Rozważania o ME U18 we Wrocławiu

Minął już tydzień od zakończenia Mistrzostw Europy do lat 18 we Wrocławiu można więc pokusić się o pierwsze podsumowanie, które nie będzie przesiąknięte emocjami związanymi z występami naszej reprezentacji kierowanej przez Jerzego Szambelana. Polacy zajęli na turnieju 6 miejsce choć nadzieje kibiców były znacznie większe. Wierzyliśmy w zwycięstwo na własnych parkietach, a przynajmniej w medal. Czy jednak taki wynik należy rozpatrywać jako porażkę? Czy to oznacza, że przecenialiśmy możliwości tego zespołu?

Mecz z Francją - za chwilę Michalak poda do ustawionego na szczycie łuku Niedźwiedzkiego i ten trafi za 3

Warto pamiętać o tym, że w 2005 roku po zajęciu 15 miejsca na Mistrzostwach Europy nasi koszykarze w kategorii do lat 18 spadli do Dywizji B i grali tam aż do 2009 roku. Dopiero 2 lata temu reprezentacja składająca się z roczników 1991 i 1992 zajęła 2 miejsce podczas turnieju w Sarajewie i wywalczyli awans do Dywizji A. Liderem tamtej kadry był Sebastian Szymański, który w ostatnim sezonie reprezentował Start Lublin w I lidze. Niestety w tegorocznych rozgrywkach Dywizji B do lat 20 ta sama kadra nie zdołała wywalczyć awansu, a więc przynajmniej w kolejnym roku jeżeli zapadnie znów decyzja, aby kadra trenera Szambelana rywalizowała z o rok starszymi rywalami to zagrają oni w Dywizji B. Być może taka decyzja będzie rozsądna, bo pozwoli im w drugim roku gry w kategorii U20 mierzyć się już z rywalami z europejskiej czołówki (o ile wywalczą awans). To pokazuje, że na tle kadr młodzieżowych jakie mieliśmy w ostatnich latach ten rocznik prezentuje się wyjątkowo dobrze.

Wracając do samych mistrzostw to w ubiegłym roku podczas Mistrzostw Europy do lat 18 część kadry rocznika 1993 wsparta graczami z rocznika 1992 zajęła również 6 miejsce, a liderami tamtej kadry byli srebrni medaliści Mistrzostw Świata U17 z Hamburga. W tym roku powtórzyli ten wynik i warto dodać że nigdy na tym poziomie nie zajęliśmy wyższego miejsca. Faktem jest, że w roczniku 1993  nasi reprezentanci są w absolutnej światowej czołówce. Czegoś jednak podczas tych mistrzostw zabrakło, aby powalczyć o medale. Mimo niewątpliwego talentu naszych reprezentantów (chciałem napisać chłopców Szambelana, ale jak obserwowałem ich na mistrzostwach to ja mimo 24-lat wyglądałem przy nich jak chłopiec) w meczu decydującym o tym czy będziemy grać o medale czy o pietruszkę (miejsca 5-8) doznaliśmy bolesnej porażki.

Hala Orbita we Wrocławiu w dniu finałów ME U18

PRESJA

Sama organizacja zawodów i jak podejrzewam warunki w jakich przebywali i trenowali nasi zawodnicy były świetne. Hala Orbita to bardzo nowoczesny obiekt i świetnie się na niej ogląda koszykówkę. Kibice dopisali i na każdym meczu doping był głośny niezależnie od wyniku na tablicy. Z pewnością ta presja wytwarzana przez fanów jak również to, że dosyć dużo mówiło się o tej drużynie w mediach w kontekście zwycięstwa na mistrzostwach, nie były bez znaczenia. Jednak z taką presją trzeba sobie radzić jeżeli chce się osiągać sukcesy w sporcie. Dalej nie będzie wcale łatwiej. Dobrze, że nasi reprezentanci idą do przodu i będą w przyszłym sezonie mieli okazję grać przed większymi publikami czy to w PLK czy w przypadku Tomka Gielo w NCAA. Wierzę, że presja jakiej będą poddani nie tylko raz w roku podczas meczów reprezentacji, ale także w spotkaniach ligowych pozwoli im wzmocnić się psychicznie i czerpać z dopingu kibiców dodatkową siłę i motywację. Niech za przykład posłuży nasza reprezentacja siatkarzy, która przy wspaniałym dopingu potrafiła wznosić się na wyżyny swoich umiejętności.

Typowy timeout naszej kadry - trenerzy się naradzają, zawodnicy czekają

KADRA TRENERSKA

Mówi się często o tym zespole „kadra Szambelana” czy „chłopaki Szambelana” ale warto zauważyć, że oprócz trenera młodzieży ze Stalowej Woli dużą rolę w kadrze odgrywają jego asystenci trenujący na co dzień grupy młodzieżowe: w UKS MOSM Bytom Tomasz Niedbalski i w OSSM WOZKosz Warszawa Piotr Bakun. Ten drugi często był najaktywniejszym z trenerów podczas przerw i często udzielał chłopakom rad nawet wtedy gdy już wchodzili na parkiet. Wydawało się, że momentami dzięki swojej charyzmie odsuwał nieco w cień głównego trenera Jerzego Szabelana. Chłopcy mówili w wywiadach, że to nie jest dla nich problemem i że atmosfera w zespole jest dobra, ale co innego mieli mówić? Nie ulega wątpliwości, że ta grupa trenerska zrobiła z tym zespołem świetną robotę, ale może trzeba ponownie ustawić hierarchię w sztabie, bo ten zespół największy sukces jak dotychczas odniósł pod wodzą trenera Szambelana i asystenta Niedbalskiego zajmując 2 miejsce na MŚ U17 i 4 miejsce na ME U16. Nie było w sztabie wtedy (jeśli dobrze kojarzę) trenera Bakuna, który rok temu prowadził zespół rocznika 1992 i 1993 w ME U18 i chyba dopiero po tych mistrzostwach został włączony do sztabu kadry rocznika 1993. Nie wiem czy z umocnienia pozycji jednego z asystentów nie wynikało czasem uzgadnianie decyzji już po wzięciu przerwy w gronie trenerskim. Traciliśmy cenne sekundy, w których trenerzy mogliby zmotywować czy przekazać cenne uwagi zawodnikom. Czy naprawdę nie można było się naradzić przed wzięciem czasu?

Walka o zbiórkę – pod koszem Niedźwiedzki reszta przygląda się z obwodu

GRA NASZEGO ZESPOŁU

Nie wierzę, że zmęczenie nie miało wpływu na grę naszej reprezentacji. Być może zawodnicy nie odczuwali trudów dwóch dużych imprez w ciągu miesiąca, ale nawet ułamki sekund, które tracili przez nieco bardziej zmęczone organizmy mogły być nie bez znaczenia w tak wyrównanej rywalizacji. Zwłaszcza, że na początku mistrzostw graliśmy bardzo dużo podstawową piątką i dopiero po porażce z Chorwacją zaczęliśmy więcej korzystać z zawodników rezerwowych. To właśnie nasza ławka wniosła wiele dobrego do gry zespołu w drugiej części turnieju. Wszyscy pamiętamy znakomity mecz Jakuba Koelnera z Niemcami, z każdym meczem co raz lepiej radził sobie też 17-letni Daniel Szymkiewicz, świetne zmiany dawał Tomasz Gielo walcząc po obu stronach parkietu. Ciekawe było ustawienie Szymkiewicza na jedynce, gdy zmieniał słabiej grającego Grzegorza Grochowskiego. Być może warto byłoby dać mu też szansę gry na jego naturalnej pozycji rzucającego obrońcy, zwłaszcza, gdy na boisku byli obok niego Grochowski czy Koelner.

Największy mankament jaki dostrzegłem w naszej grze to była nieumiejętność wykorzystania naszych wysokich graczy przy zbiórkach zwłaszcza w defensywie. Wielokrotnie niżsi rywale zbierali piłki na naszej tablicy i mogli ponawiać akcje, które często kończyły się punktami. My znowu nie mogliśmy wykorzystać swojej najsilniejszej broni, czyli kontrataków. Warto zauważyć, że najlepszych zbierającym zespołu był Mateusz Ponitka, a na trzecim miejscu w tej klasyfikacji uplasował się w naszej reprezentacji Michał Michalak. Tym bardziej dziwi wyróżnienie do pierwszej piątki turnieju naszego środkowego Przemysława Karnowskiego, który zawodził w szczególności w drugiej części turnieju. Nasz podstawowy center momentami snuł się na boisku i nie przejawiał zbyt wiele chęci do gry. W programie Wrocław Kocha Koszykówkę ciekawe spostrzeżenia mieli były zawodnik Śląska Wrocław Aleksander Avlijas, jak i trener Turowa Jacek Winnicki. Serb zwracał uwagę, że nasi zawodnicy już powinni grać w ekstraklasie na wyższym poziomie, gdzie gra jest szybsza i rywale silniejsi, a ten brak ogrania z lepszymi rywalami i też trochę brak doświadczenia mógł mieć wpływ w decydujących meczach. Trener Winnicki zwracał uwagę, że co raz mniejsze znaczenie wraz z wiekiem ma przewaga siły fizycznej, a coraz więcej właśnie umiejętność gry w formie zbliżonej do koszykówki seniorskiej. Gry bardziej ułożonej mniej opartej warunkach fizycznych, a więcej na umiejętnościach technicznych i ustawieniu taktycznym.

Należy te uwagi wziąć sobie do serca, przyjrzeć się też temu jak grają rywale, abyśmy po roku gry w Dywizji B nie stracili dystansu do czołówki. Dobrze, że nasi reprezentanci będą ogrywali się w PLK i mam nadzieję, że będą pełnili ważne role w swoich zespołach. Oby to był też znak dla klubów, że warto szkolić i stawiać na młodzież. Trafił się nam bez wątpienia świetny rocznik i powinniśmy go umiejętnie wykorzystać nie tylko do osiągania sukcesów, ale także do promocji koszykówki wśród dzieci i młodzieży. Na koniec oprócz tych wszystkich uwag pragnę podziękować za równo trenerom, jak i zawodnikom za te emocje, których nam przysporzyli. Życzę im dalszego rozwoju i kolejnych jeszcze większych sukcesów. Nie zmarnujmy tej lekcji. Jak znajdę czas postaram się też bliżej przyjrzeć grze naszych zawodników na tym turnieju.

Pin It

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.