Finlandowie wygrali z Polakami

Reprezentacja Polski poniosła drugą porażkę w kwalifikacjach do Eurobasketu 2013, który odbędzie się w Słowenii. tym razem, Polacy przegrali w Koszalinie 79-81 z Finlandią, przez większość meczu fatalnie spisując się w ataku.

Przepraszam za lekko ironiczny tytuł, nawiązujący do pomeczowej wypowiedzi Dardana Berishy, który nazwał naszych wtorkowych rywali Finlandami, ale piszę o tym meczu śmiejąc się przez łzy. Przegraliśmy drugi mecz w tych eliminacjach, bardzo komplikując sobie drogę do awansu na Eurobasket.

Już sam początek spotkania zapowiadał spore problemy, które sprawiał naszym zawodnikom głównie najlepszy zawodników rodem z Finlandii, Petteri Koponen. Pierwsze dwie minuty meczu przegraliśmy 0-6, a po kolejnych dwóch było już 13-4, a sam Koponen rzucił 9 punktów.

Zresztą na początku każdej z kwart nasi zawodnicy mieli wielkie problemy z trafianiem do kosza. Pierwsze punkty w meczu dla Polaków zdobył Michał Ignerski po 2.30 min, w drugiej kwarcie niemoc trwała już 3.30 min, a w trzeciej prawie 5 minut. W ostatniej odsłonie, Ignerski trafił „już” po 2 minutach i 10 sekundach.

Finowie – zwłaszcza w pierwszej połowie – świetnie wypychali naszych wysokich zawodników od kosza, dzięki czemu niemal do minimum ograniczyli zdobycze Marcina Gortata w pierwszej połowie (1 punkt), a cała drużyna gospodarzy trafiła tylko 3 (trzy!) rzuty za dwa na 13 prób. Na szczęście, w przeciwieństwie do spotkania z Belgią, byli nieźle dysponowani na dystansie, dzięki czemu do przerwy przegrywali tylko 40-42, a najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Ignerski, któremu dobre wsparcie, choć tylko przez kilka minut dał Adam Waczyński.

Goście dobrze radzili sobie z Gortatem, a na największe brawa zasłużył mierzący 205 cm Tuuka Kotti, który swoją twardą grą, uniemożliwił punktowanie naszemu najlepszemu graczowi. Z drugiej strony, Gortat nie otrzymywał w ogóle piłek od fatalnie spisującego się Łukasza Koszarka (4 pkt, 0-6 z gry, 6 ast, 4 str), który w całym spotkaniu nie zagrał ani jednej udanej akcji pick&roll z najlepszym polskim środkowym.

Na szczęście, w trzeciej kwarcie Ales Pipan postawił na rezerwowego rozgrywającego Roberta Skibniewskiego, który swoimi trzema celnymi rzutami z dystansu pozwolił zniwelować straty, przekraczające w pewnym momencie 10 punktów. W końcówce trzeciej ćwiartki obudził się także Gortat, który trafił swoje pierwsze rzuty z gry, po czterech pudłach na początku meczu. Dzięki dobrej końcówce tej kwarty, po 30 minutach było po 60, aczkolwiek zawodnicy Pipana dalej nie mogli znaleźć odpowiedzi na skutecznego Koponena (25 punktów po trzech kwartach).

Ostatnia kwarta – a szczególnie jej ostatnie 5 minut, to walka punkt za punkt, której Polacy nie wytrzymali w końcówce. Indywidualne błędy w kryciu (Berisha, Ponitka), pudła Koszarka i Gortata, doprowadziły do tragedii, jaką jest porażka z Finlandią na własnym parkiecie.

Na niespełna cztery minuty przed końcem meczu, wyszliśmy nawet na prowadzenie 73-72 po trafieniu Ignerskiego, ale później nie potrafiliśmy zamienić przechwytów Berishy i Ponitki na punkty. Natomiast Finowie doskonale wykorzystali błędy Polaków, a chyba najważniejszy rzut trafił Mikko Koivisto na 1.17 do końca. Rezerwowy Finów trafił za trzy, dając prowadzenie swojej drużynie 78-75, którego Polacy nie odzyskali już do końca. W ostatniej akcji meczu, gospodarze mogli jeszcze wyrównać, ale mający do dyspozycji 8 sekund Dardan Berisha nie trafił rzutu po indywidualnej akcji.

 

Polska – Finlandia 79:81 (22:22, 18:20, 20:18, 19:21)

Polska:Ignerski 22 (7 zb), Berisha 16 (4 prz), Gortat 13 (11 zb, 3 blk), Koszarek 4, Wiśniewski 0 (5 as) – Skibniewski 9, Waczyński 8, Wojciechowski 4, Zamojski 3, Ponitka 0.

Finlandia: Koponen 26  (5 as, 6 str), Huff 15, Lee 13, Kotti 8 (8 zb, 3 prz), Salin 5 – Mottola 11, Koivisto 3, Muurinen 0, Nikkarinen 0, Nuutinen 0, Kaunisto 0.

Pin It

14 komentarze/y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.