Trefl wymęczył Puchar Polski

Po bardzo emocjonującym – i równocześnie stojącym na niskim poziomie – meczu finałowym o Puchar Polski Trefl Sopot pokonał w Koszalinie AZS 64:59 i po raz drugi z rzędu zdobył to trofeum. Przez całe spotkanie oba zespoły borykały się z ogromną niemocą strzelecką (Trefl 31%, AZS 38%), sopocianie jednak znacznie częściej stawali na linii rzutów wolnych (32 razy, AZS – 16), mieli też ogromną przewagę w zbiórkach, zwłaszcza ofensywnych – 18:5. Kluczowa dla meczu okazała się sześciopunktowa akcja Franka Turnera z trzeciej kwarty, po której Trefl wyszedł na dziewięciopunktowe prowadzenie, którego koszalinianom nie udało się już zniwelować – w ostatnich sekundach dwie szybkie trójki trafili co prawda Bennerman i Skibniewski, ale na więcej nie starczyło już czasu.
Najwięcej punktów w meczu zdobyli Cameron Bennerman i Frank Turner – po 18. MVP turnieju wybrano Adama Waczyńskiego.

(fot. Andrzej Romanski, plk.pl)

Wbrew oczekiwaniom kibiców AZS nie zagrał z Treflem tak, jak wczoraj z Asseco, sopocianie zaś wyglądali na mniej zmęczonych wczorajszą potyczką z Turowem i mimo katastrofalnej skuteczności (31% z gry, w tym 20% za trzy) pokonali AZS, który wyglądał na zupełnie pozbawiony energii. Indolencja strzelecka obu ekip przeniosła się także na linię rzutów wolnych – 59% sopocian i 62% koszalinian to kompromitujące wyniki i Trefl może się tylko cieszyć, że na linii rzutów wolnych stawał dwa razy częściej. Decydująca okazała się jednak przewaga sopocian na deskach – 47:33, w tym aż 18:5 na atakowanej tablicy, co przeniosło się na miażdżącą przewagę w punktach drugiej szansy – 17:0!

Po trójkach Bennermana i Skibniewskiego w pierwszej minucie meczu AZS wyszedł na błyskawiczne prowadzenie 6:0 i wydawać się mogło, że ostatnie, czego w tym meczu będzie brakować, to punkty właśnie. Trefl jednak przez dwie i pół minuty nie był w stanie zdobyć punktów i dopiero trójka Dylewicza sprawiła, że goście zaistnieli w protokole punktowym. Kolejna trójka AZS-u – tym razem Łukasza Wiśniewskiego – sprawiła jednak, że Akademicy prowadzili 9:5 i kontrolowali spotkanie. Później jednak przez kilka minut trafiali tylko sopocianie – po serii 6:1 wyszli na prowadzenie 11:10. Ostatnie cztery punkty w kwarcie zdobyli jednak koszalinianie i po 10 minutach prowadzili 14:11.
Drugą kwartę otworzyła znakomita akcja Wiśniewskiego z Leończykiem – jednak trafienie tego drugiego zostało okupione urazem, który zmusił do poderwania się z krzesełka Rafała Bigusa. Trudno powiedzieć, czy sytuacja ta wytrąciła z równowagi oba zespoły, ale kolejne minuty to festiwal błędów i fatalnie przestrzelonych rzutów. Pierwsi obudzili się koszalinianie, którzy po trafieniu Henry’ego wyszli na najwyższe prowadzenie – 18:11. Trefl zaś przez 5 minut nie był w stanie zdobyć punktów – z pierwszych 22 rzutów z gry sopocianie trafili ledwie 4! Serię pudeł sopocian przerwał dopiero Michał Michalak, ale błyskawiczną trójką odpowiedział Sek Henry. W kolejnych minutach koszalinianie mieli ogromne problemy z upilnowaniem Kurta Looby’ego, który często stawał na linii rzutów wolnych – trafił 5 z 8 rzutów (wykonywanych nieprawdopodobnie płasko) i efektownie zablokował Seka Henry’ego. To głównie dzięki niemu i akcji 2+1 Franka Turnera Trefl wyszedł na prowadzenie 25:24 zaliczając run 8:0. AZS odpowiedział co prawda dwójką Bennermana, ale równo z syreną kończącą pierwszą połową za trzy trafił Frank Turner i do przerwy to goście prowadzili 28:26. Wobec fatalnej skuteczności obu ekip akcją meczu był póki co efektowny blok Rafała Bigusa na Kurcie Looby’m.
Trzecią kwartę od serii 7:2 zaczęli sopocianie, którzy powiększyli przewagę do 7 punktów (35:28). AZS w grze próbował utrzymywać Cameron Bennerman, który rzucił 5 punktów z rzędu, a po trafieniu Wiśniewskiego gospodarze zmniejszyli stratę do ledwie 2 punktów. Później jednak doszło do zdarzenia, które w dużym stopniu wpłynęło na dalsze losy spotkania. Sek Henry faulował przy rzucie Franka Turnera, a że otrzymał jeszcze w pakiecie przewinienie techniczne, Trefl otrzymał 4 rzuty wolne i piłkę z boku. Turner wykorzytał daną mu okazję w 100% i zaliczył sześciopunktową akcję, po której przewaga Trefla urosła do 9 punktów, a do końca kwarty powiększyła się do 11 – Trefl prowadził 47:36 i pewnie zmierzał po wygraną. Warto nadmienić, że dezaprobata koszalińskich kibiców dla decyzji sędziów odnośnie do ukarania Henry’ego była niewątpliwie najwyraźniejszą spośród wszystkich tego typu sytuacji w tym sezonie.
AZS w ostatniej kwarcie próbował zmniejszyć straty, ale na 7 punktów Pawła Leończyka i 5 Łukasza Wiśniewskiego Trefl znalazł odpowiedź w postaci 7 punktów Filipa Dylewicza i trafień Waczyńskiego i Harringtona i przewaga gości nafal wynosiła 11 punktów. Później 5 punktów z rzędu zdobył Cameron Bennerman, zmniejszając na 100 sekund przed końcem meczy stratę do zaledwie 6 punktów (53:59), ale w międzyczasie Henry i Leończyk przestrzelili wszystkie 4 rzuty wolne, a później 4 punkty zdobyli sopocianie i przewaga ponownie wzrosła do dziesięciu punktów. W ostatnich sekundach koszalinian stać było na jeszcze jeden zryw – trójki trafili Bennerman i Skibniewski, wolne w ekipie Trefla pudłował zaś Harrington i na 7 sekund przed końcem AZS tracił już tylko 4 punkty. Na więcej nie było już jednak czasu, a wynik spotkania celnym wolnym na 64:59 dla Trefla ustalił Lorinza Harrington i sopocianie zdobyli Puchar Polski po raz drugi z rzędu.

Najlepszym zawodnikiem meczu był Frank Turner, który rzucił 18 punktów, miał aż 8 zbiórek, a do tego 3 asysty i 3 przechwyty. 15 pkt., 8 zb. i 3 as. dorzucił wybrany MVP całego turnieju finałowego Adam Waczyński, a 14 pkt. i 6 zb. dołożył Filip Dylewicz. Słabiej wypadli dwaj podkoszowi Trefla – 0 pkt., 5 fauli i 6 przestrzelonych rzutów (w tym 5 z dystansu) zanotował Sime Sprajla, a Kurt Looby, choć miał 6 pkt. i 7 zb., to ani razu nie trafił z gry – 3 pudła, w tym 2 przebite dunki chwały mu nie przynoszą.
Najlepszym strzelcem AZS-u był Cameron Bennerman, który zdobył 18 pkt., ale na kiepskiej skuteczności(6/15), zbyt często też tracił piłkę (4 straty). Nieźle spisali się Paweł Leończyk (12 pkt., 7 zb.) i Łukasz Wiśniewski (12 pkt., 5 as., 4 zb., 3 prz., ale też 5 strat i tylko 4/11 z gry), ale wsparcie pozostałych graczy było tego dnia znacznie mniejsze – Bigus, Mielczarek i Milicić przestrzelili wspólnie 6 rzutów i nie zdobyli ani jednego punktu, a bohater wczorajszego meczu – Bartłomiej Wołoszyn – zdobył tylko 3.

Trefl Sopot – AZS Koszalin 64:59 (11:14, 17:12, 19:10, 17:23)

Trefl:
Turner 18 (1), Waczyński 15 (1), Dylewicz 14 (2), Looby 6, Michalak 6, Harrington 4 (1), Stefański 1, Dąbrowski 0, Sprajla 0.

AZS: Bennerman 18 (3), Wiśniewski 12 (2), Leończyk 12, Skibniewski 7 (2), Henry 7 (1), Wołoszyn 3 (1), Mielczarek 0, Milicić 0.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.