Anwil wreszcie wygrał we własnej hali

Zmiana trenera we Włocławku pozwoliła drużynie się przełamać i zwyciężyć przed tygodniem w meczu z Polpharmą Starogard Gd. Anwilowi jednak brakowało cały czas jednej rzeczy – zwycięstwa na własnym podwórku. Do „Hali Mistrzów” przyjeżdżały już takie drużyny jak Stelmet Zielona Góra czy Rosa Radom i wracały ze zwycięstwami. Wczoraj zagościło tutaj również Jezioro Tarnobrzeg. „Rottweilery” stanęły jednak na wysokości zadania, ale nie było łatwo.

Spotkanie Anwil Włocławek – Jezioro Tarnobrzeg należało do bardzo wyrównanych konfrontacji. Żadna drużyna nie potrafiła zdecydowanie zaakcentować swojej przewagi. Prowadzenie zmieniało się bardzo często. Obydwa zespoły szły ze sobą łeb w łeb. Na początku II kwarty Łukasz Seweryn odpalił trójkę, a punkty dołożył też Ryan Wright i gospodarze odskoczyli na 27:20. Jezioro szybko jednak zniwelowało straty i nawet zyskało kilka „oczek” przewagi. Końcówka kwarty należała jednak do Anwilu. Wspaniałym rzutem z połowy boiska równo z końcową syreną popisał się Krzysztof Szubarga i przy zejściu do szatni było 39:34. „Szubi” już do przerwy miał 16 punktów na koncie i był najlepszym graczem swojej ekipy.

W III kwarcie za wiele się nie zmieniło. Gra cały czas była niezwykle wyrównana. Na koniec tej części spotkania Anwil miał jednopunktowe prowadzenie. Przełom nastąpił dopiero w ostatniej części meczu. Do pewnego momentu wynik cały czas był na „styku”. W pewnym momencie wydawało się nawet, że Jezioro może wrzucić wyższy bieg. Xavier Alexander zakończył kontrę z faulem, trafił wolnego i było 58:60. Myślałem wtedy, że goście znajdą się na fai, ale bardzo się pomyliłem. To Anwil wziął się w garść i zanotował run 9-0. Na 2:06 min przed końcową syreną było 69:60. Goście mogli mogli w tym czasie zmienić przebieg wydarzeń na parkiecie, ale ich ataki stały się jakieś nerwowe i takie strasznie na siłę. A „Rottweilery” nie grały wtedy jakoś szczególnie koncertowo. Też brakowało im pewności i potrafili nawet zmarnować kontrę w stosunku 4:1. Te ostatnie minuty to już praktycznie ciągłe faulowanie graczy Anwilu oraz próby jak najszybszego zdobycia punktów przez Jezioro. To jednak zbyt wiele już nie zmieniło i mecz zakończył się wynikiem 81:74.

W Anwilu pierwsze skrzypce grał Krzysztof Szubarga. Zakończył ten mecz z dorobkiem 24 punktów, 5 zbiórek i 4 asyst. W moich oczach wysokie notowania cały czas ma Marcus Ginyard. To trochę jeszcze taki nieoszlifowany diamencik. Uważam, że stać Amerykanina na więcej, ale i tak nie radzi sobie źle. Dobrze broni i jest po prostu wszędzie. Wczoraj zdobył 14 punktów, zanotował 11 zbiórek, ale też 5 strat. Dobrze zaprezentował się też Ruben Boykin, który również uzyskał double-double – 13 punktów i 10 zbiórek.

W ekipie gości czołową postacią był Jakub Dłoniak. Przez wiele minut nękał obronę Anwilu. Rzucił 24 punkty trafiając 5/12 za trzy. Wsparciem dla dłoniaka byli Xavier Alexander (19 pkt i 5 zb) oraz Nicchaeus Doaks (14 pkt i 14 zb). Duet rodem z USA starał się jak najlepiej rozruszać atak swojego zespołu. Warto zaznaczyć, że dla Doaksa to był pierwszy mecz po powrocie. Występował już w Tarnobrzegu podczas ubiegłego sezonu, ale ponownie związał się z zespołem dopiero kilka dni temu i mecz z Anwilem był dla niego debiutem w rozgrywkach 2012/2013.

 

 

Anwil Włocławek – Jezioro Tarnobrzeg 81:74 (20:22, 17:14, 15:19, 27:21)

Anwil: Szubarga 24 (5 zb), Ginyard 14 (11 zb, 5 str), Boykin 13 (10 zb), Hajric 13 (8 zb), Eitutavicius 10, Seweryn 5, Wright 2 (5 zb), Frasunkiewicz 0, Weeden 0

Jezioro: Dłoniak 24, Alexander 19 (5 zb), Doaks 14 (14 zb), Addison 10 (5 str), Wall 3 (5 zb), Przybyszewski 2, Long 0, Patoka 0, Pyszniak 0

Pin It

2 komentarze/y

Skomentuj woy9 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.