do Koszalina Rob Jones, to ostatnie wydarzenia w zielonogórskim klubie. Ponadto, gdzieś w tle przemyka niesmak po porażce z Polpharmą oraz cofnięty protest graczy Stelmetu w związku z występami w weekendowym Meczu Gwiazd. Co się dzieje w Zielonej Górze i czy mający najwyższy budżet w historii występów w PLK klub, wytrzyma próbę czasu i w pełnym składzie (biorąc pod uwagę zamianę Roba Jonesa na Zbigniewa Białka) dotrwa do ostatniego tygodnia pierwszej fazy sezonu? Czy czasem jutro po spotkaniu Lokomotiwem Kubań Krasnodar nie dojdzie do erozji zespołu..

Mam kilka innych propozycji, ale muszę zobaczyć, jak sytuacja się potoczy. Nie chciałbym jednak mówić ludziom skąd mam propozycję, ponieważ to nie służy niczemu dobremu. Nie chcę podejmować pochopnych decyzji. Ten sezon dokończę w Stelmecie, chyba że któryś klub mnie wykupiWalter Hodge.

Informacją numer jeden przenikającą w mediach od kilku dni jest możliwe odejście do silniejszego klubu, lidera zespołu, Waltera Hodge’a. Najczęściej punktujący gracz rozgrywek Eurocup i zarazem gwiazda naszej ligi miałaby znaleźć zatrudnienie w lidze greckiej, w szeregach którejś z greckiej potęg, Olympiakosu lub Panathinaikosu. Przypomnijmy sobie też o niedawnym zainteresowaniu osobą gracza ze strony włoskich zespołów.

Odejście Hodge’a na pewno byłoby wielkim ciosem dla sterników Stelmetu oraz kibiców drużyny, bowiem w tak krótkim czasie jak 2 tygodnie, czyli okres przed grami w szóstkach, strasznie ciężko znaleźć byłoby wartościowego rozgrywającego. W dodatku kto wie czy śladami Hodge’a nie podążyłby – w poszukiwaniu większych wyzwań – kontuzjowany w ostatnim czasie i notujący najgorszy występ w PLK przeciwko Polpharmie (1-12 z gry) drugi Amerykanin – Quinton Hosley.

Skrzydłowy przez kilkanaście dni nie trenował i zmagał się z nieco tajemniczym urazem, przy czym podczas jego nieobecności zespół całkiem dobrze radził sobie, zarówno jak i na krajowym tak i na europejskim podwórku (pokonał AZS Koszalin i Cajasol Sevillę). Już wcześniej także spekulowano, czy wysoko opłacany gracz dotrwa w Zielonej Górze do końca sezonu TBL, jeśli zespół Mihailo Uvalina odpadnie szybciej z Eurocup. Również fani z Winnym Grodzie zastanawiają się czy śladami Ganiego Lawala – samemu zawodnikowi – nie odpowiada klimat treningowy obecnego trenera. Dochodzi też fakt, iż od momentu zasilenia Stelmetu przez Dejana Borovnjaka, system gry drużyny zmienił się i w większej części wykorzystywany jest potencjał wysokich graczy. Hosley, zaczynający nie raz spotkanie z ławki, może czuć się poniekąd pominięty..

Temat Hosley’a to na pewno mała zagadka dla kibiców, ale kto wie czy sternicy klubu – przy niższych budżetach rywali (jak Trefl i Asseco Prokom) – nie dojdą do wniosku by zrezygnować z usług swojego najwyżej opłacanego zawodnika. Już jeden raz przekonali się oni bowiem na przykładzie Ganiego Lawala, ,że pieniądze nie zawsze dają szczęście zawodnikowi a tytułu się nimi nie kupi. Zagadkowa kontuzja Hosley’a i jego gorsza dyspozycja może hamować zespół, który w końcu marzy o walce w finale polskiej ligi.

Być może wraz z zakończeniem rozgrywek Eurocup na drugiej fazie, sternicy Stelmetu zechcą zacisnąć przysłowiowego pasa i pierwszym dowodem tego jest oddanie do AZS-u Koszalin kontraktu wyżej opłacanego, od Zbigniewa Białka, Roba Jonesa. Wydawać się niektórym z nas może, że odejście Hosley’a mogłoby pomóc finansowo w zatrzymaniu Waltera Hodge’a – branego na celownik przez ostatnich mistrzów Euroligi (Olympiakos i Panathinaikos). Pamiętajmy też, że zatrudnienie serbskiego podkoszowego – Dejana Borovnjaka – też do tańszych nie należało a zawodnik po bardzo mocnym starcie ze Stelmetem, obniżył poziom swoich występów. Mimo tego i słabszej formy Borovnjaka i Hodge’a Stelmet aktualnie ciągle traktowany jest jak czołowy kandydat to udziału w finale ligi.

Podsumowując: Na pewno odejście Hodge rozbiłoby zespół. Być może doprowadziłoby do innych odejść z klubu. Działacze zielonogórskiej drużyny – po bardzo dobrej pierwszej części sezonu – mają twardy orzech do zgryzienia, bo po dobrej prezentacji na europejskiej arenie muszą utrzymać skład w ryzach, by podążyć po zamierzony cel, Mistrzostwo Polski. Bez Hodge’a wydaje się to być niewykonalne.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.