Nieudany rewanż Turowa na Panathinaikosie

Początek spotkania w wykonaniu Turowa był bardzo obiecujący, bo po akcji za trzy punkty Tony’ego Taylora i trafieniu spod kosza Ivana Zigeranovica było 5:0. Chwilę później Taylor ponownie oszukał rywali, a później wykończył kontrę i mistrz Polski prowadził 9:3. Kiedy po pięciu minutach na boisku pojawił się Damian Kulig i już w swojej pierwszej akcji zdobył kolejne punkty (11:5), wydawało się, że zespół Miodraga Rajkovica będzie w stanie powalczyć z bardziej utytułowanym i doświadczonym rywalem.

Pro­ble­mem go­spo­da­rzy były jed­nak faule, które ła­pa­li w za­stra­sza­ją­cym tem­pie. Na trzy mi­nu­ty przed koń­cem pierw­szej kwar­ty mistrz Gre­cji wy­szedł na pro­wa­dze­nie 14:13, z czego ostat­nie sześć punk­tów zdo­był po rzu­tach oso­bi­stych.

Po­nie­waż gra była co chwi­lę prze­ry­wa­na od­gwiz­dy­wa­niem ko­lej­nych prze­wi­nień, Turów wy­raź­nie stra­cił swój rytm. Za­wod­ni­cy Pa­na­thi­na­iko­su na­to­miast co chwi­lę sta­wa­li na linii oso­bi­stych i zdo­by­wa­li łatwe punk­ty. W sumie Grecy z 25 zdo­by­tych w pierw­szej kwar­cie oczek, aż 14 uzy­ska­li po rzu­tach oso­bi­stych przy tylko dwóch Tu­ro­wa. Mi­strzo­wie Pol­ski mieli za to już 13 prze­wi­nień.

W dru­giej kwar­cie ar­bi­trzy byli bar­dziej wy­ro­zu­mia­li, nie gwiz­da­li tak czę­sto i gra stała się płyn­niej­sza. Ze­spół ze Zgo­rzel­ca nie zdo­łał już jed­nak od­zy­skać swo­je­go rytmu i każdy zdo­by­ty punkt przy­cho­dził mu z wiel­kim tru­dem. Wy­ni­ka­ło to także ze świet­nej gry ry­wa­li w obro­nie, któ­rzy pres­sin­giem zmu­sza­li ko­szy­ka­rzy Tu­ro­wa do od­da­wa­nia rzu­tów z nie­przy­go­to­wa­nych po­zy­cji.

Na dwie mi­nu­ty przed koń­cem tej od­sło­ny spo­tka­nia fa­tal­ny błąd po­peł­nił Filip Dy­le­wicz, który chcąc szyb­ko za­grać po ob­wo­dzie podał wprost w ręce Ni­ko­sa Pap­pa­sa, który nie miał pro­ble­mu z wy­koń­cze­niem kon­try. W tym mo­men­cie było już 29:41.

Mi­strzo­wie Pol­ski sami uła­twia­li za­da­nie ry­wa­lom w de­fen­sy­wie, bo grali za wolno. Od po­cząt­ku trze­ciej kwar­ty tre­ner Raj­ko­vic krzy­czał do swo­ich za­wod­ni­ków, aby szyb­ciej wy­pro­wa­dza­li ataki i za­czę­ło to przy­no­sić efekt, bo prze­wa­ga Pa­na­thi­na­iko­su prze­sta­ła ro­snąć.

Turów nie mógł jed­nak się zbli­żyć do ry­wa­li, bo na sku­tecz­ną akcję Grecy od­po­wia­da­li tym samym. Ki­bi­ce za to za­czę­li oglą­dać za­gra­nia rodem z NBA. Kiedy Tay­lor da­le­kim lobem podał piłkę Chri­so­wi Wri­gh­to­wi, a ten efek­tow­nie wpa­ko­wał ją do kosza, po hali roz­niósł się gło­śny głos za­chwy­tu. Za­gra­nie to ci sami za­wod­ni­cy po­wtó­rzy­li jesz­cze w koń­ców­ce kwar­ty, ale w tym mo­men­cie było już prak­tycz­nie po emo­cjach.

Pa­na­thi­na­ikos pro­wa­dził 60:49 i trud­no było wie­rzyć, że w ostat­nich dzie­się­ciu mi­nu­tach mistrz Pol­ski zdoła od­ro­bić taką stra­tę. Ko­szy­ka­rze Tu­ro­wa sta­ra­li się jesz­cze wal­czyć, grać szyb­ko i szu­kać pod ko­szem Da­mia­na Ku­li­ga. Ten jed­nak nie miał ła­twe­go życia, bo jak tylko do­sta­wał piłkę, był po­dwa­ja­ny i nie­wie­le mógł zdzia­łać. Po akcji za trzy Ni­ko­sa Pap­pa­sa Grecy na sześć minut przed ostat­nim gwizd­kiem sę­dziów pro­wa­dzi­li już 71:55 i to był już de­fi­ni­tyw­ny ko­niec ma­rzeń pol­skie­go ze­spo­łu o ko­rzyst­nym wy­ni­ku.

PGE Turów Zgo­rze­lec – Pa­na­thi­na­ikos Ateny 69:79 (22:25, 11:19, 18:17, 18:18)

PGE Turów Zgo­rze­lec: Tony Tay­lor 13, Chris Wri­ght 13, Da­mian Kulig 11, Mi­chał Chy­liń­ski 8, Mardy Col­lins 6, Uros Ni­ko­lic 6, Vlad-So­rin Mol­do­ve­anu 5, Jakub Ka­ro­lak 5, Ivan Zi­ge­ra­no­vic 2, Ne­man­ja Ja­ra­maz 0, Filip Dy­le­wicz 0.

Pa­na­thi­na­ikos Ateny: Lo­ukas Ma­vro­ke­fa­li­dis 21, James Gist 16, Nikos Pap­pas 14, Janis Blums 6, Vlan­ti­mir Gian­ko­vits 6, Di­mi­tris Dia­man­ti­dis 6, Ju­lian Wri­ght 5, Es­te­ban Ba­ti­sta 4, Ele­fthe­rios Bo­cho­ri­dis 1, A.J. Slau­gh­ter 0, Va­si­le­ios Cha­ra­lam­po­pu­los 0.

źródło: PAP

Pin It

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.