Euroliga Mężczyzn po 7 kolejce

O dokonaniach Mistrzów Polski – Asseco Prokomu Gdynia w tym sezonie euroligowym można napisać albo tyle, że przegrali kolejny swój mecz, albo pominąć ten fakt milczeniem. Z dziennikarskiego obowiązku napiszę jednak, że Gdynianie znów polegli – tym razem w Maladze 48:63.

Mało punktów rzucili? Eee tam. Caja Laboral rzuciła ich w Kownie 45. Wszędzie można znaleźć więc usprawiedliwienie jeśli już gorzej być nie może.

A co działo się w innych spotkaniach? Sporo ciekawego. Montepashi Siena pokonali przed własną publicznością rozpędzone Maccabi Tel Aviv 89:87 dzięki zrywowi w czwartej kwarcie i niezłej celności z dystansu, gdzie punktowali Ress i Hackett. Słabiej niż zazwyczaj spisał się w drużynie gości Logan, który mecz zakończył z dorobkiem ledwie 4 punktów.

W trzecim spotkaniu „polskiej” grupy awans praktycznie zapewniły sobie berlińskie „Albatrosy”, które nie dały wydrzeć sobie zwycięstwa w Chalon pomimo tego iż Shilb i Rush (obaj po 21 pkt) co rusz trafiali z dystansu nękając obronę Alby.

Real Madryt zemścił się za porażkę w Moskwie i tym razem wysoko pokonał Khimki 104:81, a koncertowo zagrał Rudy Fernandez – 23 punkty, wspomagany przez  stuprocentowego (7/7) Nikolę Mirotica -17pkt,8zb.

Nadal niepokonana jest Barcelona, która mimo początkowych kłopotów z Lietuvosem, z którym przegrywała po pierwszej połowie zdecydowanie wygrała spotkanie 90:66, a J.C Navarro rzucił w tym meczu 24 punkty.

Mocny jest w tym sezonie Żalgiris, który odprawił z kwitkiem Caję Laboral 82:45 psując debiut trenerski Zana Tabaka. Maciej Lampe zaznaczył swój występ 5 punktami, czterema zbiórkami i jednym blokiem.

*Qualified to Top 16
Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.