Polacy przegrywają z Włochami w fatalnym stylu

Reprezentacja Polski do lat 18 przegrała 52-70 z Włochami w ćwierćfinale mistrzostw Europy rozgrywanych we Wrocławiu. Polacy zupełnie nie radzili sobie z osłabionymi brakiem swojego lidera rywalami. Wynik jakiego chyba nikt się nie spodziewał okazał się faktem. Teraz reprezentację trenera Szambelana czeka już tylko walka o miejsca 5-8.


Polacy wyszli na parkiet swoją tradycyjna piątką czyli z Grzegorzem Grochowskim, Michałem Michalakiem, Mateuszem Ponitką, Piotrem Niedźwiedzkim i Przemysławem Karnowskim. Włosi natomiast zagrali osłabieni brakiem swojego najlepszego strzelca Amedeo della Valle, który doznał kontuzji podczas ostatniego meczu grupowego. W podstawowym składzie zastąpił go Mattia Magrini.

Nasi reprezentanci bardzo udanie weszli w mecz prowadząc po dwóch trafieniach Karnowskiego oraz jednym Michalaka 6-0. Włosi, którzy wyszli przeciwko Polakom obrona strefową nie zamierzali jednak łatwo oddać skóry i mimo, że swoje pierwsze trafienie zanotowali dopiero po 2,5 minutach wygrali pierwsze 10 minut 13-11. Gospodarze nie potrafili wykorzystać zdecydowanej przewagi pod tablicami i mimo wielu szans na ponowienie nie trafiali łatwych rzutów (5-13 z gry). Polacy problemy mieli zwłaszcza z młodym centrem rywali Amedeo Tessitorim.

Na początku drugiej kwarty trójkę trafił Marco Pascolo i przegrywaliśmy już różnica pięciu punktów (11-16). Podopieczni Szambelana nie potrafili zniwelować tej straty, która w dodatku po kolejnym trafieniu zza łuku Diego Monaldiego po czterech i pół minutach było już 25-17. Po chwili po dwóch celnych rzutach wolnych tego samego gracza przegrywaliśmy już 10-cioma oczkami.

Niemoc naszej drużyny przełamał dopiero Jakub Koelner, który trafił z półdystansu. Niestety w kolejnej akcji Włosi trafili jeszcze jeden rzut za trzy (30-19). Polski zespół zupełnie nie potrafił sobie poradzić z obroną przeciwników. Ponitka i spółka trafili zaledwie 26.7% rzutów z gry (8-30 FG) i ani jednego z ośmiu rzutów za trzy. Włosi z kolei po swoim szóstym takim trafieniu w połowie ustalili wynik po 20 minutach na 36-20. Przeważający na początku pod koszami miejscowy team zebrał 24 piłki, ale przeciwnicy także mocno walczyli i zanotowali 23 „tablice”, kradnąc nam sześć piłek na bronionej desce.

Mateusz Ponitka i Michał Michalak trafili tylko 3 z 12 rzutów w tracie trwania pierwszej połowy. Wśród Włochów najlepiej grał ruchliwy Diego Monaldi zdobywając 8 punktów i rozdając dwie asysty.

Właśnie ten ostatni zaczął od trafienia drugą połowę i jego zespół wygrywał już 38-20. Szybko jednak czwarty faul popełnił Tessitori i po trafieniach Niedźwiedzkiego i Michalaka za trzy przewaga zmalała do 27-40. Polacy zaczęli lepiej bronić i właśnie dzięki przechwytowi Grochowskiego i punktach Ponitki z szybkiego ataku było tylko 29-40. Szybko jednak zza łuku trafił Matteo Imbro i ponownie traciliśmy 15 punktów (29-44). Fatalnie w tym fragmencie grał Przemysław Karnowski, który nie dość, że był zupełnie nieprzydatny w ataku to jeszcze zupełnie nie radził sobie z Włochami w obronie. Bardzo łatwo uciekał mu ich rezerwowy center Matteo Chillo. Ostatecznie po 30 minutach zespół Szambelana miał na koncie zaledwie 29 punktów przy 51 Włochów. Ostatnia odsłona była już tylko formalnością.

Na chwilę swoja drużynę próbował poderwać do walki swoimi trafieniami Koelner, ale po runie 6-0 Włosi objęli prowadzenie 66-46 i wynik był już rozstrzygnięty mimo, że na zegarze pozostawały jeszcze ponad cztery minuty.

Świetny mecz wśród Włochów zagrał Diego Monaldi (16 pkt., 3 zb., 3 ast.,). Doskonale wyfaulowanego Tessitoriego zastąpił Matteo Chillo (14 pkt., 4 zb.).

Polacy trafili zaledwie 19 rzutów z gry na 61 prób (31.1% FG), stracili aż 23 piłki. Fatalnie zagrali nie tylko liderzy, ale dosłownie cała drużyna. Karnowski do 14 punktów i 10 zbiórek dodał niestety aż 6 strat i był trzykrotnie zablokowany. 6 asyst nie wystawia dobrej laurki naszym rozgrywającym. Ciężko oceniać naszą drużynę ponieważ zagrała swój najgorszy mecz na ostatnich trzech imprezach. Nie funkcjonowała ani ofensywa, ani defensywa.

Na poważniejsze podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale ci chłopcy przeżywają swoją pierwszą wielką porażkę podczas przygody ze sportem. Dla nich najważniejsza jest przyszłość i niech to będzie dla nich wielka lekcja pokory. Pokory do sportu, który bywa nieprzewidywalny i jakże przewrotny. Raz jest się na górze, raz na dole. Dzisiaj to chłopcy Szambelana upadli i najważniejsze żeby potrafili się podnieść i pokazać swoje na pewno wielki już umiejętności w koszykówce seniorskiej.

Mam nadzieję, że nie opadnie zainteresowanie medialne ta drużyną i co najważniejsze nie będziemy świadkami nagonki na trenera i zawodników. Tym charakteryzuje się sport młodzieżowy, że w jeden dzień można wygrać +30 żeby po 24 godzinach polec -20. Możemy być dumni z tej drużyny i trzeba im bić wielkie brawa za to co dotychczas osiągnęli. teraz jednak kończy się czas zabawy. Nadchodzi moment kiedy trzeba zrobić wielki krok na przód lub na zawsze pozostać średniakiem. Właśnie tego życzę temu zespołowi. Żeby każdy z  zawodników znalazł swoje miejsce w zawodowej koszykówce. Na pewno mamy bardzo utalentowane pokolenie i nie możemy tego zaprzepaścić. O dzisiejszej grze zapomnijmy jak najszybciej………… Dziękujemy wam „chłopcy Szambelana” za wielkie emocje!

Pin It

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.