Śląsk przegrał i wciąż czeka na pierwszą wygraną

Nie udał się koszykarzom Śląska Wrocław powrót do Hali Ludowej po siedmiu latach nieobecności. Nawet magia tej historycznej areny nie była w stanie ściągnąć kompletu publiczności. 10 lat po wspaniałej wiktorii nad Maccabi Tel-Aviv trybuny we Wrocławiu świeciły pustkami.


AZS rozpoczął bez byłego zawodnika Śląska Wrocław – Rafała Bigusa w wyjściowej piątce. Pierwsze minuty były wyrównane, a po punktach skutecznego na początku meczu Calhouna, Śląsk prowadził nawet 8-6. Później do głosu doszli jednak goście. Łatwe punkty po akcjach indywidualnych zdobywał George Reese, a kolejne rzuty trafiał Igor Milicic. Po drugim takim trafieniu rozgrywającego AZS-u było już 15-10 dla koszalinian.

Grę miejscowych rozruszał trochę Akselis Vairogs, który zmienił Slavisę Bogavaca. Po trójce Łotysza n tablicy pojawił się remisjpo 17. W ten sam sposób, tyle że dwukrotnie odpowiedział Milicic i kiedy minęło 10 minut AZS wygrywał 23-18.

Od początku drugiej kwarty rozpoczął się powolny rozkład Śląska. Wrocławianom brakowało siły pod koszami, zarówno w ataku jak i obronie, nawet pomimo czterech fauli, które popełnił Rafał Bigus, spędzając zaledwie siedem minut na parkiecie. Gospodarze byli skutecznie wypychani na obwód przez AZS co poskutkowało aż 14 próbami z dystansu w ciągu pierwszych 20 minut. Tylko jeden z nich dotarł do celu. Zespół z Pomorza rzucał dziesięciokrotnie i trafił pięć razy. Kiedy czwarty raz za trzy celnie rzucił Milicic przewaga urosła do 35-25, a do przerwy 41-32.

Kibice na trybunach mogli się łudzić zaledwie przez kilka minut trzeciej odsłony. Genialnie w tej kwarcie grał kolejny, obok Milica weteran – George Reese. W trzeciej ćwiartce zdobył 10 oczek, w tym 7 z rzędu, kiedy AZS wyszedł na prowadzenie 50-34. W ataku niemiłosiernie ogrywał Pawła Buczaka, grając niemal cały czas jedną akcję. Za każdym razem mijał Polaka rozpoczynając tyłem do kosza. Różnica polegała tylko na tym, że raz minięcie było w prawą, a za drugim razem lewą stronę.

Odrobinę nadziei w serca wrocławskich fanów zawodzący dotychczas Paul Graham. Jego szybkie trzy wejścia pod kosz zakończyły się punktami (46-57). Zastanawiająca była w tym momencie nieobecność na parkiecie najlepszego podkoszowego Śląska, Aleksandara Mladenovica. Właśnie wtedy na chwilę rozszalał się Bigus, który trafił dwa rzuty z półdystansu i tak naprawdę zamroził mecz.

W ostatnich 10 minutach wrocławianie próbowali podjąć walkę, ale popełniali zbyt dużo głupich strat (17 w całym meczu) przy rozgrywaniu. Przodował w tym Robert Skibniewski, który dwa razy wyrzucił piłkę w decydującej kwarcie. Kropkę nad i postawił Milicic, dorzucając piątą już swoją trójkę w meczu.

Końcowy zryw miejscowych nie pomógł. Dobrze w ofensywie pokazali się Graham i Paweł Buczak, który zdobył w całym meczu 16 punktów, ale nie potrafili pomóc zespołowi w obronie. Było już za późno na gonienie rywala. Ostateczny wynik nie oddaje do końca jak dużą przewagę w tym meczu mieli gracze Tomasza Herkta.

Do ostatnich sekund najwierniejsi fani Śląska wspierali swój zespół okrzykami: „WKS” i „Cała Polska w cieniu Śląska”. Władze wrocławskiego klubu, aby utrzymać chociaż taką i tak skromną frekwencję muszą przeprowadzić pewne zmiany w składzie. Grą w drugiej połowie swoją egzekucję (rozwiązanie kontraktu) odłożył Paul Graham. Drugi z Amerykanów – Qa’rraan Calhoun zagrał tylko 11 minut i wydaje się, że nie jest w stanie wnieść więcej do gry wrocławian niż choćby Jarosław Zyskowski junior. Teamowi Miodraga Rajkovica brakuje siły pod koszami. Nawet nominalny silny skrzydłowy Buczak ucieka zbyt często na obwód. Rzuty zza łuku prześladują WKS od początku sezonu. Tym razem trafili tylko 6 z 25 prób, a w sumie w trzech meczach 16 z 77 (20%).

W drużynie z Koszalina zachwycili Reese (23 pkt, 6 zb, 3 ast.) i Milicic (19 pkt, 2 ast, 5-7 za trzy). Obaj liczą sobie po 35 lat i udowodnili, że brak szybkości można nadrobić wielkim doświadczeniem i cwaniactwem, którego tak brakuje powracającemu do TBL Śląskowi.

 

Śląsk Wrocław – AZS Koszalin 76:85 (18:23, 14:18, 17:23, 27:21)

Śląsk: Bogavac 16, Buczak 16, Graham 15, Skibniewski 13, Mladenovic 9, Calhoun 4, Vairogs 3, Niedźwiedzki 0, Koelner 0, Bochno 0.

AZS: Reese 23, Milicić 19, Montgomery 13, Lekic 12, Bigus 9, Strickland 6, Bartosz 3, Łączyński 0, Dutkiewicz 0.

Pin It

6 komentarze/y

Skomentuj Piotr Gładczak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.