AZS rozstrzelał ŁKS. Popis skuteczności J.J.’a.

Tak jak w pierwszej kolejce, tak i w dziesiątej szczęście uśmiechnęło się do rzucającego obrońcy AZS-u Koszalin – J.J.’a Montgomery’ego. Świetnie dysponowany w rzutach z dystansu Amerykanin był wiodącą postacią spotkania podczas 4. wygranej w obecnych rozgrywkach drużyny prowadzonej przez Tomasza Herkta. Z kolei drużynie Piotra Zycha nie udało się zatrzeć złego wrażenia po blisko 40-punktowej przegranej z Turowem w Zgorzelcu a jego zespół ponownie został rozbity przez gospodarzy spotkania.

Bohaterem spotkania okazał się J.J. Montgomery dla którego jest to drugi sezon w PLK. Amerykanin od początku spotkania był motorem napędowym ataku miejscowych. Obrońca AZS-u dwoił się i troił, zbierając piłki, blokując rzuty rywali, przechwytując podania czy w końcu celnie wykańczając akcje kolegów i drużyny. Były gracz wałbrzyskiego Górnika już w pierwszej odsłonie zdobył 10 oczek, wyprowadzając swój team na 13-punktowe prowadzenie, 28-15.

Zagubieni szybkim obrotem spraw na parkiecie goście, zdołali się podnieść na przestrzeni drugiej kwarty. W niej do głosu doszli środkowi drużyny przyjezdnej – Krzysztof Sulima i Kirk Archibeque. Ich fizyczna gra pod koszami dała nadzieję na zniwelowanie strat w stosunku do gospodarzy. Sulima  (16pkt/4zb/3przech.) zbierał na obu tablicach, przechwytywał piłki i w końcu umieszczał je w koszu rywali. Z kolei Archibeque (16pkt i 12zb) coraz pewniej się czuł na przeciwko Rafała Bigusa (12pkt i 13zb to trzeci występ polskiego weterana na poziomie double double w tych rozgrywkach) i częściej dochodził do głosu w ataku. Przed przerwą dał jeszcze o sobie znać grający właściciel klubu z Łodzi, Filip Kenig.  Rzut wolny oraz celna trójka skrzydłowego pozwoliły na skrócenie dystansu do rywala do ośmiu oczek (45-37).

Niestety kolejne 10 minut okazało się fatalne w skutkach dla beniaminka TBL i zarazem kluczowe dla przebiegu meczu. Słaba dyspozycja rzutowa jego amerykańskich liderów – B.J. Holmesa (2/12 z gry, 5 strat) i Jermaine’a Malletta (1/8 z gry, 3 straty) – praktycznie nie dała możliwości przyjezdnym na skuteczne rywalizowanie z miejscowymi. Skutecznie pod atakowanym koszem spisywał się George Reese, dorzucając punkt po punkcie (24pkt).  Swoją skuteczność i dobrą dyspozycję dnia podkreślał Montgomery (25pkt i 12/13 z gry!), a nie zawodził kolejny mecz od momentu przylotu do Koszalina – Stefhon Hannah (19pkt i 7as). Goście na przestrzeni trzeciej odsłony razili nieporadnością w obronie i pozwolili sobie wrzucić 30 punktów. Sami niestety również zagrali mniej skutecznie w ataku i uzbierali 17 oczek.

58% skuteczności gospodarzy z gry przy 40% gości musiało zrobić różnicę w tym spotkaniu. Jeśli rzucimy do tego okiem na liczbę strat i pięć więcej (13:18) po stronie graczy trenera Zycha to nie zdziwi nas fakt 20 oczek zaliczki miejscowych przed ostatnią odsłoną.

Ostatnie 10 minut już tylko pogrążyło ŁKS a Amerykanie Reese i Hannah rozstrzelali obronę przyjezdnych (34-17). Tomasz Herkt końcowe minuty meczu poświęcił też na ogrywanie młodzieży min. Mateusza Jarmakowicza i Mateusza Biega, którzy mieli okazję zdobyć swoje punkty.

Pointa: w Łodzi chyba czas najwyższy pomyśleć o zmianie szkoleniowca i głównego kreatora gry..

AZS Koszalin – ŁKS Łódź 109:75 (28:15, 17:22, 30:17, 34:21)

AZS: J.J.Montgomerry 25, George Reese 24 (4), Stefhon Hannah 19 (3), Rafał Bigus 12, Igor Milicic 10 (2), Dutkiewicz 8 (2), Kamil Łączyński 4, Mateusz Bieg 3 (1), Marko Lekic 2, Mateusz Jarmakowicz 3.

ŁKS: Kirk Archibeque 16, Krzysztof Sulima 16, Filip Kenig 10, Bartłomiej Szczepaniak 9, Dariusz Kalinowski 8, B.J.Holmes 7, Michał Krajewski 5, Jakub Dłuski 2, Jermaine Mallett 2, Marcin Kuczmera 0.

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.