Trefl na 104 – Start jeszcze nie wystartował

Drugie z rzędu zwycięstwo Trefla, druga z rzędu porażka Startu – mimo pewnego, trzydziestopunktowego zwycięstwa, kolejne już w tym sezonie derby Trójmiasta (oj, trochę ich w tym roku będzie!) nie były wcale tak jednostronnym widowiskiem. Obie drużyny nastawiły się przede wszystkim na grę ofensywną, mocno zapominając o obronie – na czym gorzej wyszli gracze z Gdyni, którzy nie wytrzymali tempa i w trzeciej kwarcie stracili kontakt z szalejącymi na dystansie gospodarzami. Kolejne dobre zawody rozegrał Frank Turner, a będący w coraz lepszej formie Przemysław Zamojski zamierza zgarnąć w tym roku tytuł dla najlepszego strzelca z dystansu – Startowi zaaplikował aż 5 trójek i po dwóch kolejkach ma ich już na koncie 10 – na 14 prób!

(fot. Marcin Józefczyk / fot. 058sport.pl)

Mecz już za nami, zamiast typowej relacji skupmy się na kilku pomeczowych obserwacjach:

Idziemy na całość! – druga setka w sezonie

104 zdobyte przez graczy Trefla to drugi najlepszy rezultat sezonu – więcej punktów swoim przeciwnikom zaaplikowali tylko gracze Turowa, którzy nie mieli litości dla beniaminka z Radomia. Już w pierwszej kwarcie Trefl zdobył 33 punkty i tylko nieco słabsza ostatnia kwarta sprawiła, że wynik Turowa nie został pobity. Inna sprawa, że tak, jak o dobrzej grze ofensywnej gospodarzy, tak nienajlepiej świadczy to o postawie w obronie gości…
W sumie w zespole Trefla aż sześciu graczy zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe – w tej kolejce taka sytuacja przytrafiła się jeszcze tylko w Koszalinie.

Chwila dla Was – szansa dla rezerwowych

Po trzech kwartach wynik był już rozstrzygnięty (28-punktowa przewaga Trefla), stąd też w ostatniej części meczu na parkiecie mogli pojawić się także zawodnicy, którzy zwykle dostają mniej szans na grę –  David Brembly i Aleksander Lebiedziński. Pierwszy zdołał spudłować za trzy i stracić piłkę, drugi faulował i – idąc za przykładem kolegi – również spudłował z dystansu. Zagrali jednak tylko kilka minut, dlatego też mówienie o „szansie dla młodych” jest jednak sporym nadużyciem. Zamiast narzekać, Brembley i Lebiedziński powinni zapytać Śpicę i Gibaszka z koszalińskiego AZS-u o to, ile minut ci spędzili na parkiecie w tym sezonie…
Warto jednak dodać, ze trener Tabak dał pograć całej dwunastce graczy!

W wolnych byliśmy lepsi!

Trefl był lepszy od Startu niemal we wszystkich aspektach gry: blokach (4:0), przechwytach (8:2), asystach (18:13), zbiórkach (31:26), zwłaszcza ofensywnych (14:5), wreszcie skuteczności rzutów z gry (56% : 49%), zwłaszcza tych oddanych bliżej kosza (73% : 54%). W samej tylko pierwszej kwarcie Trefl rzucał ze skutecznością 80%, a z pierwszych pięciu oddanych rzutów z dystansu do kosza wpadły cztery! Start popełnił też znacznie więcej strat – 22, przy zaledwie 13 Trefla – i stracił 24 punkty z szybkiego ataku.
Goście byli za to wyraźnie lepsi na linii rzutów wolnych – na 28 prób pomylili się tylko pięciokrotnie, w czym duża zasługa debiutującego w drużynie Roberta Rothbarta, który wykorzystał wszystkich 12 prób. Gracze Trefla wolne rzucali rzadziej (tylko 16 prób), a mimo to zaliczyli tyle samo pudeł.
Co ciekawe, goście byli skuteczniejsi także w rzutach za trzy – 41% przy 37% Trefla, oddali jednak dwa razy mniej prób z dystansu, przez co i w tym aspekcie przewaga punktowa gospodarzy była wyraźna – 13 trafień przy 7 Startu.

Snajper Zamojski

W coraz lepszej dyspozycji jest Przemysław Zamojski – zresztą w przedkolejkowych przewidywaniach stawiałem, że to właśnie on będzie kluczowym graczem starcia Trefla ze Startem. Co ciekawe jednak, mecz rozpoczął z ławki, jego miejsce w pierwszej piątce zajął bowiem Piotr Dąbrowski, który zagrał jednak słaby mecz (4 pkt., 1/4 z gry).
Tymczasem Zamojski w drugim kolejnym meczu trafił aż pięć razy za trzy, przy czym tym razem potrzebował do tego ośmiu prób. Po dwóch kolejkach ma więc już 10 trafień na 14 prób, w poprzedniej kolejce pomylił się bowiem tylko raz. Póki co nikt nie trafił tyle razy z dystansu, a lepszą skutecznością (przy minimum 6 próbach) może pochwalić się tylko Łukasz Koszarek…
Czy za tydzień w Koszalinie również zaaplikuje AZS-owi pięć trójek? Zobaczymy

Waczyński też bierze trójki

Adam Waczyński punktował właściwie tylko z dystansu – i tylko na początku meczu. W przeciągu kilku minut trafił trzy razy z dystansu, do tego dorzucił jeszcze dwa punkty z wolnych i… zniknął. Skończyło się na 11 punktach i 3 zbiórkach.

Turner nie do zatrzymania

Nie do zatrzymania dla obrońców Startu był Frank Turner, który praktycznie nie popełniał błędów na boisku. Tylko do przerwy Amerykanin rzucił 16 punktów przy stuprocentowej skuteczności! Miał też 6 asyst i ani jednej straty! W drugiej połowie praktycznie nie grał, stąd dociągnął ostatecznie do 18 punktów (8/9 z gry), 6 asyst i 4 zbiórek. Straty, na szczęście, nie dorzucił żadnej.

Acker wykorzystuje szansę

Całkiem nieźle Turnera zastąpił Maurice Acker. W ciągu niespełna 19 minut gry zdążył zdobyć 16 punktów i zaliczyć 4 asysty. Widać było coraz lepsze zgranie z zespołem i spore możliwości strzeleckie (nie szło mu jednak z „daleka” – tylko 1/4 za trzy), choć kilka razy zamiast rzucać, powinien oddać piłkę koledze z drużyny.

Dylewicz robi swoje

Z dobrej strony pokazał się kapitan Trefla, Filip Dylewicz. Mecz zakończył z 13 punktami, 6 zbiórkami, 2 asystami oraz blokiem. W drugiej kwarcie popisał się efektownym wsadem i miał kilka niezłych zagrań, słabo jednak szło mu w rzutach z dystansu – tylko jedna z sześciu prób za trzy wpadła do kosza.

Sprajla umie grać!

Spisywany już na straty środkowy Trefla rozegrał najlepsze spotkanie w barwach drużyny z Sopotu i pokazał, że jednak potrafi grać w kosza. Czy był to jednorazowy wyczyn, przekonamy się w następnych kolejkach, niemniej wobec poprzednich spotkań wykonał ogromny krok naprzód. Inna sprawa, że miał się z czego dobić. Zdobył 14 punktów trafiając aż sześć z siedmiu rzutów z gry. Ocenę psuje nieco fakt, iż popełnił 5 fauli, przez co przedwcześnie zszedł z parkietu, zaliczył też 2 straty – i tylko 3 zbiórki. Coś nadal nie idzie mu walka na tablicach…

Od bohatera do… zera

Mateusz Jarmakowicz w pierwszej kolejce dość nieoczekiwanie zanotował rekord otwarcia sezonu, zbierając w meczu z Polpharmą aż 13 piłek – i to w zaledwie 16 minut. Dennis Rodman byłby z niego dumny – no, przynajmniej przez tydzień. we wczorajszym meczu ze Startem Jarmak nie zebrał bowiem ani jednej piłki, choć grał całe 11 minut. W tym czasie zdążył dwa razy spudłować za trzy, popełnić dwie straty i zejść za 5 przewinień. Kolejny niesamowity wyczyn – nawet Mahalbasić z Asseco potrzebował na to 12 minut. 2 punkty i ujemny eval – to chyba jednak nie będzie sezon Jarmaka…

Rothbart lepszy od Shaqa!

Przynajmniej jeśli chodzi o wykonywanie rzutów wolnych. Środkowy gości, dla którego był to debiut w polskiej lidze, popisał się nie lada wyczynem – trafił wszystkich 12 rzutów osobistych! Do tego dorzucił jeszcze jedno trafienie z gry i mecz zakończył z 14 punktami. Jeśli jednak spojrzymy na małą liczbę zbiórek (jedna!), dużą liczbę strat (aż 6!) i fauli (4) oraz fatalną skuteczność z gry (1/5), to jego debiut trudno uznać za udany. Może jednak lepiej, gdyby rzucał wolne jak Shaq, ale w pozostałych aspektach gry również przypominał – choć trochę – Supermana…

Jankowski punktuje

Najlepszym strzelcem gości – i całego meczu – był Michał Jankowski. Rzucił aż 23 punkty i to na świetnej skuteczności – 6/10 z gry, w tym aż 5/8 za trzy. To jego punkty utrzymywały gdynian w grze w pierwszej połowie i właściwie tylko z nim poważne problemy mieli obrońcy gospodarzy. Dodatkowo zaliczył jeszcze 6 zbiórek i 3 asysty, ale miał też 5 strat.

Co dalej?

Po dwóch kolejkach Trefl ma na swoim koncie dwa dość łatwe zwycięstwa odniesione nad rywalami, dla których paly-offs to jednak zbyt wysokie progi. Dlatego też prawdziwym sprawdzianem ich formy będzie mecz w Koszalinie, kiedy to zmierzą się z AZS-em, który będzie chciał pójść za ciosem i pokonać kolejnego faworyta do mistrzostwa. Trefl ma jednak po swojej stronie mnóstwo atutów na czele z tym, że w poprzednim starciu tych zespołów, jakie odbyło się podczas przedsezonowego turnieju w Koszalinie, kiedy to sopocianie okazali się wyraźnie lepsi od gospodarzy. Jak będzie tym razem?

Start tymczasem w trzeciej kolejce powalczy o pierwszą wygraną – rywalem gdynian będzie Polpharma, która również słabo rozpoczęła sezon i na pewno będzie dla Startu łatwiejszym przeciwnikiem niż Asseco i Trefl. Gdynianie będą też miel po swojej stronie atut własnego boiska – czy to wystarczy, okaże się za tydzień.

Trefl Sopot – Start Gdynia 104:74 (32:22, 25:20, 25:12, 22:20)

Trefl: Zamojski 18, Turner 18, Acker 16, Spralja 14,  Dylewicz 12,  Waczyński 11, Dąbrowski 4, Michalak 4, Stefański 4, Jarmakowicz 2, Lebiedziński 0, Brembly 0;

Start: Jankowski 23, Rothbart 14, Kowalczyk 7, Mordzak 6, Pełka 6, Mokros 5, Kucharek 5, Andrzejewski 4, Wojdyła 4, Malczyk 0;

Pin It

2 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.